Sąd nie ma wątpliwości, że oskarżona Barbara U. z Nowej Dęby jest zabójczynią swojego czteroletniego synka i jej miejsce jest w więzieniu. Jednak zdaniem Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, kara 25 lat, orzeczona przez tarnobrzeski sąd, jest zbyt surowa. Dzisiaj sąd zmienił wyrok, orzekając 15 lat więzienia.
Stracił kochanego wnuka
Wyroku sądu odwoławczego słuchał, zalewając się łzami, obecny w sali rozpraw ojciec oskarżonej, a zarazem dziadek zamordowanego chłopca. Rok temu stracił wnuka. To był dla niego ogromny cios, nie utrata córki. 42-letniej Barbary U. na ogłoszeniu korzystnego dla niej wyroku nie było, reprezentował ją adwokat.
- Sąd, rozpoznając apelację obrońcy, zmienił wyrok, zamieniając karę 25 lat pozbawienia wolności na 15 lat pozbawienia wolności - informuje sędzia Roman Skrzypek, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie.
Uzasadniając ustnie motywy, jakimi sąd odwoławczy kierował się przy zmianie wyroku, sędzia sprawozdawca zaznaczył, że sąd nie może się kierować emocjami, a jedynie faktami i dowodami. A ta wstrząsająca zbrodnia, niewątpliwie, wywoływała ogromne emocje. Podkreślił jednak, iż kara 25 lat więzienia i kara dożywocia to kary eliminujące ze społeczeństwa. Orzeka się je w sytuacji, gdy nie ma żadnych rokowań na resocjalizację skazanego.
Trudne przeżycia
W ocenie rzeszowskiego sądu, także biorąc pod uwagę okoliczności obciążające oraz łagodzące, wyrok Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu był zbyt surowy. Sędzia sprawozdawca przypomniał o wcześniejszych doświadczeniach życiowych kobiety - była pracowita, miała epizody z próbami samobójczymi, straciła pierwszego męża w wypadku, gdy była w ciąży, opiekowała się czteroletnim Bartusiem i dbała o niego. Podkreślił też dotychczasową niekaralność oskarżonej.
Do zbrodni doszło rano 23 września ubiegłego roku w domu jednorodzinnym w Nowej Dębie. Barbara U. wykorzystała fakt, że oprócz niej i dziecka nie było innych domowników. Złapała czteroletniego Bartusia i zaczęła dusić go kablem elektrycznym, a następnie dłońmi, zaciskając je na szyi i zasłaniając usta i nos chłopca. Dziecko nie miało szans walczyć, bo matka położyła je na podłodze i przycisnęła własnym ciałem, żeby nie mogło się wyrwać.
Bartuś był dla niej zbyt dużym ciężarem
Jakiś czas potem do domu wróciła teściowa kobiety i jej szwagier. Widząc nieprzytomnego chłopca, mężczyzna wezwał pogotowie. Ratownicy przywrócili dziecku czynności życiowe, jednak nie udało się go uratować. Lekarze po kilku dniach stwierdzili śmierć pnia mózgu, dwa tygodnie później serce dziecka przestało pracować.
Szczególnie szokujące są motywy działania dzieciobójczyni, jakie ustalił sąd. Kobieta postanowiła zamordować swojego synka, gdyż była w trudnej sytuacji finansowej i dziecko było dla niej ciężarem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?