Politechnika Rzeszowska wypowiada wojnę ściągającym studentom

Do rektora coraz częściej docierały skargi, że studenci stosują różne niedozwolone, nieuczciwe "pomoce naukowe" i techniki ściągania. Bywało, że zakładali np. na uszy nierzucające się w oczy słuchawki podłączone do smartfona, a ktoś im przez nie dyktował rozwiązanie zadania.

- Zdecydowanie mówimy "dość" takim praktykom. Nie będziemy jednak montować w salach zagłuszaczy. Postanowiliśmy ostrzec studentów, by byli świadomi, że w tym roku zmieniły się reguły gry i za odpisywanie grożą im bardzo poważne sankcje - mówi prof. Adam Marciniec, prorektor ds. kształcenia na PRz.

Wszystkie udokumentowane przypadki będą rozpatrywane przez komisję dyscyplinarną, z odpowiednią dla wagi sprawy surowością.

- Student może dostać upomnienie, naganę, a w skrajnych przypadkach nie wykluczamy relegowania go ze studiów - stwierdza prorektor.

Dodaje, że chcą wprowadzić takie standardy, jakie obowiązują na Zachodzie. Tam odpisywanie jest oszustwem, czymś niedopuszczalnym, niezwykle rzadko spotykanym. W Polsce natomiast - normą na każdym etapie kształcenia. W tym roku unieważniono ponad 100 matur w regionie, właśnie z powodu odpisywania.

- Nasze przesłanie jest takie: "Chcesz studiować na politechnice? Bądź uczciwy" - mówi. - Nikt tu nie będzie przymykał oczu na niesamodzielność.

Co ciekawe, komunikat nie spotkał się z wrogim odzewem żaków. Przeciwnie. Ma aprobatę samorządu. Okazuje się, że to sami studenci żalili się na nieuczciwą konkurencję w zabieganiu o stypendium rektora dla najlepszych. A jest o co walczyć. Stypendium dostają nieliczni. Wynosi 560 zł miesięcznie i przyznawane jest na 10 miesięcy. Studenci domagali się, by uczelnia zadbała o właściwe warunki do wyeliminowania ściągania na kolokwiach, sprawdzianach, egzaminach.