Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa, jakich świat nie widział

Marek Bluj
Niezwykły doping, niezwykła atmosfera, znakomita organizacja. Do tego ogromny sukces polskiej reprezentacji. Wszystko to sprawia, że siatkarski mundial w Polsce kibice zapamiętają na zawsze.
Niezwykły doping, niezwykła atmosfera, znakomita organizacja. Do tego ogromny sukces polskiej reprezentacji. Wszystko to sprawia, że siatkarski mundial w Polsce kibice zapamiętają na zawsze. Krzysztof Szymczak
Nigdy dotąd nie było tak znakomitej atmosfery, nigdy wcześniej żadnego czempionatu nie obejrzało tylu fanów, nigdy dotąd możni siatkarskiego świata nie spadali z piedestału z takim hukiem.

Triumfowała Polska, biało--czerwoni... I na punkcie naszej złotej drużyny siatkarzy, która w niedzielę w katowickim Spodku zdobyła złoty medal mistrzostw świata, oszalała cała Polska.

- Jesteśmy szczęśliwi - mówi za całą resoviacką piątkę złotych medalistów: Fabiana Drzyzgę, Piotra Nowakowskiego, Krzysztofa Ignaczaka, Dawida Konarskiego - Rafał Buszek. - Naprawdę nie pamiętam, co mi się śniło tej pierwszej nocy po zwycięstwie nad Brazylią - przyznaje siatkarz.

- W ogóle ciężko było zasnąć. Choć mieliśmy na szyjach złote krążki, ten nasz sukces jeszcze do nas docierał. Dopiero na drugi dzień, kiedy zobaczyliśmy na zdjęciach, jak wielkie tłumy zgromadziły się w strefie kibica, przekonaliśmy się, że to było ogromne święto w całej Polsce - wspomina Buszek.

- Graliśmy na tych mistrzostwach wiele ważnych meczów i każdy miał problemy z zaśnięciem. Ci, co chcieli, dostawali tabletki na sen. Inni się bez nich jakoś obchodzili i spali. Gdyby było inaczej, nie byłoby złotych medali.

Tańczący Grozer z... Resovii

- Polska, goo, Polska goo - skandowali Niemcy, wchodząc do Spodka w czwartym secie finału Polska-Brazylia. Dostali burzę braw. Rozochoceni wspaniałą atmosferę Georg Grozer i Denis Kaliberda, który będzie grał w Jastrzębskim Węglu, żywiołowo tańczyli w rytm melodii. To się musiało podobać. - No, no, nie wiedzieliśmy, że z nich tacy tancerze…- nie ukrywali zadowolenia i zadziwienia niemieccy dziennikarze.

Niemcy byli największą rewelacją mundialu. Oczywiście, wszystkie oczy i kamery zwrócone były na Grozera, który nie ukrywa swojej sympatii do Polski, a przede wszystkim do Rzeszowa, do którego - jak zapewniał - chętnie wróci. Nawet spiker zapowiedział go przed meczem, że z numerem dziewieć zagra Georg Grozer z Asseco Resovii. "Dżordż", gracz Biełogorje Biełgorod, nie zmienił się nic a nic.

- Serce i jeszcze raz serce zdecydowało o tym, że zdobycie przez nas medalu było realne. To ono kazało nam wierzyć w medal - mówił Grozer, który ustanowił rekord mistrzostw świata na zagrywce. Zaserwował tak, że piłka leciała z szybkością 131 km na godzinę.

Polska to dla mnie szczęśliwy kraj. Lubię tu grać - zapewniał szczęśliwy Grozer, który miał na trybunach całą swoją rodzinę. Po dekoracji "Dżordż" i wszędobylski Krzysztof "Igła" Ignaczak pozowali do zdjęć i skakali z radości. Jak para dobrych przyjaciół.

Lozano wiedział, nie powiedział...

- Zwycięstwo Polaków nie jest dla mnie zaskoczeniem. Stawiałem ich na równi z Brazylijczykami, ale w finale przeszli samych siebie. Sporą niespodzianką jest to, że na najniższym stopniu podium stanęli Niemcy - dzielił się swoimi opiniami były trener reprezentacji Polski, Argentyńczyk Raul Lozano po finale.

- Stephane Antiga ma wymarzony początek kariery trenerskiej. Potem niełatwo mierzyć się z własnymi wynikami, ale nie obawiam się o niego. Ma u swego boku Philippe'a Blaina, który ma spore doświadczenie i będzie umiał mu dobrze doradzić w tej sytuacji - dodawał Argentyńczyk, jedna z wielu trenerskich sław, które obserwowały decydujące mecze w Spodku.

Pojawia się i znika, to jest Mateusz.. Mika

Jedną z rewelacji mistrzostw był Mateusz Mika. - Jaka szkoda, że nie będzie grał w Asseco Resovii w tym sezonie - żałują fani wicemistrzów Polski.

- Mateusz rozegrał na otwarcie mistrzostw brylantowy mecz z Serbią - chwali "Mikusia" Wojciech Drzyzga, komentator telewizyjny.

Mika fantastycznie spisywał się w ostatnim spotkaniu mundialu z Brazylią. Wydawało się nawet, że może znaleźć się w najlepszym zespole czempionatu. Nie znalazł się, ale portal UOL uznał bowiem, że jego gra była jedną z pięciu przyczyn porażki "Canarinhos", którzy skupili się na wyłączeniu z gry najlepszego gracza turnieju Mariusza Wlazłego, a tymczasem zaskoczył ich 23-letni przyjmujący.

Czapka za trzy dychy, tysiąc za bilet

Finałowy mecz Polska - Brazylia w katowickiej Strefie Kibica oglądało na telebimie tysiące ludzi. Zajęli nawet miejsca w środku zamkniętego dla ruchu kołowego ronda. Przyszli całymi rodzinami, także z dziećmi w wózkach.

Twarze malowali na biało-czerwono, kupowano trąbki, szaliki i świecące rogi. Odbywały się ostatnie transakcje biletowe. Proponowane ceny za wejściówkę przekraczały 1000 złotych. Za czapkę trzeba było zapłacić 30 złotych, za fajną koszulkę "tylko pół stówy" - jak zachęcali sprzedający.

Rozpieszczone gwiazdorki

- Czas utrzeć im nosa - zapowiadał przed finałem Fabian Drzyzga, nasz rozgrywający. - To Brazylijczycy mają się nas bać, a nie my ich. Puszczają do nas jakieś teksty, zachowują się niekulturalnie, jak rozpieszczone gwiazdorki. Mam nadzieję, że utrzemy im nosa dobrą grą i zabawą.

Zawodnik Asseco Resovii jest za młody, aby pamiętać sukces sprzed 40 lat z Meksyku, ale pamięta doskonale dzień, kiedy w 2006 roku prowadzona przez Raula Lozanodrużyna awansowała do finału mundialu.

- Byłem wtedy w internacie w Spale, kibicowaliśmy wszyscy w jednym pokoju, odwołali nam potem lekcje i cała szkoła świętowała srebro - wspomina.

Finał z policjantami przy radiu

Nie wszyscy kibice wytrzymywali napięcie towarzyszące najważniejszym meczom Polaków. Wyłączali telewizor albo wychodzili z domu i... jeździli samochodem tam i z powrotem. To ciągłe kursowanie jedną trasą zwróciło uwagę policyjnego patrolu w jednym z podkarpackich miast, który postanowił skontrolować kierowcę.

Okazała się nią pani, która tłumaczyła, że jeździ sobie tak dlatego, bo nie może wytrzymać napięcia w domu przy telewizorze. Policjanci nie uwierzyli, zabrali panią na badanie alkomatem, a kiedy wynik był negatywny, razem z nią słuchali w radiu relacji z kończącego się właśnie po myśli Polaków meczu.

Oni mają już ten puchar...

- Brazylia ma już ten puchar, po co jej drugi. My jeszcze go nie mamy - żartował w Spodku spiker, nawiązując do kradzieży trofeum wręczanego mistrzom świata, do której doszło w sierpniu w Brazylii. Szwajcarzy zobowiązali się, że na finał w katowickim Spodku zdążą przygotować kolejne trofeum.

Puchar waży dziewięć kilogramów i mierzy prawie 43 cm.

- Dlaczego takie ważne trofeum jest takie małe - komentowali kibice, którzy w specjalnym namiocie mogli sobie robić pamiątkowe zdjęcia. 10 października trofeum zostanie wystawione w hali Podpromie w czasie meczu z BBTS-em Bielsko-Biała.

Puchar składa się z dwunastu indywidualnych części, które łączą się ze sobą, by stworzyć kształt piłki we wnętrzu struktury. Podstawa z niklu, zawierająca nazwy dotychczasowych triumfatorów, przechodzi stopniowo w złoto, wyobrażając stopniowe wznoszenie się najlepszych drużyn w drodze po tytuł mistrzowski. Na wykonanie pucharu potrzeba było 120 godzin skrawania oraz 24 godziny ręcznego polerowania, mikropiaskowania i montażu.

Zdobycie tego trofeum wymagało niepomiernie więcej czasu i gigantycznego wysiłku całej polskiej drużyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24