Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Bentkowski: zbyt często ulegałem trenerom

Rozmawiał Tomasz Ryzner
Aleksander Bentkowski będzie prezesem Resovii do połowy listopada. Do tego czasu chce uregulować resztę długów klubu.
Aleksander Bentkowski będzie prezesem Resovii do połowy listopada. Do tego czasu chce uregulować resztę długów klubu. Krzysztof Kapica
Powinienem w klubie częściej mówić "nie" - stwierdza Aleksander Betnowski, który kończy w tym roku szefowanie Resovii.

- Pewien trener powiedział "Mój cel? Zostawić to miejsce piękniejszym, niż je zastałem". Da się to powiedzieć o pańskiej pracy w Resovii?
- Jeśli o to chodzi, zadanie nie było trudne. 8 lat temu Resovia była w ruinie. Piłkarze ratowali się przed spadkiem do piątej ligi. Brakowało rozwiniętego szkolenia młodzieży, mieliśmy długi. Budynek klubowy był po pożarze.

- Któż pamięta co było 8 lat temu. Kibic powie "obiecywał pierwszą ligę, a jest trzecia,".
- Nie wszystko idzie tak, jakbym chciał, ale tylko ktoś niesprawiedliwy oceniłby bilans moich kadencji negatywnie. Wyremontowaliśmy budynek klubowy, mamy sztuczną murawę. Szkolenie młodzieży jest na poziomie, stworzyliśmy drużynę rezerw. Super sprawą jest SMS Resovia.

- Kilka lat temu Resovia miała konkretny budżet. O zarobkach piłkarzy krążyły legendy. Niektórzy mieli kasować po kilkanaście tysięcy na miesiąc.
- Nieprawda. Najwyższe kontrakty wynosiły po 7-8 tysięcy.

- To i tak sporo, a awansu do pierwszej ligi nie było.
- To nie ja negocjowałem te umowy, ale prezesi sekcji, inni działacze. Ja się pojawiałem, gdy trzeba było podpisać kontrakt. Czasem mówiłem "nie". Może powinien to robić częściej. Z drugiej strony trenerzy mówili tak "Muszę mieć tego i tego, inaczej nie gwarantuję wyniku". A pojawiali się i tacy, którzy po dwóch tygodniach wiedzieli, że ten i ten z naszych piłkarzy nie nadaje się do drużyny, a na siłę wstawiali swoich, którzy nic nie wnosili do gry. Nie chciałem stawiać się ponad trenerami, dlatego nie protestowałem, a powinienem, gdy żegnaliśmy się z takimi piłkarzami jak Płonka, Baran, Pietluch. Chciano też wymusić na mnie rozwiązanie umowy ze Szkolnikiem. Nie mówię tu o wszystkich trenerach. Panowie Borecki, Borawski i Huzarski nie naciskali na wielkie zakupy.

- Nie za często pan zmieniał tych trenerów?
- Pewnie tak, choć nie decydowałem sam. Szkoda, że nie został u nas trener Hajdo. Cóż, brakło punktu do I ligi i pojawiły się plotki, niedomówienia w stylu "a może nie chciał awansować". Ja nie wierzyłem w teorie spiskowe.

- Kiedy prezesem sekcji piłkarskiej został Przemysław Chmiel, pojawiały się głosy, że to skandal wybierać na takie stanowisko szalikowca.
- To była dobra decyzja. Pan Chmiel jest bardzo zaangażowany. Zaskakuje mnie dojrzałością decyzji. Po raz pierwszy za moich czasów prezes sekcji piłkarskiej doprowadził do sytuacji, że wynagrodzenia dla zawodników następują w terminie. Nowi członkowie zarządu mają też lepszy kontakt z kibicami, co wpłynęło na poprawę ich zachowania.

- Niektórzy piłkarze zapamiętają pana jako tego, który najpierw dużo dawał, a potem nie dość ,że nie płacił regularnie, to jeszcze odbierał.
- W całej Polsce kluby renegocjują zarobki. Piłkarzom nie mydliłem oczu. Nie cierpię sytuacji, gdy nie mogę wywiązać się z umowy. Dlatego bywało tak, że spóźnialiśmy się z opłatami do urzędów, płaciliśmy za to kary, ale przynajmniej piłkarze otrzymywali część zaległości.

- Zmęczyło pana te osiem lat na Wyspiańskiego?
- Jeśli są problemy finansowe, jest stres, są nerwy. Za często zdarzało się tak, że planowano wydanie większych pieniędzy, niż byłem w stanie pozyskać. Mam pretensje do siebie, że nie uderzyłem pięścią w stół, mówiąc "Dość, wybijamy sobie z głowy awanse". Miło, że na koniec mojej pracy po raz pierwszy działacze sekcji wzięli na siebie zadanie pozyskiwania środków na piłkarzy.

- Kiedy kibice będę mogli oglądać na Wyspiańskiego II-ligę?
- W II lidze bez półtoramilionowego budżetu nie ma się co pokazywać. Na razie nie stać nas na ten poziom, ale wierzę w rozwój klubu. Nowy prezes sekcji stawia na wychowanków. To dobry kierunek w naszej sytuacji. Ja chcę zostawić Resovię bez długów. Do końca roku powinny zniknąć zaległości wobec ZUS-u kilku byłych piłkarzy. Wtedy przekażę pałeczkę.

- Komu?
- Kandydata na razie nie ma. Rzecz wyjaśni się do połowy listopada, ale jedno jest pewne, nowy prezes będzie w zupełnie innej sytuacji niż ja 8 lat temu.

8 TYSIĘCY ZŁOTYCH

Tyle wynosiły najwyższe kontrakty w Resovii, gdy ta kilka lat temu walczyła o I ligę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24