Łukasz Sówka: postaramy się odrobić straty z Łodzi z nawiązką

- Jechaliście do Łodzi po zwycięstwo. Wracacie z porażką. Szkoda...

- Łodzianie pojechali dobre zawody, zwyciężyli zasłużenie. My mogliśmy pojechać trochę lepiej, ale też nie było żadnej tragedii. Nie jest źle. Przegrana sześcioma punktami jest absolutnie do odrobienia na swoim torze. Mamy tydzień, aby przemyśleć wszystko i przede wszystkim jak najlepiej przygotować się do rewanżu u siebie. Jestem dobrej myśli. Damy radę.

- Pojechałeś niezłe zawody. Sześć punktów to dobry wynik. Jesteś zadowolony?

- Trochę tak, trochę nie. Wynik jest przyzwoity, ale mogło być jeszcze lepiej. Kilka punktów zgubiłem zupełnie niepotrzebnie na trasie. Zrobiłem przeciwnikom zbyt dużo miejsca przy płocie. Łodzianie wykorzystywali to ,mijając mnie.

- Ciężko się jechało?

- Bardzo ciężko. Orzeł pokazał, że jest dobrym zespołem. Warunki torowe też były bardzo trudne. Na łukach mocno falowało. Zwyczajnie były dziury. Jesteśmy zadowoleni, że cało, zdrowo i w komplecie wracamy do domu.
- Trochę mieliście pecha. Gdyby nie twoje straty na dystansie, gdyby nie defekt na drugiej pozycji Pawła Miesiąca, to zwycięstwo było tuż- tuż...

- Dokładnie tak. Mocno żałuję swoich strat, dwa punkty, które uciekły nam po defekcie Pawła też mają gorzki smak.

- O kolejności na mecie, jak to zwykle w Łodzi, w dużym stopniu decydował start?...

- Tak, start był bardzo ważny, jak zawsze zresztą, oraz rozegranie pierwszego łuku. Mijanek było bardzo mało, zdarzały się - tak jak w moim przypadku - po błędach, których nie możemy popełniać u siebie.

- Co teraz?

- Solidne przygotowanie siędo rewanżu. Musimy od pierwszego wyścigu zabrać się za odrabianie strat, aby w końcówce sobie i kibicom zaoszczędzić nerwów.