Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poród w taksówce na ulicach Rzeszowa [WIDEO]

Beata Terczyńska
K.Kapica
Mariola Czochara z Lubziny koło Ropczyc miała nadzieję, że zdąży na poród do Rzeszowa, ale synowi śpieszyło się na świat.

Sala poporodowa rzeszowskiego Szpitala Specjalistycznego Pro-Familia w Rzeszowie. Szczęśliwa 31-latka przytula zawiniątko z synusiem. Emocje z niecodziennego porodu, jaki zastał ją w taksówce w drodze z Lubziny, ok. 5 km za Ropczycami, do rzeszowskiego szpitala powoli opadają. Cieszy się, że synek, jej czwarte dziecko, jest śliczny i zdrowy, a wszystko zakończyło się szczęśliwie .

Myślałam, że zdążymy

- Termin porodu miałam wyznaczony na 15 września, ale ponieważ nic się nie działo, czekałam spokojnie w domu. Na poród wybrałam Pro-Familię, bo moim zdaniem tutaj są najlepsze warunki - mówi.

Kobieta opowiada, że rano poczuła niewielkie bóle brzucha. Na chwilę się położyła, ale skurcze się nasilały. Z mężem postanowili, że nie ma na co czekać, tylko zamawiają taksówkę z Ropczyc, by zawiozła ich do Rzeszowa.

- Byłam przekonana, że dojadę i normalnie urodzę w szpitalu - mówi pani Mariola. - 30 km to jednak dużo. Trafiłam w dodatku na korki. Gdzieś tak po 13 w samochodzie odeszły mi wody. Zdenerwowałam się, ale nie panikowałam jednak, mając w pamięci poprzednie porody. Wiedziałam, że sobie poradzę i przecież dotrę w końcu do szpitala, gdzie lekarze szybko zaopiekują się nami.

Zafundowali mi emocje

Śmieje się, że najbardziej zaskoczony był chyba kierowca , ale trzymał się dzielnie, wspierał ją i robił co mógł, by pruć do szpitala. - Na pewno ten kurs zapamiętam do końca życia - przyznaje rozbawiony Stanisław Mroczek, taksówkarz ropczycki z 77 latami na karku. - Wożę ludzi od 57 lat. Autobusami 10, a taryfą ponad 42, ale nigdy takiej przygody w pracy jeszcze nie miałem. Tę rodzinę zresztą już raz wiozłem do szpitala, ale na poród starszego dziecka.

Opowiada, że gdy zorientował się, że kobieta zaczyna rodzić, ciął swoją skodą oktavią, ile weszło. Uważając tylko, by nikt w nich nie wjechał. Akcja porodowa rozwijała się tymczasem na całego.

- Eeee. Nie stresowałem się. tak sobie myślałem, że nawet, jak się urodzi, to przecież dowiozę. Mąż przeskoczył z przedniego fotela do żony i odebrał dzieciątko w zasadzie, gdy już byliśmy dość blisko szpitala Powiadomiłem izbę przyjęć. Przynieśli becik dla malucha. Odcięli pępowinę i zabrali matkę. A ja teraz czekam na szczęśliwego ojca. Żartowałem do niego, że synek może kiedyś zostanie taksówkarzem - mówił nam wczoraj niedługo po zdarzeniu.

Szczęśliwy finał

Maluszek, którego rodzice zastanawiają się nad imieniem Fabian lub Adrian, waży 3,1 kg, ma czarną czuprynę i 51 cm. W domu czeka na niego rodzeństwo: 10 - letni i roczny brat oraz 8-letnia siostrzyczka.

- Do porodu doszło na dwie minuty przed dojazdem do naszego szpitala. Kierowa taksówki wparował do nas z krzykiem, że urodziło się dziecko - opowiada lek. med. Janusz Kidacki, dyrektor ds. medycznych w szpitalu Pro- Familia. - Akurat koło wejścia przechodziła położna z oddziału intensywnej opieki noworodka. Zajęła się matką i dzieckiem. Kobieta jest w dobrym stanie, dziecko także.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24