Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojsko poluje na samochody cywilów

Karolina Jamróg
Oddałbym swojego hummera żołnierzom zarówno na ćwiczenia, jak i na wojnę. Moi przyjaciele, którzy mają samochody z napędem na cztery koła też nie mieliby z tym problemu - mówi Leszek Bielenda z Głogowa Małopolskiego.
Oddałbym swojego hummera żołnierzom zarówno na ćwiczenia, jak i na wojnę. Moi przyjaciele, którzy mają samochody z napędem na cztery koła też nie mieliby z tym problemu - mówi Leszek Bielenda z Głogowa Małopolskiego. Krzysztof Łokaj
Na celowniku żołnierzy są terenówki, które poradzą sobie na poligonach.

Wojsko jak co roku aktualizuje ewidencję pojazdów, które mogą zostać wykorzystane w razie wybuchu wojny i w czasie pokoju - do ćwiczeń. Dla żołnierzy najbardziej interesujące są samochody z napędem na cztery koła. Czyli takie, które bez trudu poradzą sobie na wyboistych drogach wojskowych poligonów.

Właścicieli takich właśnie czterech kółek mogą jeszcze w tym roku odwiedzić mundurowi. Jeżeli - ich zdaniem - samochód przydałby się w armii, pojazd zostanie wpisany do specjalnej wojskowej ewidencji.

Kiedy wojsko może sięgnąć po nasze auto?

- W czasie pokoju posiadacz może zostać wezwany do przekazania samochodu tylko w szczególnych przypadkach - zaznacza ppłk Sławomir Ratyński z zespołu prasowego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

W przypadku sprawdzenia gotowości mobilizacyjnej żołnierze pożyczą nasz samochód maksymalnie na 48 godzin. Jeśli jednak auto będzie potrzebne do ćwiczeń, mundurowi mogą z niego korzystać nie dłużej niż siedem dni. Może się także zdarzyć, że samochód będzie żołnierzom potrzebny podczas likwidacji skutków klęsk żywiołowych. W takim przypadku mundurowi mogą korzystać z naszych czterech kółek tak długo, jak tylko będzie to konieczne.

Wojsko może potrzebować nie tylko samochodów osobowych, ale też motocykli, motorowerów, przyczep i ciężarówek. I to nie tylko od osób prywatnych. Zgodnie z ustawą o powszechnym obowiązku obrony RP jeszcze z 1967 roku wojsko może "wcielić" do armii pojazdy należące również do instytucji oraz przedsiębiorców.

Cywile nie przekazują rzecz jasna swoich aut wojsku zupełnie za darmo. Armia płaci za każdą dobę wykorzystania pojazdu. Właściciel samochodu, którym jest zainteresowana armia może nie zgodzić się na przekazanie samochodu żołnierzom. Na odwołanie się od decyzji - wydawanej przez wójta, burmistrza, prezydenta na wniosek komendanta WKU ma 14 dni.

Terenówką na ćwiczenia

Na Podkarpaciu nie brakuje mieszkańców, którzy chętnie pomogliby żołnierzom w ten sposób. Wśród nich jest przedsiębiorca z Głogowa Małopolskiego, Leszek Bielenda.

- Kocham mój kraj. Wojna toczy się bardzo blisko naszej granicy i nie możemy tego zignorować. Nie jesteśmy tak dobrze uzbrojeni, jak inne kraje, dlatego liczy się każda pomoc. Jeśli wojsko potrzebowałoby mojego auta, przekazałbym je bez wahania - deklaruje mężczyzna.

W razie konfliktu mundurowi na pewno mieliby pożytek z jego hummera.

- To bardzo dobry samochód. Praktycznie jest niezniszczalny. Jeździ się nim fantastycznie, poradzi sobie w każdym trudnym terenie - zachwala samochód Leszek Bielenda. Przedsiębiorca zapewnia, że samochód przekazałby wojsku nie tylko na wojnę, ale również na ćwiczenia.

- Wiele osób obawia się, że armia nie będzie dbać o samochody. Uważam, że z ćwiczeń wrócą one w takim samym stanie - stwierdza krótko Bielenda.

Jak informuje ppłk Sławomir Ratyński z zespołu prasowego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, w tym roku do ewidencji wojskowych ma zostać wpisanych 90 samochodów, 30 przyczep oraz 30 maszyn.

- Obecnie interesują nas głównie pojazdy o zwiększonej mobilności, czyli takie z napędem na cztery koła, oraz ładowności. Chodzi o duże pojazdy dostawcze, autobusy, cysterny, sprzęt specjalistyczny, na przykład koparki i spychacze - wylicza ppłk Sławomir Ratyński.

Marka auta bez znaczenia

Decyzję o wcieleniu samochodu do wojska wysyła właścicielowi samochodu wójt, burmistrz lub prezydent. Robi to na wniosek wojskowego komendanta uzupełnień.

- Podobnie jak w przypadku każdej innej decyzji administracyjnej, również od tej można się odwołać - wyjaśnia mjr Dariusz Brzeżawski, zastępca wojskowego komendanta uzupełnień w Rzeszowie.

Jeżeli właściciel pojazdu zgodzi się przekazać wojsku samochód, armia wpisuje go do swojej ewidencji i może wykorzystać. Zarówno w czasie wojny, jak i pokoju. Mundurowi zapewniają, że nie mają listy ulubionych pojazdów.

- Nie interesują nas konkretne marki samochodów. Ważne, żeby pojazd był przydatny żołnierzom. Nie jest tak, że armia interesuje się samochodami cywilów dopiero teraz. Lista pojazdów, których wojsko może użyć w razie konfliktu, jest uzupełniana sukcesywnie - dodaje mjr Dariusz Brzeżawski.

Kiedy już samochód zostanie wcielony do armii, za każdą dobę jego użytkowania wojsko będzie płacić właścicielowi. W zależoności od rodzaju samochodu, można otrzymać od około 150 do 500 złotych. Wojsko pokryje również koszty naprawy auta, jeśli zostanie ono uszkodzone w trakcie eksploatacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24