Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drony z Podkarpacia latają na całym świecie [WIDEO]

Bartosz Gubernat
Mateusz Kłosok (z lewej) oraz Tomasz i Katarzyna Maik z Pteryxem.
Mateusz Kłosok (z lewej) oraz Tomasz i Katarzyna Maik z Pteryxem. Krzysztof Kapica
Na pierwszy rzut oka dron od profesjonalnego modelu latającego nie różni się niczym. Z bliska - wszystkim.

- Rynek samolotów bezzałogowych to w tej chwili najszybciej rozwijająca się część sektora lotniczego. Maszyny zamawiają klienci z całego świata, a dzięki coraz szerszym możliwościom przygotowania dla nich oprogramowania zastosowanie zaczyna być bardzo różnorodne. Dlatego pracujemy już nad przygotowaniem kolejnego modelu takiej maszyny - mówi Tomasz Maik, prezes firmy Trigger Comoposites z Grodziska Dolnego k. Leżajska.

Niewielka firma działa pod lasem, w budynkach wykorzystywanych przed laty przez PGR. Dziś jest tu biuro, łąka do testowania samolotów i warsztaty oraz laboratoria, w których buduje się prawdziwe cacka. W starannie przygotowane kadłuby z lekkich kompozytów montowane są najwyższej klasy silniki elektryczne, mechanizmy sterujące i nowoczesne aparaty fotograficzne.

- Część elementów robimy samodzielnie, ale wiele podzespołów importujemy z całego świata. To m.in., silniki, które przyjeżdżają do nas z Niemiec. Każdy samolot produkujemy na zamówienie, wyposażamy go według potrzeb i oczekiwań klienta - mówi Tomasz Maik, który na budowę nowoczesnego zakładu pracował przez wiele lat. Najpierw w Grodzisku produkował zaprojektowane i opatentowane przez siebie poduszkowce "Osa".

Wykorzystując możliwości obróbki tworzyw sztucznych wykonywał także części do estońskich pociągów, szwedzkich samochodów wyścigowych i budki do sprzedaży hot-dogów.

- Robiliśmy je według projektu artysty z Krakowa. Te wszystkie dodatkowe zajęcia były jednak tylko pośrednimi drogami do obranego wcześniej celu - produkcji samolotów bezzałogowych. Już pod koniec lat 90-tych było wiadomo, że tutaj jest duży potencjał. Jako absolwent lotnictwa mogłem więc zająć się tradycyjnymi samolotami i musieć pracować w jakiejś dużej firmie, albo połączyć miłość do latania z rozwojowym biznesem - tłumaczy prezes Maik.

Jego żona, Katarzyna dodaje, że otwarcie firmy poprzedziły lata ciężkiej pracy na studiach.

- Student może po prostu zaliczyć kolejne lata na uczelni, obronić pracę i zdobyć tytuł naukowy. A potem jest zdziwiony, że na rynku pracy nie ma dla niego ciekawych ofert. A ten czas powinien być wykorzystany do maksimum. Staże, wyjazdy, koła naukowe zaowocowały dodatkową wiedzą i kontaktami na całym świecie. A te okazują się teraz pomocne przy produkcji i sprzedaży naszych produktów - mówi pani Katarzyna.

W ofercie podkarpackiej firmy są dwa modele samolotów. Większy - Pteryx jest produkowany od 2010 roku. Waży 5 kg, a jego rozpiętość skrzydeł wynosi prawie 300 cm. Wykorzystuje się go m.in. do skomplikowanych, bardzo precyzyjnych pomiarów rolniczych.

- Kamera zamontowana do samolotu rejestruje obrazy w zakresach światła, które dla ludzkiego oka są niewidzialne. Następnie dane przy pomocy specjalnego oprogramowania są obrabiane i pozwalają bardzo dokładnie ocenić stan upraw. Można wskazać, gdzie nawozu jest za dużo, a w których miejscach rośliny rozwijają się gorzej i należy zwiększyć jego dawkę. Dzięki temu rolnik oszczędza sporo pieniędzy na nawozach i zwiększa swoje plony. W bardzo podobny sposób można dokładnie zmierzyć powierzchnie szkód łowieckich - mówi Tomasz Maik.

Drugi z oferowanych samolotów -Easymap UAV jest nieco mniejszy i przeznaczony głównie do zaawansowanych pomiarów geodezyjnych. Można nim np. przelecieć nad kopalnią odkrywkową i na podstawie danych obliczyć, ile urobku zostało z niej wybrane. Samoloty wykorzystuje się także np. do pomiarów niebezpiecznych wysypisk śmieci, które emitują metan, albo do oceny stanu drzew na dużym obszarze, w rejonie fabryk trujących środowisko. Zamiast kilku tygodni, zebrane w kilka godzin dane można przenieść do gotowego raportu w kilka dni. Katarzyna Maik dodaje, ze coraz częściej takie maszyny pomagają także w ochronie ludzi.

- Dron z odpowiednim oprogramowaniem można wykorzystać np. do nalotów nad linią brzegową rzeki, aby ocenić ryzyko wystąpienia powodzi. Symulacje komputerowe pomagają bardzo precyzyjnie przewidzieć, którędy ewentualna fala powodziowa rozleje się na okolicę. Dzięki temu wiadomo, które miejsca wymagają szczególnego zabezpieczenia i ewakuacji ludzi - wyjaśnia.

W zestawie wartym od kilkunastu, do kilkudziesięciu tysięcy euro jest kompletny samolot, urządzenia sterujące i oprogramowanie pozwalające zapisywać oraz obrabiać dane. W takim zestawie pierwszy komputer to autopilot, który instaluje się na pokładzie. Drugi zostaje na ziemi i jako stacja naziemna pomaga operatorowi prowadzić nalot. Trzeci komputer służy do odczytu i odpowiedniego przerobienia danych.

- Serię zdjęć, czasami nawet kilku tysięcy przerabia np. na mapę, albo model przestrzenny terenu. Przy pomocy rozmaitych obliczeń pomaga przygotować współczynniki, świadczące np. o poziomie zawartości chlorofilu w roślinach - mówi Tomasz Maik, który wkrótce leci szkolić z obsługi samolotów Nigeryjczyków i Malezyjczyków. Tym drugim drony pomagają w uprawie palm olejowych.

- Nie ujmując modelarzom, którzy budują świetne samoloty, dron jest zupełnie innym urządzeniem. Model jest po to, aby dawać frajdę właścicielowi i widzom, robi się nim beczki i pętle, służy do zabawy. Nasze samoloty powstają, aby pomagać w pracy i zarabiać dla właścicieli pieniądze. Pilotaż drona wymaga odpowiedniego przygotowania lotu i maszyny, nerwy trzeba trzymać na wodzy, zbyt dużo fantazji nie jest tu wskazane. Do lotów komercyjnych potrzebne jest również odpowiednie świadectwo kwalifikacji, takie "prawo jazdy" na drona - wyjaśnia Tomasz Maik.

W przyszłym roku firma chce rozpocząć produkcję trzeciego modelu - latającego podobnie do helikoptera wielowirnikowca. Przygotowaniem projektu zajmuje się Mateusz Kłosok, student lotnictwa Politechniki Rzeszowskiej.

- Takie maszyny są w tej chwili bardzo popularne m.in. w przemyśle filmowym i fotograficznym. Wiele osób używa ich także amatorsko, dla zabawy. Nasz obiekt będzie profesjonalny, a jego zastosowanie zupełnie inne - przemysłowe. Na razie szczegółów nie możemy jednak zdradzić - mówi Mateusz.

Załoga firmy ostrzega, że obsługa takich obiektów bez przeszkolenia może być bardzo niebezpieczna. - Niedawno ktoś wysterował wielowirnikowiec nad głowę kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Była też podobna historia z prezydentem Komorowskim. W Poznaniu kręcąc z powietrza film reklamowy operator uderzył w koziołki na ratuszu - wylicza K. Maik. Ostrzega, że zgodnie z prawem lotniczym latanie dronem lub wielowirnikowcem w strefach kontrolowanych przez lotniska może się skończyć zatrzymaniem przez policję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24