Młodzi, zdolni, ambitni dyrektorzy w urzędzie marszałkowskim. Z PiS

Nie mają "30", ale wszyscy mogą w CV wpisać: dyrektor biura polityka PiS. Nadbereżny szefował w Stalowej Woli u senator Janiny Sagatowskiej, Fijołek - w Rzeszowie u europosła Marka Poręby, a Guzik - w Krośnie u posła Piotra Babinetza. Dziś Nadbereżny jest dyrektorem departamentu organizacyjno--prawnego u marszałka. Fijołek został kieronikiem biura sejmiku, z kolei Guzik - podinspektorem w depertamecie audytu i kontroli.

Co ich wyróżnia spośród młodych i zdolnych marzących o karierze w administracji? Przynależność partyjna. Urząd marszałkowski tłumaczy, że na stanowiska kierownicze przeprowadzane są konkursy. W takich wzięli udział Nadbereżny i Fijołek.

- Co do pani Guzik, została zatrudniona na zastępstwo, na stanowisko niekierownicze - przekonuje Tomasz Leyko, rzecznik marszałka. I dodaje, że jeśli ktoś, kto przegrał konkurs, ma wątpliwości, może skorzystać z prawnych możliwości sprawdzenia jego wyników. Rzecznik przekonuje również, że zatrudnienie tych osób nie ma związku z tym, że marszałek Władysław Ortyl jest szefem rzeszowskiego PiS. Zarzut o obsadzaniu stołków w urzędzie "swoimi" odpiera europoseł Tomasz Poręba: - Od lat pracuję z młodymi zdolnymi ludźmi i cieszę się, że odnoszą sukcesy w życiu zawodowym - stwierdza.

Szymon Osowski, szef Stowarzyszenia Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich, uważa, że najważniejsze, by wszelkie konkursy poddać społecznej kontrol: - Tak by społeczeństwo mogło samo ocenić, czy zostały przeprowadzone zgodnie z prawem - mówi.