Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Malawy: ubezpieczyciel kpi z naszej tragedii

Wojciech Tatara
Remont w zawieszeniu. Mieszkamy u mamy w 9 osób, a dzieci nie mają nawet gdzie odrabiać lekcji - żali się Agnieszka Wilk
Remont w zawieszeniu. Mieszkamy u mamy w 9 osób, a dzieci nie mają nawet gdzie odrabiać lekcji - żali się Agnieszka Wilk Fot. Krystyna Baranowska
Firma, która ubezpiecza dom Wilków, najpierw zwlekała z szacowaniem szkód po wichurze. Wypłaciła pieniądze, ale za mało.

Ogrom zniszczeń, jakie powstały (w nocy z 13 na 14 sierpnia) po przejściu trąby powietrznej przez Malawę, Kraczkową i Krzemienicę był porażający. Jedną z ofiar kataklizmu są Agnieszka i Łukasz Wilkowie.

Dom trzeszczał

- Obudził mnie głośny hałas i szum. Z pokoju, gdzie spałam z najmłodszym dzieckiem, poszłam do pokoju starszego syna. Kiedy wracałam, nagle drzwi uderzyły we mnie, a szyba poraniła ręce. Z pokoju, w którym spałam, olbrzymia siła wyciągneła okno. Dobrze, że dziecka z łóżeczka nie porwało... - wspomina dramatyczne chwile kobieta. - Cały dom zaczął trzeszczeć, nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Żywioł zniszczył kominy, poddasze i elewację. Posypał się na strop - wylicza Agnieszka Wilk.

Kobietę z mocno pokaleczonymi dłońmi zabrała karetka pogotowia do szpitala. - Kiedy rano wróciłam, nie poznałam naszego domu. Dobrze, że nikomu nic poważnego się nie stało i dzieci są całe i zdrowe - mówi pani Agnieszka.

Gra na zwłokę

Na tym problemy Wilków się jednak nie skończyły. Chcąc szybko wziąć się za robotę i usuwać zniszczenia, skontaktowali się ze swoim ubezpieczycielem. Pracownik firmy pojawił się w Malawie 18 sierpnia. Miał oszacować poczynione przez wichurę szkody.- Zrobił zdjęcia i spisał dokumenty, które, jak nas zapewniał, przekaże natychmiast do centrali. Czekaliśmy prawie dwa tygodnie na decyzję. W tym czasie sąsiedzi już rozpoczęli remonty. Ich ubezpieczyciele szybko przekazali im należne pieniądze - wyjaśnia Agnieszka Wilk. Jej rodzina, zamiast pieniędzy na koncie, 30 sierpnia zobaczyła pracownika Generali. - Stwierdził, że musi przeprowadzić dodatkowe oględziny - mówi zdenerwowana kobieta. Po kilku dniach Wilkowie otrzymali informację, że centala Generali nie może skontaktować się ze specjalistą, który szacował szkody w ich domu. - To robienie sobie żartów z ludzkiej tragedii - żali się Agnieszka Wilk.

Zapytaliśmy Generali, jak to możliwe, że tak długo trwa szacowanie ewidentnej szkody.

-Generali, korzystając z zewnętrznego partnera w zakresie oceny powstałej szkody, dopełniło wszelkich formalności, aby dokonać rzetelnej i bardzo dokładnej oceny, analizy i wyceny kosztów naprawy zniszczeń. Czynności likwidacyjne trwały dłużej niż zazwyczaj, co było wynikiem czynnika ludzkiego - informuje Joanna Skoczylas, zast. rzecznika Generali.

Na konto Wilków, niedługo po naszej interwencji u ubezpieczyciela, wpłynęło 30 tys. zł tzw. kwoty bezspornej.

Wczoraj rodzina otrzymała informację, że Generali może im dopłacić najwyżej 6 tys. zł.
- Sam dach i kominy do wydatek ok. 50 tys. zł. A za co remont elewacji, poddasza, wymiana cześci okien i drzwi? Nie odpuścimy. Odwołamy się - mówi Agnieszka Wilk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24