Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ministerstwo chwali skuteczność urzędów pracy na Podkarpaciu

Małgorzata Motor
sxc.hu
Ministerstwo chwali skuteczność urzędów pracy na Podkarpaciu. Tymczasem bezrobotni mają dokładnie odwrotne zdanie na ten temat.

Z raportu ministerstwa pracy wynika, że z roku na rok urzędy pracy mogą pochwalić się większą skutecznością w znajdowaniu pracy bezrobotnym. W ubiegłym roku dzięki pomocy urzędów pracy ponad 63 proc. zarejestrowanych bezrobotnych znalazło zatrudnienie. Rok wcześniej było to prawie 61 proc., a jeszcze 5 lat temu - 53 proc. Najbardziej skuteczne w znajdowaniu pracy były urzędy pracy w województwie lubelskim. Na drugim miejscu uplasowały się urzędy z Wielkopolski, na trzecim - z Podkarpacia i Podlasia.

- To ciekawe, bo ja nie doświadczyłam tego. Jestem od kilku lat na bezrobociu. W tym czasie uczestniczyłam w kilku szkoleniach. Byłam też na stażu. Nadal jestem bez pracy. Znam co najmniej jeszcze kilka osób w podobnej sytuacji - zwraca uwagę pani Agnieszka z Rzeszowa.

W podobnym tonie wypowiada się też Grażyna Bała z Hyżnego. - Jestem na bezrobociu już od 10 lat. Co miesiąc mam się stawiać w urzędzie, bo chcą mi przedstawić ofertę pracy. Nic z tego jednak nie wychodzi. Mam problemy z kręgosłupem i nie mogę brać roboty, której nie będę mogła później wykonać. Te wizyty to tylko marnowanie czasu - podkreśla kobieta.
Autorzy raportu zdradzają, że na wysoki wskaźnik miało wpływ to, że w ciągu trzech miesięcy od zakończenia szkolenia czy stażu osoba nie rejestrowała się ponownie w urzędzie pracy lub była zatrudniona przez co najmniej trzy miesiące.

Jak udaje się to osiągnąć naszym pośredniakom? - Nawiązuje się współpracę z pracodawcami, którzy zgadzają się na zatrudnianie na co najmniej trzy miesiące. Poza tym część bezrobotnych, która po zakończonym stażu czy szkoleniu nie dostaje etatu, wyjeżdża za granicę. Statystycznie wychodzi, że jesteśmy skuteczni - zdradza nam dyrektor jednego z podkarpackich urzędów pracy.

Eksperci mówią wprost: To pompowanie statystyk. - Urzędy pracy chwalą się, że osoba została zatrudniona na trzy miesiące, a to przecież żaden sukces. Człowiek jest zdesperowany, bo znowu ląduje na bezrobociu, a pośredniaki są szczęśliwe, bo go sobie odhaczyły. Gdyby stan zdrowia chorej osoby poprawił się na trzy miesiące, a później pogorszył, to uznalibyśmy takiego lekarza za hochsztaplera. Gdy dochodzi do analogicznej sytuacji na rynku pracy, już nikogo to nie dziwi - podkreśla Artur Ragan z Work Express.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24