Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W delikatesach "Piotr i Paweł" sprzedali mi stare ciastka. Syna rozbolał brzuch

Paulina Bajda
- Co by było, gdyby syn zjadł więcej przeterminowanych ciastek - zastanawia się pan Tomasz.
- Co by było, gdyby syn zjadł więcej przeterminowanych ciastek - zastanawia się pan Tomasz. Krzysztof Łokaj
Mieszkaniec Rzeszowa podczas zakupów w delikatesach "Piotr i Paweł" kupił przeterminowane ciastka. - Nie usłyszałem nawet przepraszam, nikt nie zaproponował mi świeżego produktu, ani zwrotu pieniędzy - mówi.

Nasz Czytelnik robił ostatnio zakupy w delikatesach "Piotr i Paweł" w Rzeszowie. Kupił m.in. ciastka produkowane przez markę "Piotr i Paweł". Po powrocie do domu dzieci od razu je rozpakowały.

- Syn przyszedł i powiedział, że nie będzie ich jadł, bo jakoś dziwnie smakują. Żona spróbowała, były kwaśne - opowiada pan Tomasz (nazwisko do wiad. red.).

- Okazało się, że data ważności minęła prawie miesiąc temu. Dziecko zaczął boleć brzuch - mówi nasz Czytelnik.

Kilkanaście przeterminowanych pudełek ciastek na półkach

Pan Tomasz pojechał do sklepu. Tam usłyszał, że kierowniczka jest na urlopie i żeby przyszedł z reklamacja za dwa tygodnie.

- Nie usłyszałem nawet przepraszam, nikt nie zaproponował mi świeżego produktu, ani zwrotu pieniędzy. Czekając na informacje, poszedłem sprawdzić, czy to przypadkiem nie była jakaś jedna zagubiona paczka. Okazało się, że nie. Zrobiłem zdjęcia, bo na półkach leżało kilkanaście przeterminowanych pudełek ciastek - oburza się.

Mężczyzna usłyszał od kierowniczki zmiany, że sklep ma duży asortyment i mało pracowników, więc takie niedopatrzenia mogą się zdarzyć. Postanowiliśmy wyjaśnić sprawę w centrali "Piotra i Pawła" we Wrocławiu. Rzeczniczka była zdziwiona postępowaniem pracowników z Rzeszowa.

- Nas obowiązują zupełnie inne procedury. Reklamacja powinna zostać od razu przyjęta, nawet bez paragonu, bo to nasz firmowy produkt - mówiła podczas pierwszej rozmowy Ewa Aleszczyk-Kalinowska.

Po rozmowie z rzeszowską placówką poinformowała nas, że sprawa została wyjaśniona. - Pan został zaproszony do sklepu, przeproszony i zostały mu zwrócone pieniądze.

Przyznała również, że jest okres urlopowym.

- Mamy mniej personelu, jednak to nie tłumaczy, dlaczego te produkty znalazły się na półce. Do takiej sytuacji nie powinno w ogóle dojść - przepraszała Aleszczyk -Kalinowska.

Czytelnik sprawę zgłosił też do inspekcji handlowej i sanepidu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24