- Każdy z nich jest inny, każdy pożyteczny - mówi prezes Bratka Andrzej Piórkowski. O kim mowa? O Damianie, Kamilu, Pawle i Marcinie. Wszyscy mają na nazwisko Hejnig, wszyscy mieszkają w Bartkowicach i każdy jest mocno związany z Bartkiem. Nie tylko poprzez grę w tym klubie, barw Bartka żaden z nich nigdy nie zdradził.
- Takich chłopaków warto reklamować. Grają nie dla pieniędzy, tylko dla chwały klubu - mówi Tadeusz Bednarz, sekretarz komisji rewizyjnej Bratka, który jako jeden z pierwszych, zasugerował nam, że w rubryce "o nich mów się w okolicy", nie może zabraknąć miejsca dla Hejnigów.
Doświadczenie i rozsądek
Najstarszym z czwórki jest Damian. 2 września skończy 29 lat. W przeszłości (przez rok) był wiceprezesem Bratka.
- To chłopak z fajnym charakterem. Jego największym atutem jest ogromne doświadczenie - komplementuje tego gracza prezes Bratka.
- Damian, nawet jeśli nie wyjdzie w podstawowym składzie, to zespół ma z niego pożytek. Poza tym jest niesamowicie uniwersalnym zawodnikiem. Może zagrać zarówno w obronie, środkowej linii, ale grywał również w ataku - wspomina Piórkowski. Damian w najbliższą sobotę zmieni stan cywilny. Działacze i kibice obawiają się o to, że data ślubu będzie datą zakończenia przygody z piłką.
- Nic z tych rzeczy, moja kobieta jest przecież moim najwierniejszym kibicem. Chodzi na mecze, jeździ również na wyjazdowe spotkania. Nie ma obaw, abym już teraz kończył z piłką - zastrzega Damian.
Jako jeden z nielicznych obecnych zawodników pamięta sezon 2004/05, gdy Bratek grał w lidze okręgowej. Zespół z Bratkowice wrócił teraz do klasy O po 9 latach walki w klasie A.
- Byłem wtedy młodzieżowcem, grałem regularnie. Z tamtego składu w obecnym zespole zostałem ja i Rafał Łoboda - podkreśla Damian, który nie ogranicza się do gry w klubie.
Pisze bowiem artykuły do "Ziemi Bratkowickiej" i to dzięki niemu strona internetowa Bratka jest na bieżąco aktualizowana. Jeden z najbardziej ogranych zawodników Bratka dobrze pamięta wysiłek, jaki Bratkowice włożyły w powrót do okręgówki.
- Ostatnie sezony były udane, ale zawsze czegoś brakowało. Raz decydował bilans bramkowy, raz brakło punktu, a raz o braku awansu zadecydował gol stracony w ostatniej minucie, w meczu z rezerwami Izolatora Boguchwała. To na szczęście nas nie załamało. W poprzednim sezonie wygraliśmy A klasę w przekonywujący sposób - zaznacza Damian.
Kamil pracuje w Akademii
Rok młodszy od Damiana jest Kamil. Gra na prawej obronie i jest kapitanem Bratka.
- To ambitny i rozsądny zawodnik. Nadaje się na kapitana - tłumaczy prezes klubu z Bratkowic. Kamil angażuje się również w pracę szkoleniową w powstałej 3 lata temu Akademii Piłkarskiej Bratka.
- Szkolimy blisko setkę dzieciaków. Prowadzą ją członkowie zarządu, którzy są najczęściej rodzicami młodych adeptów piłki. Kamil rozpoczyna przygodę z "trenerką", staramy się o to, by wkrótce rozpoczął kurs trenerski - podkreśla Piórkowski. Co ciekawe Akademia Piłkarska oprócz pracy z młodymi chłopcami, rozpoczyna teraz nabór do żeńskiej drużyny. - Mamy już 15 chętnych do treningów dziewcząt - cieszą się działacze Bartka. Prezes Bratka przyznaje, że praca z młodzieżą (grupy Akademii oraz zespół juniorów młodszych) nie nabrałaby tempa, gdyby nie zaangażowanie rodziców oraz pomoc wójta gminy Świlcza.
- Gmina podpisuje umowy z trenerami - mówi Piórkowski.
- Gra w lidze okręgowej nie jest dla nas celem samym w sobie. To ma być efekt dobrej pracy z młodzieżą. Jeśli nasi wychowankowie będą mogli walczyć o wyższe cele, to wtedy podejmiemy kolejne wyzwania. Nie ma mowy o armii zaciężnej w Bratkowicach. Naszym celem jest krzewienie aktywności fizycznej. Czasem żartuję, że im więcej treningów, tym mniej wybitych szyb w okolicy - ocenia Piórkowski.
Piąty w zakonie
W grudniu 25 lat skończy Paweł Hejnig. Najczęściej grywa w środku pomocy.
- Ma żelazne płuca - komplementuje tego zawodnika prezes Bratka. Podobne atuty ma najmłodszy z czwórki Marcin Hejnig. Skończył dopiero 22 lata. Jest szybki i najczęściej ten atut wykorzystuje na pozycji skrzydłowego.
- Marcin zawsze ma dobry humor, to dobry duch drużyny - opowiada Piórkowski.
Prezes po długim namyśle znajduje również wspólny mianownik dla wszystkich braci. - Trudno ich ściągnąć na złą drogę, każdy oddaje serce na boisku, a poza nim nie jest obojętny na to, co dzieje się w klubie - podsumowuje Andrzej Piórkowski.
Wśród rodzeństwa Hejngów jest jeszcze jeden potencjalny zawodnik - Bartosz. On jednak wybrał inną drogę i.. wstąpił do zakonu Kapucynów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?