Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy i koty kilka miesięcy żyły w zamknięciu

Ewa Gorczyca, Tomasz Jefimow
Para owczarków pod opieką inspektorek OTOZ odzyskuje zdrowie i wigor.
Para owczarków pod opieką inspektorek OTOZ odzyskuje zdrowie i wigor. Tomasz Jefimow
Mieszkaniec Bieździanki (pow. jasielski) wyjechał, zostawił psy i koty bez należytej opieki. Zwierzęta były wygłodzone, odwodnione i zarobaczone. Sprawą zajął się prokurator.

- Pekińczyki były zamknięte na ganku. Jak otworzyłyśmy drzwi, buchnął smród. Brud, na betonie rzucona jakaś szmata. Owczarki siedziały w stercie odchodów, w małym kojcu na podwórku - tak działaczki stowarzyszenia Animals opisują to, co zastały na posesji mieszkańca podjasielskiej miejscowości.

Kobiety proszą, by w gazecie nie podawać ich nazwisk. Boją się reakcji właściciela.

- Po naszej interwencji zaczął nam grozić - mówią.

Pomogła policja

Karmę można przynosić do stałych punktów "Animalsowych" w Krośnie: Sklep Zoologiczny Folwark Zwierzęcy, ul. Kisielewskiego 4; Salon Zoologiczny Psia Kość, ul. Bohaterów Westerplatte 29; Gabinet Weterynaryjny Tygrysek ul. Bursaki 38; Gabinet Weterynaryjny Vet-Medica, ul. Ściegiennego.

Pieniądze można wpłacać na konto: Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt "Animals" Inspektorat w Krośnie, 14 1240 2311 1111 0010 5559 4850, z dopiskiem "Interwencja"

To miała być rutynowa kontrola. Do krośnieńskiego oddziału Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt dotarły sygnały, że psy należące do mieszkańca Bieździadki, który od ponad pół roku przebywa za granicą, zostały bez odpowiedzialnej i stałej opieki.

- Pojechaliśmy to sprawdzić - opowiadają inspektorki OTOZ. - Nie miał nam kto otworzyć, słyszałyśmy tylko szczekające psy.

Kobiety poprosiły o pomoc policję.

- To nie jest tak, że od razu zabieramy zwierzęta. Zazwyczaj kończy się na pouczeniu, zaleceniach. Ale w tym przypadku nie było z kim rozmawiać - tłumaczą.

Policjantom po kilku godzinach udało się skontaktować telefonicznie z właścicielem.

- Tłumaczył, że psami opiekuje się 12-letnia córka, powiedział też, że zajmuje się nimi kolega, który przyjedzie na miejsce i wpuści nas na posesję. Jeszcze przed bramą rozmawiałam z nim przez telefon komórkowy, wyjaśniając, że chcemy zobaczyć, w jakich warunkach przebywają psy. Zgodził się i razem z jego znajomym i policjantami weszłyśmy na podwórko - relacjonuje inspektorka OTOZ.

Wygłodzone i zarobaczone

Dwa duże psy przypominające owczarki siedziały w prowizorycznym kojcu - 2,5 na 2 metry.

- Co z tego, że od czasu do czasu dostawały jakieś jedzenie, skoro nie były wypuszczane. Kiedy je uwolniłyśmy, nie wiedziały co ze sobą zrobić. Biegały w kółko - opowiadają interweniujące.

Dwa pekińczyki zamknięte były na ganku.

- Otworzyłyśmy drzwi i musiałyśmy się cofnąć. Betonową podłogę zaścielały odchody. Panował smród nie do wytrzymania. Żeby wejść do środka, najpierw trzeba było wywietrzyć - opowiada jedna z kobiet.

W komórce inspektorki znalazły jeszcze kocurka.

- Wszystkie zwierzęta były wygłodzone, mocno odwodnione, zarobaczone i zapchlone - mówią. - Konieczna była decyzja o warunkowym zabraniu zwierząt, nie mogłyśmy ich zostawić w tak karygodnych warunkach.

Sprawa w prokuraturze

Działaczki z Animals liczyły na to, że wesprze ich gmina. Chodziło o przechowanie zwierząt do czasu aż zakończy się stosowna procedura prawna. Niestety, jak twierdzą, w gminie odmówiono im pomocy.
Jerzy Sypień, zastępca burmistrza Kołaczyc, powołuje się na ustawę i tłumaczy, że gmina nie mogła zaopiekować się zwierzętami.

- Nie możemy narażać się na koszty, bo te psy nie są bezdomne, mają właściciela. Przygotowujemy decyzję o czasowym odebraniu zwierząt. Na tej podstawie stowarzyszenie, które się nimi zajęło, będzie mogło starać się o zwrot kosztów od właściciela.

OTOZ zawiadomił prokuraturę.

- Wszczęte zostało dochodzenie. Policja na nasze zlecenie prowadzi czynności w tej sprawie. Jeśli okaże się, że właściciel znęcał się nad zwierzętami, usłyszy zarzuty - mówi Kazmierz Łaba, zastępca prokuratora rejonowego w Jaśle.

- Do czasu rozstrzygnięcia sprawy, co może się ciągnąć miesiącami, leczenie, wyżywienie i opieka nad zwierzętami są na naszej głowie - mówią inspektorzy krośnieńskiego OTOZ i apelują o pomoc. - Pilnie potrzebujemy karmy, najlepiej mokrej. Liczymy też na wsparcie finansowe, bo koszty utrzymania takiej "brygady" nie są małe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24