Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Majka po TdP: dotrzymałem słowa!

Jacek Żukowski
Rafał Majka wygrał Tour de Pologne. Świętował na Rynku Głównym, na swoim terenie, bo pochodzi z leżących 30 km od Krakowa Zegartowic.
Rafał Majka wygrał Tour de Pologne. Świętował na Rynku Głównym, na swoim terenie, bo pochodzi z leżących 30 km od Krakowa Zegartowic. Gazeta Krakowska
- Lubię, jak kibice skandują moje imię i nazwisko, ale teraz muszą odpocząć. Przede mną ślub - mówi RAFAŁ MAJKA, zwycięzca kolarskiego wyścigu Tour de Pologne.

- Jak wygrywać pierwszy wyścig kategorii Pro Tour, to tylko w Polsce!- Cieszę się, że stało się to w naszym kraju. Na pewno chciałem wygrać i dokonałem tego. Po 10 latach Polak wygrał etap, ja zwyciężyłem na dwóch i do tego jeszcze w "generalce". To na pewno jest coś wielkiego.

- Na kończącym wyścig etapie jazdy indywidualnej na czas było strasznie ciężko...- Tak, ta "czasówka" nie była pode mnie. Zrobiłem jednak wszystko, dlatego też po przyjeździe na metę ledwo mogłem ustać na nogach. Było mi trudno, sądzę, że był to najcięższy dzień podczas całego Tour de Pologne.

- Jakie miał Pan samopoczucie przed startem? Mówił Pan sobie - mogę wygrać, choć jest gorąco, wręcz żar.- Kocham taką pogodę, nawet niechby było 50 stopni. Lubię, jak jest ciepło, byłem przygotowany. Wierzyłem, że mogę walczyć o zwycięstwo. W piątek nadrobiłem sporo sekund, po ataku, i dzień później dokonałem czegoś wielkiego - wygrałem Tour de Pologne!

- Przejechał Pan w tym roku Giro d'Italia, Tour de France. Jak przyjechał Pan do Polski, to wydawało się, że będzie miał Pan bardzo ciężko. Była jeszcze wiara, że uda się powalczyć o wygraną?- Wygrałem dwa etapy, to nie przypadek, że wygrałem też w klasyfikacji generalnej. W piątek było widać, że nikt nie może mi dotrzymać koła, w czasówce utrzymałem tę przewagę. Jechać z taką presją to też nie jest łatwo. Widać było, że kibice na mnie liczyli, słychać to było szczególnie na etapie w Bukowinie. Na każdej rundzie dochodziły do mnie okrzyki: Dawaj, Rafał! To naprawdę nie jest łatwe jechać z taką presją. Ja jednak lubię, jak kibice skandują moje imię i nazwisko.

- Zegartowice, skąd się Pan wywodzi, są dumne, Małopolska jest dumna. Wystartuje Pan w TdP za rok?- Nie wiem, jakie będę miał plany. Pamiętacie, jak w ubiegłym roku, kiedy byłem czwarty, powiedziałem, że wygram. Obiecałem to kibicom i dokonałem tego. Jak coś mówię, to nie przychodzi to lekko, ale dotrzymuję słowa.

- Pamięta Pan moment wjazdu na metę?- Nie, byłem ogromnie zmęczony. Ostatnie dwa kilometry to było już patrzenie tylko naprzód. Za metą wpadłem w ramiona Zbigniewa Klęka. Chciałem podziękować mojemu trenerowi, bo bez niego na pewno nie doszedłbym do takich wyników. Gdy miałem 12 lat, już wtedy wierzył, że będę kimś.
- Dla kogo jest to zwycięstwo?
<-b>- Na pewno dla całej mojej rodziny, dla narzeczonej. W ciągu roku jestem tylko dwa miesiące w domu, ten sport wymaga wielu wyrzeczeń, nie jest to łatwe. Nigdy się nie poddaję i chyba to widać.
- Mama płakała, tata też uronił łzę...
<-b>- Na pewno, dziękuję im za wszystko, zawsze mnie dopingują, nigdy we mnie nie wątpią. Tata dzwoni często do mnie, np. podczas Tour de France, w którym pierwszy tydzień miałem ciężki, i mnie pociesza.
- Co Pan zrobi z główną nagrodą - samochodem fiat?
<-b>- Samochód zostanie sprzedany i pieniądze podzielone na całą ekipę, ja mam kontrakt sponsorski z Citroënem.
- Można porównać wygranie etapów na TdF ze zwycięstwem w TdP?
<-b>- Wygranie TdP to jest coś wielkiego, ale trochę mi brakuje do tego, by dążyć do tych największych celów, czyli wygranych w Giro czy we Francji, lub Vuelcie. To są moje największe marzenia. Może kiedyś je spełnię. Na pewno będę dążył do tego. Marzenia się spełniają.
- Jakie będzie kolejne wyzwanie?
<-b>- Odpoczynek. (śmiech) Kolejnym wyzwaniem tak naprawdę będzie ślub. Muszę odpocząć, przez ostatnie siedem miesięcy byłem tylko dwa tygodnie w domu. Można więc sobie wyobrazić, jaka to jest ciężka praca, jaką wykonuję. To się jednak opłaca. Cztery wygrane w ciągu miesiąca to coś wielkiego.
- Spełniają się Pana marzenia?- Tak, ale jeszcze trochę brakuje do tych największych. Jeszcze jestem młodym zawodnikiem, mam 24 lata, muszę się jeszcze wiele uczyć. Muszę podnosić sobie poprzeczkę, jeśli jej nie będę podnosił, to nie zostanę nigdy wielkim zawodnikiem, a ja chcę nim zostać. **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24