Muzeum Okręgowe w Rzeszowie zwiedzisz z tabletem i telefonem zamiast przewodnika

- Kod QR stanowi link do specjalnej strony internetowej, na której zawarte są szczegółowe, dodatkowe informacje o eksponacie - tłumaczy Karolina Pękala, grafik komputerowy w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie. - Możemy więc na takiej stronie zamieścić filmy, zdjęcia, dźwięki, mapy, oraz ciekawe opisy stworzone przez znawcę sztuki. Jest to po prostu rozszerzenie tego, co widzimy, bo zazwyczaj obok dzieła mamy podane tylko imię i nazwisko autora, tytuł i ewentualnie rok i miejsce pochodzenia.

- Zauważyliśmy, że sporo młodzieży ogląda wystawy mając przy sobie smartfony i tablety. Wykorzystuje je do robienia zdjęć - mówi grafik. - Dlatego pomyśleliśmy o QR kodach, które są ostatnio coraz powszechniejsze. Miasto też wykorzystywało tego typu znaki do promocji.

Dodaje, że kody QR wykorzystuje już kilka znanych muzeów w Polsce, m.in. Muzeum Narodowe w Warszawie, Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Muzeum Techniki w Warszawie i Muzeum Narodowe w Krakowie.

- Aż się prosiło, żeby za ich pomocą i u nas opisać niektóre eksponaty. Dzięki temu zwiedzający mogą samodzielnie zwiedzać muzeum - mówi. - To otwarcie się szczególnie na dzieci i młodzież. Nie lubią oglądać biernie ekspozycji. Wolą wykorzystywać swoje "zabawki". Myślimy też o zakupie tabletów, ale to na razie plany - wyjawia.

W Muzeum Okręgowym jest bezpłatna siec wi-fi, która umożliwia połączenie z internetem.

Kody znajdziemy m.in. przy kolekcjonerskim rarytasie "Portret Zdzisława i Bolesława Włodków jako dzieci" Jana Matejki, czy "Uskrzydlonej postaci" Józefa Mehoffera.

Niektóre obrazy opisane są w formie tzw. giga panoramy i można je oglądać w bardzo dokładnym przybliżeniu na smartfonach. Kody są też na wystawie archeologicznej, m.in. przy rekonstrukcji grobu kurhanowego z Markowej, cembrowanej studni z późnej epoki brązu, obok osady wczesnosłowiańskej z Grodziska Dolnego.

Znaki są także na wystawie "Czyn zbrojny", obok karabinów maszynowych z II wojny światowej, mundurów: polowego szeregowego piechoty oraz podpułkownika I dywizji pancernej.

Skanując kod, dowiemy się m.in. o znaczeniu naszywek na mundurach. Karolina Pękala podkreśla, że muzeum będzie starało się "zakodować" więcej przedmiotów. Ponadto chce wprowadzić opisy także w języku angielskim i niemieckim.

Plan na przyszły rok to przygotowanie wystawy, która wykorzystałaby technologię rozszerzonej rzeczywistość, np. obiekty w 3D. Ciekawostką mogłaby być np. wirtualna przebieralnia, w której dałoby się przymierzyć stroje z epoki.

Coraz więcej muzeów na Podkarpaciu stara się wprowadzić nowinki techniczne, by zwiedzanie nie było nudne. Multimedialna ekspozycja pojawiła się na przykład w skansenie naftowym w Bóbrce.
Turysta może być tu świadkiem rozmowy aptekarza pomocnika z dziedziczką, która przyszła po maść na pryszcze dla służby lub wybuchu, który niespodziewanie kończy eksperyment, jaki odkrywca ropy naftowej przeprowadza w laboratorium.

W aptece centralną postacią jest hologram pomocnika farmaceuty, a w laboratorium - multimedialny manekin Ignacego Łukasiewicza, który opowiada o swojej pracy i planach związanych z kopalnią.

- Jesteśmy prawdopodobnie pierwszym muzeum na Podkarpaciu, które wykorzystało nowatorskie urządzenia dla osiągnięcia efektu "żywych postaci" - podkreślała dyrektor Barbara Olejarz.

W krośnieńskim Centrum Dziedzictwa Szkła można nie tylko podziwiać piękno sztuki i kunszt artystów, ale też samodzielnie wydmuchać formę szklaną, wziąć udział w warsztatach obróbki, zdobienia, malowania i grawerowania.