- To jest źródło Głogowa Małopolskiego. Od tego dokumentu zaczęło istnieć miasto. Dla jednych jest to kawałek papieru, a dla drugich dokument, który pokazuje korzenie tego miasta i to, że ktoś w XVI w. umiał tutaj pisać i tworzyć przepisy. Na bazie tego dokumentu będziemy organizować lekcje historii. Jedna z nich ma być poświęcona tylko historii Głogowa, bo więcej wiemy o Starożytnej Grecji niż o mieście, z którego się wywodzimy - podkreśla Paweł Baj, burmistrz Głogowa Młp.
Dokument miał być spalony
W dokumencie tym opisane są najważniejsze akty: w jaki sposób ma wyglądać zarządzanie miastem, kiedy mają się odbywać jarmarki, kto sprawuje władzę, jakie prawa mają mieszczanie, Żydzi i inni, którzy mieszkali w Głogowie.
Jeszcze kilka lat temu nikt nie wiedział, że dokument się zachował.
- Od kilku lat mieszkam w Głogowie Młp. Cztery lata temu zainteresowałem się historią tego miasta. Okazało się, że można się o niej dowiedzieć zaledwie z dwóch broszur. Jedną wydano w 1935 r., drugą - w 1970 r. Dowiedziałem się też, że najważniejszy dokument, jakim jest akt lokacyjny, nie istnieje. Spalił się podczas działań wojennych w 1943 r. Spłonął wtedy wraz z ratuszem - opowiada historyk Robert Borkowski.
W trakcie przygotowywania swojej publikacji "Kroniki Głogowskie" dotarł jednak do informacji, z których wynikało, że dokument jednak się zachował. Przed drugą wojną światową trafił do Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie.
- Jest to specjalna instytucja, w której znajdują się wszystkie najważniejsze dokumenty z polskich miast. Poprosiliśmy o możliwość wglądu do tego dokumentu. Zleciliśmy jednocześnie wykonanie wiernej jego kopii. Została sporządzona z materiałów, z których był wykonany oryginał, czyli na koziej skórze i z wykorzystaniem tuszu, który był w użyciu w tamtym czasie - podkreśla burmistrz.
Prace trwały kilka miesięcy
Prace nad kopią trwały kilka miesięcy. Były nie tylko pracochłonne, ale też skomplikowane. Oryginał dokumentu jest podniszczony i trudny do odczytania. Prace więc rozpoczęły się od obróbki komputerowej. Mimo że trwała trzy miesiące nie pozwoliła na całkowite odczytanie tekstu. Ostatnie trzy linijki oryginału są całkowicie nieczytelne.
- Głogów Małopolski jest jednym z nielicznych miast w Polsce, które mogą pochwalić się kopią aktu lokacyjnego. Niewiele miast decyduje się na sporządzenie kopii, bo jest to kosztowne - podkreśla Justyna Król z AGAD, którego pracownicy zrzeszyli się w Stowarzyszeniu Miłośników Dawnych Dokumentów, zajmującym się właśnie sporządzaniem wiernych kopii.
Kopia Głogowa Młp. kosztowała 11 tys. zł.
- Chcieliśmy zlecić sporządzenie również kopii drugiego ważnego dla nas dokumentu - aktu nadania praw miejskich przez króla Stefana Batorego w 1578 r. Kosztowałoby nas to jednak 25 tys. zł - mówi Paweł Baj.
Najdroższe byłoby sporządzenie pieczęci króla.
- Dokument musi oddawać w całości oryginał, razem z pieczęcią, żeby miał statut wiernej kopii. Pieczęć musi być wykonana z tych samych materiałów, z których była robiona dla króla. Poza tym, ten dokument jest dwa razy większy od aktu lokacyjnego - zwraca uwagę burmistrz.
Zlecił jednak wykonanie fotokopii tego dokumentu, a także aktu lokacyjnego oraz obrazu, na którym uwieczniono nadanie praw miejskich. Będą je otrzymywać zasłużeni mieszkańcy Głogowa Młp. wraz z medalem im. Krzysztofa Głowy, który burmistrz zlecił właśnie wybić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?