W grudniu 2012 roku Sąd Rejonowy w Rzeszowie ogłosił upadłość Fabryki Maszyn w Leżajsku. Firma utraciła płynność. Miała zaległości m.in. w ZUS i urzędzie skarbowym.
Pracownikom przestano wypłacać pensje. Dług urósł w sumie do 17 milionów złotych. Forma upadłości zakładała prowadzenie dalszej działalności. Sąd wyznaczył syndyka i to on zarządza majątkiem.
- Z 250-osobowej załogi pracę utrzymało ok. 150 pracowników. Nikogo jednak nie zwolniłem. Każdy, kto chciał pracować, utrzymał etat - zaznacza syndyk Ludwik Noworolski.
Byli pracownicy upominają się
Wśród byłych pracowników jest jeden z naszych Czytelników.
- Nie pracuję od półtora roku, a firma wciąż się ze mną nie rozliczyła. Jest mi winna ok. 15 tys. zł. Zalega mi za dwa miesiące pracy w 2012 r. Do tego dochodzi jeszcze nagroda jubileuszowa za 35 lat pracy oraz roczna premia - irytuje się mężczyzna.
Przed upadłością związki zawodowe zgodziły się jednak na zawieszenie nagród i premii.
- Zanim do tego doszło, niektórzy zdążyli do nich nabyć prawo - zwraca uwagę Józef Tutka, były szef zakładowej "Solidarności" w Fabryce Maszyn.
Z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych wypłacono 245 osobom w sumie 3,7 mln zł. Były to m.in. odprawy pieniężne i odszkodowania z tytułu skrócenia okresu wypowiedzenia.
- Jeśli ktoś z byłych pracowników posiada zaległości w wynagrodzeniach, to są to roszczenia, które nie mogą być wypłacane z Funduszu. Zobowiązany do ich uregulowania jest syndyk w miarę posiadanych pieniędzy - tłumaczy Krzysztof Powrózek z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Rzeszowie.
- Od stycznia 2013 r. ok. 150 osób zaczęło pracować na nowych umowach. Za pierwsze dwa miesiące syndyk nam jednak nie zapłacił. Tłumaczył, że ma takie prawo, bo mamy pieniądze z FGŚP. Tylko w ten sposób przez cztery miesiące pracowałem za darmo dla firmy, bo do tego trzeba doliczyć dwa miesiące przed upadłością, za które nie dostałem pieniędzy - mówi pan Józef, który obecnie jest już na emeryturze.
Wypłacić pensje czy zamknąć zakład
Aktualnie w firmie pracuje ok. 165 osób.
- Wprawdzie otrzymujemy wynagrodzenie, ale jest to wypłata z dwumiesięcznym opóźnieniem. Teraz na przykład otrzymaliśmy pieniądze dopiero za kwiecień. Rozmawialiśmy z syndykiem o zaległych wynagrodzeniach. Zapewnił nas, że wypłaci nam pieniądze zaraz po tym, jak uda się sprzedać zakład. W tej chwili zwrócenie nam długu skutkowałoby tym, że nie byłoby pieniędzy na bieżącą działalność - tłumaczy Józef Chudy, szef zakładowej "Solidarności".
Sto procent akcji należy do Skarbu Państwa. Resort wielokrotnie próbował je sprzedać. Niestety, z marnym skutkiem.
- Nie czuję się winny, że pracownicy otrzymują wynagrodzenia z dwumiesięcznym opóźnieniem. Gdybym uregulował zadłużenie względem pracowników, musiałbym zamknąć zakład. Najbardziej zależy mi na tym, aby utrzymać przedsiębiorstwo i by ludzie mieli pracę - podkreśla syndyk.
Jak dodaje, zakład może mieć zaległości z 2012 roku wobec raptem kilku byłych i obecnych pracowników.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]
- Tamara Arciuch pokazała syna. Znacie go z telewizji, choć bardzo się zmienił [FOTO]
- Niespodziewane problemy u Cichopek i Kurzajewskiego. Poprosili o pomoc ekspertkę
- Prawda o tajemniczym związku Janiaka właśnie wyszła na jaw! Nikt tego nie wiedział