Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura w sejmiku. Relacja z wczorajszej sesji

Paulina Bajda
Archiwum
To co stało się na czwartkowym sejmiku województwa podkarpackiego można określić mianem skandalu. Radni nie tylko wyzywali siebie nawzajem, ale o mało nie doszło do rękoczynów.

Głównym punktem czwartkowej sesji sejmiku województwa podkarpackiego miało być odwołanie zarządu. Niestety, na początku doszło do prawie dwugodzinnej dyskusji na temat ustalania porządku obrad. Radni nie mogli się porozumieć, co do tego w jakiej kolejności mają być przedstawiane na sesji dyskusyjne punkty, które miały podlegać głosowaniu. Radni spierali się czy wniosek o odwołanie zarządu został złożony zgodnie z regulaminem.

Marszałek Władysław Ortyl zarzucał przewodniczącemu sejmiku, że ten próbuje manipulować pracą sejmiku i w sposób nie regulaminowy prowadzi obrady.

- Traktuję to tylko i wyłącznie jako grę polityczną - mówił Ortyl. - To jest jak telenowela, która źle wpływa na pracę zarządu i całego sejmiku, bo dziś było widać jak sejmik pracuje.

Po prawie dwugodzinnej dyskusji na temat porządku obrad ustalono, że w pierwszym punkcie radni mają wysłuchać najnowszych informacji na temat Centrum Wystawienniczo-Kongresowego w Rzeszowie. Zaproszony na dyskusję wykonawca robót poinformował, że budowa zostanie opóźniona, o co najmniej siedem miesięcy, a roszczenia związane z nieplanowanymi kosztami wynoszą obecnie już 4 mln zł. Według niego konstrukcja dachu będzie niestabilna i będzie grozić zawaleniem. Dodatkowo radni dowiedzieli się, że zarząd województwa nie reaguje na pisma, które od kilku tygodni śle do nich wykonawca.

- Wykonawca zgłosił, że konstrukcja stalowa jest niestabilna. Powołaliśmy ekspertów, a oni stwierdzili, że jest stabilna, nie ma zagrożenie katastrofą budowlaną - przekonywał marszałek.

Kolejnym punktem obrad miało być głosowanie nad odwołaniem zarządu. Radni po kilkugodzinnej dyskusji skierowali jednak ten wniosek do prac komisji rewizyjnej. Najpierw przez długi czas jednak kłócili się o to, czy zarząd może w ogóle złożyć wniosek o swoje odwołanie. Przedstawiono kilka sprzecznych opinii prawnych, które nie wyjaśniły czy zarząd może to zrobić.

Radni PiS i Prawicy Rzeczpospolitej chcieli by doszło do głosowania. Wiedzieli, że do tego by wniosek o odwołanie zarządu województwa przeszedł potrzeba było 20 głosów z SLD, PSL i PO, jednak opozycja wraz z głosami byłego marszałka Mirosława Karapyty i byłego wicemarszałka Jana Burka miała tylko 17 głosów.

Podczas dyskusji doszło do ostrej wymiany zdań. Czesław Łączak z PiS wypomniał koalicji SLD, PSL i PO, że jest ona wsparta przez radnych - "jednym z opaską na twarzy i drugim o wątpliwej reputacji" (chodziło o Mirosława Karapytę i Jana Burka). Na te słowa ostro zareagował Edward Brzostowski z SLD. Przewodniczący klubu PiS usłyszał od niego słowa: - Idź ty chamie.

W niewybrednych słowach dyskutowali między sobą również radna Lidia Błądek z PiS i były marszałek Zygmunt Cholewiński z klubu PO. - Chcesz się bić? - spytał w końcu były marszałek, radną Błądek.

Radna Teresa Kubas-Hul z PO, zgłosiła wniosek by projekt o odwołanie zarządu skierować do komisji rewizyjnej. Po prawie piętnastominutowej dyskusji, czy przerwa w obradach powinna być głosowana przez radnych, czy wystarczy wniosek przewodniczącego prezydium, przegłosowano, że wniosek trafi do komisji rewizyjnej. W głosowaniu za odesłaniem wniosku do komisji było 17 radnych, przeciw było 13.

Radni nie powołali również na wicemarszałka Jerzego Cyprysia. Podczas poprzednich sesji już trzy razy głosowano jego kandydaturę na członka zarządu.

- Nie wiem czy ponownie będę proponować Jerzego Cyprysia na tą funkcję. Chcę mu jednak podziękować, że wyraził zgodę na to kandydowanie, bo ktoś kto się na to godzi, musi zrezygnować z dotychczasowej pracy i na te trzy miesiące sprawować tę funkcję w pewniej niepewności - mówił marszałek Ortyl.

Sławomir Miklicz z PO, który w czwartek po raz pierwszy prowadził obrady jako przewodniczący sejmiku skomentował całą sesję krótko.

- Sytuacja wyglądała tak, że stroną, która przeszkadzała w prowadzeniu sesji i realizacji porządku obrad był klub PiS. Wiem, że ta moja pierwsza sesja miała przebiegać w sposób trudny dla mnie. Radni PiS dostali informacje, że mają w maksymalny sposób przeszkadzać w prowadzeniu obrad sesji, co można było wcześniej usłyszeć w korytarzach urzędu. Myślę, że poradziliśmy sobie mimo wszystko zgodnie z procedurami i zgodnie z prawem. Udowodniliśmy, że mimo trudności można procedować porządnie obrady - powiedział Miklicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24