Nawałnica w Bieszczadach: ratownicy ściągali turystów z Jeziora Solińskiego

Burza była wyjątkowo gwałtowna.

- Padał ulewny deszcz, wystąpiło gradobicie. Wiatr wiał z siłą 7-8 stop. w skali Beauforta - mówi Artur Szymański, prezes Bieszczadzkiego WOPR.

Już po kilku minutach w bazie WOPR rozdzwonił się telefon alarmowy. O pomoc prosili turyści, którzy nie zdążyli przed burzą opuścić wód i brzegów Jeziora Solińskiego. Na pomoc ruszyło ok. 15 motorówek ratowników, straży i policji.

- Na jednym jachcie, który zdołał dobić do brzegu schroniło się ok. 15 osób. Nie tylko załoga, ale też turyści, którzy pływali w pobliżu na rowerkach wodnych - opowiada Artur Szymańki.

Jak informuje policja, w Zatoce Drewnianej uratowano czwórkę młodych mieszkańców Rzeszowa, którzy pływali rowerkiem wodnym. Z Wyspy Zająca zabrano kobietę z 5-letnią córeczką, która zdołała dopłynąć rowerkiem do brzegu, nie miała jednak gdzie się schronić przed gradem i piorunami.
Udzielono pomocy także załodze łodzi żaglowej, której burza uszkodziła żagle i ster. Trzy dorosłe osoby i towarzyszące im dziecko również zostały odwiezione do macierzystej przystani, a ich łódź odholowana.

- Udało się pomóc wszystkim turystom. Nikt nie odniósł obrażeń - dodaje Artur Szymański.

Według prognoz aura w najbliższych dniach ma być podobna do niedzielnej. W Bieszczadach i Beskidzie Niskim można spodziewać się popołudniowych, intensywnych burz. Turystom zaleca się ostrożność.