- Gdyby nie kontuzja Achillesa, Sokół by pana nie upolował.
- Pewnie tak. Grałem w Kutnie, zespół awansował do PLK i fajnie byłoby tam znowu pobiegać.
- To nie byłaby dla pana pierwszyzna.
- W Kotwicy byłem kilka sezonów i liznąłem ekstraklasy. Zdarzył się nawet sezon, że nieźle to wyglądało, miałem sporo minut, były punkty, asysty w każdym meczu. No, ale przebić się na stałe lekko nie jest. Na mojej pozycji zwykle grał jakiś Amerykanin.
- W Kutnie też nie należał pan do najważniejszych postaci w zespole.
- Skład był szeroki, raz grałem więcej, raz mniej. Długo negocjowałem nowy kontrakt, ale klub pozyskiwał kolejnych playmakerów, do tego ta kontuzja. W końcu do przedłużenia umowy nie doszło. Nie miałbym szans na grę.
- I tak wylądował pan w Łańcucie. Niższa liga, mniejszy budżet, mniejszy kontrakt, niż w Kutnie.
- Może i tak, ale Sokół to uznana marka, od zawsze poukładany klub. Racja, gdybym nie kontuzja, pewnie bym tu nie wylądował, ale w sytuacji, w jakiej się znalazłem, wybrałem, moim zdaniem, bardzo dobrze. Trafiam w miejsce, gdzie zawodnicy potrafią się odbudować, wypromować. Po wyleczeniu będę mógł liczyć na sporo minut, a tego mi będzie po najbardziej potrzeba.
- Jednak nie ma co liczyć, że pomoże pan drużynie na początku sezonu.
- Do treningów wrócę we wrześniu. Nie jest jednak tak, że nic nie robię. Rehabilituję się, co jest także formą treningu. To nie tylko masaże. Pracuję z trenerem od przygotowania fizycznego. Wszystko dzieje się w Poznaniu
- Stamtąd pan pochodzi?
- Z Opalenicy. To niedaleko. A jeśli chodzi o moja przeszłość, to w wieku 16 lata przeniosłem się do Kotwicy Kołobrzeg. Po 4 sezonach w tym klubie grałem krótko w SKK Siedlce, a ostatnio w Kutnie.
- Co pan najlepiej robi na boisku?
- Trafiam z dystansu, wiem, jak się zachować w szybkim, ale też pozycyjnym ataku. Potrafię zagrać pickandrolla. Nie skaczę metr w górę, ale mówią, ze jestem walczakiem, dość agresywnym obrońcą. Moja słabość? Zdrowie. Za dużo tych urazów.
- Zdążył pan zdobyć wyższe wykształcenie?
- Nie studiowałem, ale mam zamiar to nadrobić. Szukam odpowiedniego kierunku w jakiejś rzeszowskiej Uczelni. Raczej nie będzie to jednak AWF.
- Rodzinę Bręków łączy cokolwiek z Podkarpaciem?
- Raczej nie. Chociaż, podobno dziadek podobno pochodził z tych stron, ale jeszcze bardziej na wschód, zza wschodniej granicy.
- Mam dziewczynę. Będzie studiować projekto
- Pewnie tak. Grałem w Kutnie, zespół awansował do PLK i fajnie byłoby tam znowu pobiegać.
- To nie byłaby dla pana pierwszyzna.
- W Kotwicy byłem kilka sezonów i liznąłem ekstraklasy. Zdarzył się nawet sezon, że nieźle to wyglądało, miałem sporo minut, były punkty, asysty w każdym meczu. No, ale przebić się na stałe lekko nie jest. Na mojej pozycji zwykle grał jakiś Amerykanin.
- W Kutnie też nie należał pan do najważniejszych postaci w zespole.
- Skład był szeroki, raz grałem więcej, raz mniej. Długo negocjowałem nowy kontrakt, ale klub pozyskiwał kolejnych playmakerów, do tego ta kontuzja. W końcu do przedłużenia umowy nie doszło. Nie miałbym szans na grę.
- I tak wylądował pan w Łańcucie. Niższa liga, mniejszy budżet, mniejszy kontrakt, niż w Kutnie.
- Może i tak, ale Sokół to uznana marka, od zawsze poukładany klub. Racja, gdybym nie kontuzja, pewnie bym tu nie wylądował, ale w sytuacji, w jakiej się znalazłem, wybrałem, moim zdaniem, bardzo dobrze. Trafiam w miejsce, gdzie zawodnicy potrafią się odbudować, wypromować. Po wyleczeniu będę mógł liczyć na sporo minut, a tego mi będzie po najbardziej potrzeba.
- Jednak nie ma co liczyć, że pomoże pan drużynie na początku sezonu.
- Do treningów wrócę we wrześniu. Nie jest jednak tak, że nic nie robię. Rehabilituję się, co jest także formą treningu. To nie tylko masaże. Pracuję z trenerem od przygotowania fizycznego. Wszystko dzieje się w Poznaniu
- Stamtąd pan pochodzi?
- Z Opalenicy. To niedaleko. A jeśli chodzi o moja przeszłość, to w wieku 16 lata przeniosłem się do Kotwicy Kołobrzeg. Po 4 sezonach w tym klubie grałem krótko w SKK Siedlce, a ostatnio w Kutnie.
- Co pan najlepiej robi na boisku?
- Trafiam z dystansu, wiem, jak się zachować w szybkim, ale też pozycyjnym ataku. Potrafię zagrać pickandrolla. Nie skaczę metr w górę, ale mówią, ze jestem walczakiem, dość agresywnym obrońcą. Moja słabość? Zdrowie. Za dużo tych urazów.
- Zdążył pan zdobyć wyższe wykształcenie?
- Nie studiowałem, ale mam zamiar to nadrobić. Szukam odpowiedniego kierunku w jakiejś rzeszowskiej Uczelni. Raczej nie będzie to jednak AWF.
- Rodzinę Bręków łączy cokolwiek z Podkarpaciem?
- Raczej nie. Chociaż, podobno dziadek podobno pochodził z tych stron, ale jeszcze bardziej na wschód, zza wschodniej granicy.
- Mam dziewczynę. Będzie studiować projekto
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Hakiel złożył ukochanej arabską przysięgę miłości! Poznali się 6 miesięcy temu...
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"