Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawdziliśmy, jak często latają podkarpaccy posłowie

Karolina Jamróg
Infografika Łukasz Białorucki
Za przeloty oczywiście nie muszą płacić. Rekordzista, poseł Jan Bury z PSL, ma ich na koncie 322. Inni, niewiele mniej.

Posłowie nie mogą narzekać na brak przywilejów. Nie muszą płacić za paliwo, mogą za darmo podróżować autobusem, pociągiem i samolotem. I to właśnie z tego ostatniego środka transportu podkarpaccy politycy korzystają bardzo chętnie. W grupie posłów, którzy lubią latać, prym wiedzie Jan Bury z PSL - 322 loty. Bury nie znalazł czasu na rozmowę na temat swoich przelotów do Warszawy.

Na drugim miejscu plasuje się poseł Mieczysław Golba z Solidarnej Polski, który w tej kadencji Sejmu wsiadł na pokład samolotu 245 razy.

- Nasza praca wymaga, żeby często być w Warszawie. I nie chodzi wyłącznie o posiedzenia Sejmu - zaznacza poseł.

I od razu wyjaśnia, że będąc szefem komisji innowacyjności musi podróżować niemal po całej Polsce.

- Między posiedzeniami Sejmu jeżdżę na spotkania do Wrocławia, szczecina, Katowic - wymienia Golba.

- Latam cały czas i będę latać. To tańsze niż jazda samochodem - twierdzi z kolei Małgorzata Marcinkiewicz z Twojego Ruchu - 163 przeloty. Na poparcie swoich słów wylicza koszty podróży autem i samolotem.

- Wybierając samolot tracę tylko 3 godziny. Razem z odprawami i dojazdem z lotniska. Samochodem jedzie się do stolicy 6- 7 godzin. Jeśli ktoś potrafi liczyć, to dobrze wie, że bilet na samolot kosztuje 580 zł, a na paliwo trzeba wydać 650 zł. Poza tym, rząd dał LOT-owi 800 mln zł. Policzyliśmy kiedyś, że za tę kwotę wszyscy posłowie mogliby latać przez 105 lat za darmo - kwituje posłanka.

Posłowie nie wspominają o jeszcze jednej zalecie lotów - wygodzie. Lot z Rzeszowa do Warszawy, zgodnie z rozkładem, trwa ok. 50 minut. I choć na rejsach krajowych PLL LOT oferują jedynie klasę ekonomiczną, to w ramach serwisu wszyscy pasażerowie otrzymują wodę i słodką przekąskę.

Wśród posłów nie brakuje jednak takich, którzy z ofert linii lotniczych korzystają rzadko albo wcale.

- Jeśli tylko mam możliwość, staram się przyjeżdżać do Rzeszowa autem. Razem ze znajomymi, którzy tu mieszkają. Latam, gdy muszę. Staram się wydawać publiczne pieniądze tak, jakbym płaciła z własnej kieszeni - mówi posłanka Józefa Hrynkiewicz z PiS.

Do Rzeszowa przyjeżdża tylko na dyżury i spotkania z wyborcami, bo na co dzień mieszka w Warszawie.

- Nie muszę tak, jak inni posłowie wracać po obradach Sejmu do domu, na Podkarpacie - przyznaje pani poseł.

Z Warszawy do Krosna wraca za to regularnie poseł Piotr Babinetz z PiS. Polityk jest jednym z niewielu w Polsce, który w tej kadencji ani raz nie skorzystał z usług linii lotniczych.
- Dla podatnika jest taniej, jeśli poseł jeździ samochodem. Tankując za 300 zł dojadę samochodem do stolicy i z powrotem - wylicza poseł.

- W skali wydatków na utrzymanie parlamentu kwoty, jakie wydają posłowie na przeloty nie są olbrzymie. Problem tkwi w czymś innym. Mówi się o potrzebie zaciskania pasa, tańszym państwie, a tymczasem widzimy, że politycy lekką ręką wydają pieniądze podatnika - zwraca uwagę Artur Chmaj, ekonomista z Rzeszowa.

Eksperta nie przekonują także tłumaczenia posłów, że latają, bo muszą być w Warszawie.

- To, jak pracują, widać po frekwencji na posiedzeniach Sejmu - mówi ekonomista.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24