Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Glinka: Dla roli mogę się oszpecić

Marcin Kalita
Urodziła się 19 kwietnia 1977  roku w Świdnicy. W 2001 roku ukończyła łódzką szkołę filmową. Znana z takich produkcji jak: "Klan”, "Szpital na perypetiach”, "Samo życie”, "Pierwsza miłość”, "Na dobre i na złe”, "Francuski numer”, "Tancerze”, "Wyjazd integracyjny”, "Och, Karol 2”, "Od pełni do pełni”, "Wkręceni”. Obecnie możemy ją oglądać w serialu "Barwy szczęścia”. Wystąpiła w programach "Gwiazdy tańczą na lodzie” i "Taniec z gwiazdami”. W 2010 roku zajęła pięćdziesiąte pierwsze miejsce w rankingu magazynu "Forbes” na sto najcenniejszych gwiazd polskiego show-biznesu.
Urodziła się 19 kwietnia 1977 roku w Świdnicy. W 2001 roku ukończyła łódzką szkołę filmową. Znana z takich produkcji jak: "Klan”, "Szpital na perypetiach”, "Samo życie”, "Pierwsza miłość”, "Na dobre i na złe”, "Francuski numer”, "Tancerze”, "Wyjazd integracyjny”, "Och, Karol 2”, "Od pełni do pełni”, "Wkręceni”. Obecnie możemy ją oglądać w serialu "Barwy szczęścia”. Wystąpiła w programach "Gwiazdy tańczą na lodzie” i "Taniec z gwiazdami”. W 2010 roku zajęła pięćdziesiąte pierwsze miejsce w rankingu magazynu "Forbes” na sto najcenniejszych gwiazd polskiego show-biznesu. Archiwum
Z aktorką KATARZYNĄ GLINKĄ rozmawia Marcin Kalita.

- Jakie są Pani ulubione barwy?

- Rozpoczęło się lato, więc automatycznie nasuwa mi się na myśl zieleń drzew, błękit nieba i żółte słoneczko.

- Na nasze spotkanie przyszła Pani jednak ubrana w stonowaną szarość.

- Ale paznokcie mam bardzo kolorowe. No i czerwone trampki (uśmiech).

- Nie będę się licytował. Może od razu przejdę do "Barw szczęścia", w których możemy Panią oglądać. Czy prócz imienia bohaterki łączy Panią coś z serialową Kasią Górką?
- Tak mi się wydaje. Przynajmniej w pewnym sensie. Determinacja i upór w dążeniu do celu również mnie cechuje. Poza tym - podejrzewam, że przez te lata spędzone na planie scenarzyści bacznie obserwują nasze zachowania i inspirują się nimi tworząc zarys granych przez nas postaci. Ale jednocześnie muszę podkreślić, że poza pewną iskierką i temperamentem, które oddałam swojej bohaterce, wiele nas także różni.
- Pani bohaterka jest bardzo kochliwa i zmienia facetów jak rękawiczki.
- Na szczęście, to tylko serialowa postać. Na to z kim się spotykamy, w kim zakochujemy, jakie i ile dzieci rodzimy, wpływ mają jedynie scenarzyści. W takich momentach często zdarza mi się apelować do zwykłego ludzkiego rozsądku, bo czasami wydaje mi się, że widzom zaciera się granica między serialową fikcją a rzeczywistością. Zdarzało mi się spotykać z opiniami przypadkowo napotkanych ludzi, którzy wręcz wyrzucali mi zadawanie się z tym lub innym ekranowym partnerem. Ale przecież to nie jestem ja! Dlatego cieszę się, że mam okazję zaprezentować się widzom na deskach teatralnych, żeby zobaczyli oni, że aktor to człowiek o różnych osobowościach, co jakiś czas przywdziewający inną maskę. Zawodowo, oczywiście!
- W warszawskim teatrze Kwadrat istnieje także jedyna okazja, żeby zobaczyć Panią w… sukni ślubnej!
- To prawda (uśmiech). W przedstawieniu "Ślub doskonały", które zupełnie niedawno mieliśmy okazję zaprezentować również rzeszowskiej publiczności.
- Wspomniała Pani o uporze. Takie są właśnie zodiakalne Barany. Czuje się Pani typowym przedstawicielem tego znaku?
- Zdecydowanie tak!
- Upór i przebojowość chyba nawet powinny cechować osoby, które decydują się na szkołę teatralną.
- Tak myślę. W aktorstwie liczy się przede wszystkim wiara w siebie i w słuszność drogi, którą się obrało. Jeśli chce się wykonywać ten zawód, trzeba go po prostu kochać; mimo że jest bezwzględny i to uczucie bardzo często bywa nieodwzajemnione, niestety. Aktorstwo kocha ludzi, którzy uprawiają je z pasją, zamiłowaniem i oddaniem.
- Pierwszy raz przed kamerą stanęła Pani na planie serialu "Klan". Zagrała w nim Pani studentkę dziennikarstwa. Jest Pani uprzedzona do mediów?
- Dzisiejsze media są specyficzne, ekspansywne i nastawione na sensację. Tego akurat nie znoszę, wręcz brzydzę się tym. Mierzi mnie, że teraz prasa najchętniej żywi się tragediami, rozwodami, kryzysami. To straszne, że wszelkiego rodzaju nieszczęścia zawładnęły także dziennikarstwem newsowym. Martwi mnie to. Ale nasze spotkanie jest dowodem na to, że jeszcze nie jestem kompletnie obrażona i skłócona z mediami (uśmiech).
- Kilka lat temu wystąpiła Pani w "Wyjeździe integracyjnym". Przepraszam, ale moim zdaniem filmie nie do końca udanym. Ale mniejsza o to. Wiadomo, z czym kojarzą się takie wypady. Tak się złożyło, że niedługo po jego premierze urodziła Pani synka Filipa.
- To jest dopiero analogia (śmiech). A co do pana stwierdzenia o niewybitności tego dzieła… Aktor przyjmując jakąś propozycję, nie ma żadnego wpływu na efekt końcowy produktu. Tak, jak w każdej branży zresztą. Raz projekt wyjdzie nam świetny, a innym razem nieco gorszy. Oczywiście, że najczęściej to my zbieramy cięgi, bo nas widać na ekranie.
- Zna Pani język francuski?
- Niestety nie.
- A wystąpiła Pani w tym przypadku akurat w fajnym obrazie "Francuski numer". Choć w nim posługiwała się Pani językiem ojczystym. Zastanawia mnie jednak, jak trafiła Pani do francuskiej produkcji?
- I to jest właśnie przykład nierzetelności mediów. Chodzi panu zapewne o film "Holy Motors". Byłam jedynie na premierze tego filmu podczas festiwalu w Cannes. Miałam szczęście przemierzać czerwony dywan u boku Kylie Minogue. Zostałam tam zaproszona przez pewną firmę samochodową, która jest sponsorem festiwalu, a ja jej ambasadorką.
- Jak się zostaje ambasadorką francuskiej firmy, nie znając języka francuskiego?
- Jestem nią jedynie na terenie Polski, więc nie muszę znać francuskiego (uśmiech).
- Jakie wrażenie wywarła na Pani Kylie?
- Wspaniałe. Niezwykle ciepła i serdeczna osoba. Taka malutka jak ja. Nie wiem nawet, czy nie mniejsza (śmiech).
- Dobrze podejrzewam, że Pani pozazawodową pasją jest taniec?
- Muszę przyznać, że bardzo lubię tańczyć, aczkolwiek ten uprawiany z zawodowym zacięciem pojawił się w moim życiu zupełnie przypadkiem. Mam jednak nadzieję, że w programie "Taniec z gwiazdami", do którego pan pije, było widać, że kocham się poruszać. A jeśli już chodzi o pasje. Największą z nich jest zdecydowanie podróżowanie. Zanim urodziłam synka, bardzo dużo podróżowałam na własną rękę, nie korzystając z biur podróży. Udało mi się zwiedzić większą część naszego globu i mam nadzieję, że kiedy Filip podroście, wrócę do wojażowania. Choć i on swoją pierwszą wyprawę ma już za sobą. Kiedy miał półtora roczku, pojechaliśmy z nim do Tajlandii.
- A w Rzymie Pani była?
- No oczywiście!
- Niedawno świat przeżywał z nami kanonizację wielkiego Polaka Jana Pawła II. Z kolei Pani miała okazję zagrać matkę głównego bohatera w filmie "Karol, który został świętym".
- Jestem przedstawicielką pokolenia JP2, więc nasz papież towarzyszył mi przez całe życie. Umówmy się, że na co dzień nie mamy czasu, by wspominać tego wspaniałego człowieka, poza wielkimi rocznicami, związanymi z jego życiem i pontyfikatem. Dlatego za to kocham swoją pracę, że poprzez udział w tym filmie mogłam jeszcze raz spojrzeć na jego drogę do świętości, przypomnieć sobie co głosił, jego czyny i miłosierdzie do ludzi.
- Pani synek jest jeszcze mały, ale czy macierzyństwo pomaga Pani odtwarzać ten stan na ekranie?
- Jak najbardziej. Bardzo się cieszę, że wchodzę w ten czas, kiedy mogę już grać matki, w ogóle kobiety dojrzałe, bo są to role o wiele ciekawsze z aktorskiego punktu widzenia. Role amantek i pięknych dziewczątek są mało atrakcyjne. Cieszę się z tych pierwszych prób złamania mojego zawodowego wizerunku.
- To, że jest Pani rzeczywiście piękną kobietą, nie podlega dyskusji. A czy dla roli potrafiłaby Pani się oszpecić?
- Oczywiście. Na tym właśnie polega nasz zawód. Pracujemy twarzą, więc naturalną rzeczą jest jej postarzenie, oszpecenie czy nawet ogolenie włosów. Nie mogę wypowiadać się za wszystkich, ale myślę, że większość aktorów tylko wyczekuje na propozycje podobnej przemiany.
- Skoro mowa o propozycjach. Szykuje się coś nowego z Pani udziałem?
- Na razie nie mogę mówić o planach, żeby nie zapeszyć. Ale rzeczywiście coś jest na rzeczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24