Właściciel zalewu w Rzeszowie chce go odmulać

Koszty takiej operacji są potężne, dlatego od lat urzędnicy nie zlecali takich prac. Teraz chcą je wykonać za pieniądze, które można pozyskać z rządowego programu zabezpieczenia przeciwpowodziowego dorzecza górnej Wisły. Dofinansowanie z tego źródła obiecał już pełnomocnik rządu do spraw realizacji tego przedsięwzięcia - wojewoda małopolski Jerzy Miller.

Aby wystąpić o pieniądze i rozpocząć prace, najpierw RZGW musi mieć jednak komplet dokumentów i pozwoleń. Najważniejszy z nich to tzw. decyzja środowiskowa, określająca, w jaki sposób prace będzie można prowadzić.

- Wniosek o wydanie takiego dokumentu już do nas wpłynął. Dzisiaj poprosimy o opinię Sanepid i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Najprawdopodobniej te instytucje każą uzupełnić wniosek z Krakowa o raport oddziaływania inwestycji na środowisko. Wówczas zlecimy RZGW opracowanie takiego dokumentu - mówi Maciej Chłodnicki.

Tomasz Sądag, zastępca dyrektora RZGW w Krakowie szacuje, że w takiej sytuacji wydanie decyzji potrwa kilka miesięcy, a prace będzie można zacząć nie szybciej, niż w drugiej połowie przyszłego roku. Odmulanie mogą jeszcze opóźnić protesty ekologów, które są nieodłącznym elementem takich inwestycji. Poprzednią decyzję środowiskową dla zalewu oprotestowali obrońcy ptaków, ale po wielomiesięcznych przepychankach ostatecznie sądy nie uznały ich racji.

Aby obniżyć koszty prac na zalewie urzędnicy chcą kupić refuler, który będzie odsysał muł na stałe. Jednorazowe oczyszczenie koryta będzie kosztować ok. 10 mln zł. Eksperci szacują, że z zalewu trzeba wyjąć ok. 1,5 - 2 mln m sześc. mułu.