Na co zwracać uwagę podczas pokazów
Na co zwracać uwagę podczas pokazów
Radzi Radomir Stasicki, miejski rzecznik konsumentów w Rzeszowie:
- Najlepiej unikać wszelkiego rodzaju bezpłatnych pokazów. Jak ktoś ma kłopot z asertywnością i nie potrafi odmawiać, to w konfrontacji ze świetnie wyszkolonym sprzedawcą prawdopodobnie ulegnie i da się namówić na zakup. Z doświadczenia wiem, że 99 procent osób, które chodzą na pokazy, nie potrzebują prezentowanych towarów. Niestety, często dają się namówić na ich zakup. Jak już ktoś wybierze się na pokaz i ma zamiar nabyć dany towar, to niech od razu nie podpisuje umowy, tylko da sobie kilka dni na zastanowienie. Radzę też zapoznać się z cechami i właściwościami kupowanego produktu oraz jego faktyczną ceną. Warto sprawdzić w Internecie informacje o firmie, która sprzedaje towar. Jeśli kupujemy dany sprzęt na raty, to sugeruję pomnożyć wysokość jednej raty razy liczbę rat - i wtedy zobaczymy, ile faktycznie będziemy mieć do zapłaty. Ale najlepiej trzymać się z dala od różnego rodzaju pokazów.
Nikt chorujący na nowotwór skóry nie odmówiłby zaproszenia na bezpłatne badania. Nie odmówiła Teresa Szymczyk z podrzeszowskiej Kielanówki. Nie dopytywała też podczas telefonicznego zaproszenia od firmy Mat-Medic kto, czym, jak będzie ją badał. Owszem, jest pod stałą kontrolą lekarską, ale dodatkowe - w dodatku darmowe - badania? Syn ją zawiózł na ul. Kolejową w Rzeszowie.
- Dotarłem z mamą pod drzwi lokalu, dalej mnie już nie wpuszczono, wolno było wejść tylko mamie - opowiada pan Artur. - Teraz wiem dlaczego. Co działo się w środku, opowiada pani Teresa.
Mężczyzna w białym lekarskim kitlu wiele pytań nie zadawał, przeciągnął wzdłuż tułowia starszej kobiety jakimś urządzeniem, którego przeznaczenia nie tłumaczył, rzekł: "jest pani chora tu i tu", po czym wystawił "kartę pacjenta". Z zaleceniem, że trzeba "aplikować na obręcz barkową i odcinek lędźwiowy". Na dokumencie trudno znaleźć nazwisko badającego, adres miejsca diagnozy.
Co aplikować - okazało się po chwili. - Ta kartka ma dowodzić, że mama ma tu chore i tam chore, ale nie wiadomo, co ma chore i na co jest chora - denerwuje się pan Artur.
Aplikowaniu mężczyzna w kitlu poświęcił znacznie więcej uwagi niż pacjentce. Otóż aplikowanie miało odbywać się urządzeniem "Harmonizer" produkcji Bio Energy, które impulsami świetlnymi miało pani Teresie przywrócić zdrowie i nieustająco dobre samopoczucie. I zamiast o stan zdrowia "doktor" wypytywał o wysokość emerytury pani Teresy.
- Namówił mnie na to urządzenie, informując, że wyniki badań kręgosłupa nie są najlepsze i to urządzenie skutecznie je poprawi - tłumaczy starsza kobieta. - Jak pytałam, czy po leczeniu onkologicznym będę mogła stosować harmonizer, to powiedział, że tak.
"Doktor" nie ustawał w zachwytach nad skutecznością bioharmonizera i pani Teresa wszystko to mogła mieć za ledwie za 6 170 zł. Ale ze względu na wiek i stan zdrowia pacjentki "doktor" spuścił z ceny całe 2210 zł. Pani Teresa z wdzięczności natychmiast wpłaciła "doktorowi" 300 zł zaliczki, resztę mogła spłacić w 36 tarach po 127 zł miesięcznie.
"Doktor" nie czekał, aż starszej, przerażonej chorobą, poruszonej wizją ozdrowienia kobiecie jakaś krytyczna refleksja przyjdzie do głowy, natychmiast podsunął pani Teresie do podpisu umowę z firmą Mat-Medic sp. z o.o., spółka komandytowo-akcyjna; umowa kończy się zastrzeżeniem:
"Oświadczam, że świadomie zawarłam umowę i znane mi są jej warunki finansowe oraz stan towaru. Umowa zawarta została w lokalu przedsiębiorstwa w Rzeszowie przy ul. Kolejowej 1. Nie ma możliwości odstąpienia od umowy".
Pani Teresa oprzytomniała dopiero, kiedy wróciła do domu. - Jestem wściekła na samą siebie, że dałam się oszukać - kobieta nie ukrywa żalu. - Chciałam po prostu skorzystać z bezpłatnych badań kręgosłupa, bo wiadomo, jak teraz jest z kolejkami do lekarzy.
Oprzytomniała na krótko, bo najpierw zaczęły przychodzić wezwania do zapłaty, a potem zaczęły interweniować firmy windykacyjne.
Cud... marketingowy
Bioharmonizera podpoznańskiej firmy Mat-Medic próżno szukać w aptekach, w szpitalach o nim nie słyszeli, nie ma go na listach ministerstwa zdrowia, sklepy ze sprzętem medycznym nie zauważyły jego istnienia.
Nie bardzo wiadomo, co to jest, ale na opakowaniu jest napisane: "wyrób medyczny". Można go kupić wyłącznie w sprzedaży bezpośredniej, w której specjalizuje się firma Mat-Medic. Podobnie jak wciskająca za ciężkie tysiące złotych garnki firma Eko-Vital czy trudniące się tym samym Eco-Bon Ton.
Wszystkie łączy postać Pawła Matysa, współwłaściciela całej trójki. Taki sam jest też sposób działania: pokazy zamknięte, sterowanie emocjami odbiorców, naprędce spisane z oszołomionymi klientami umowy zakupu i piekielnie trudna droga do wycofania się z tej umowy.
"Leczący" impulsami podczerwieni z dwóch diod LED bioharmonizer do złudzenia przypomina biostymulator tej samej firmy, w identyczny sposób rozprowadzany, który decyzją prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych został w lutym br. w trybie natychmiastowym wycofany ze sprzedaży i używania.
Jeszcze w lutym Mat-Medic zaczął sprzedawać bioharmonizer o nieznacznie zmienionym wyglądzie, ale identycznych parametrach działania. Certyfikat urządzeniu wystawia firma Bio-Medex z Nowego Tomyśla, firma siostra Bio Energy z Opalenicy, producenta urządzenia.
Sprzęt reklamuje twarzą aktor Robert Moskwa, który w popularnym tasiemcowym serialu gra lekarza, więc dla wielu starszych ludzi może uchodzić za medyczny autorytet. Bioharmonizer swoim logo firmuje Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Zbigniewa Religi. W ten sposób nazwisko zmarłego autorytetu nadaje urządzeniu wiarygodności.
- Pozwoliliśmy tej firmie na używanie logo naszej fundacji, ponieważ była ona naszym sponsorem - tłumaczy pracownik biura promocji fundacji, który nie zgodził się na podanie do publicznej wiadomości swoich personaliów. - Umowa w tej kwestii została przez nas wypowiedziana właśnie ze względu na niejasności, dotyczące tego urządzenia i wiele zgłoszeń, jakie na jego temat napływały do nas. Przyznam szczerze - czujemy się oszukani.
Faktycznie - i Bio Energi, i Bio Medex figurują na liście sponsorów fundacji. A Mat-Medic nie ustaje w wysiłkach, żeby sprzedać harmonizery.
- Otrzymaliśmy z żoną od tej firmy listowne zaproszenia na spotkanie rehabilitacyjne, byłem po wypadku, to postanowiłem skorzystać - opowiada pan Jerzy z Błażowej. - Na zaproszeniach nazwiska lekarzy - profesorów, na spotkaniu - ani jednego. Kiedy dopytywałem organizatorów, usłyszałem, że są pielęgniarki o dużej wiedzy. Wyszedł, kiedy okazało się, że chodzi tylko o sprzedaż.
Pomoże? Może wręcz zaszkodzić!
Nie tyle kosmiczna cena urządzenia przeraziła pana Artura, ale fakt, że jego chora na nowotwór skóry matka ma stosować sprzęt o niejasnych skutkach działania na organizm.
Pofatygował się do lekarza prowadzącego panią Teresę, ten obejrzał bioharmonizer, przeczytał jego parametry działania i wystawił oświadczenie na piśmie: "Pacjentka po przebytym leczeniu onkologicznym. Przeciwwskazane leczenie bodźcowe do końca życia".
- I dodał, że mamie nie wolno jest stosować tego urządzenia, bo to grozi nawrotem choroby - denerwuje się pan Artur.
Tymczasem w folderze informacyjnym urządzenia jest długa lista dolegliwości, na które bioharmonizer ma pomóc, ale ani słowa o przeciwwskazaniach.
Pan Artur zaniósł urządzenie do zaprzyjaźnionego elektronika, żeby dowiedzieć się, jaka jest rzeczywista wartość sprzętu. Ten wycenił, że kosztujący ponad 6 tys. zł harmonizer zawiera części na łączną sumę 11 zł.
Oboje z matką poczuli się oszukani podwójnie, toteż zdecydowali się sprzęt zwrócić. Czyli dokonać rzeczy niemal niewykonalnej. Pani Teresa wysłała do Mat-Medic pismo zrywające umowę, bo firma wprowadziła ją w błąd co do właściwości urządzenia. Tak radził prawnik.
Firma pisma nie przyjęła do wiadomości. Pan Artur uparcie odsyłał harmonizer do sprzedawcy, ale sprzęt wracał z adnotacją, że adresat odmówił odbioru przesyłki.
Na kolejne pismo zrywające umowę firma wreszcie odpowiedziała: umowa nie może zostać zerwana, bo pani wiedziała, co kupuje, co potwierdziła pani własnoręcznym podpisem.
Kto wysłał? Punkt Obsługi Klienta Mat-Medic. Żadnego nazwiska, żadnej pieczątki imiennej, jak na wszystkich dokumentach tej firmy. Na "karcie pacjenta", jaką pani Teresa otrzymała od "doktora" w rzeszowskiej siedzibie Mat-Medic, też nie uświadczy nazwiska diagnosty w białym kitlu.
A monity o wpłacanie kolejnych rat wpływały nieustająco. I to nie od Mat-Medic, a od Santander Banku, choć z bankiem pani Teresa żadnej umowy kredytowej nie podpisywała. Widać Mat- Medic miał taką z bankiem.
Upomnienia bankowe nie działały, więc zaczęli wydzwaniać egzekutorzy firm windykacyjnych. Z pogróżkami. - Mama ze strachu przestała odbierać telefony - opowiada pan Artur. - Zmieniłem jej numer, na chwilę się uspokoiło.
Nie ze wszystkim, bo pani Teresie odnowił się nowotwór skóry. - Jeśli się okaże, że to na skutek działania tego sprzętu, którego nieświadoma zagrożenia mama używała przez kilka dni, to ja tego nie odpuszczę - zapowiada pan Artur.
Drzwi filii Mat-Medic przy ul. Kolejowej w Rzeszowie zamknięte na głucho. Sąsiedzi mówią, że otwierają się z rzadka, kiedy firma prowadzi pokazy, a potem wraca tu martwa cisza. Pod tym samym adresem swoje interesy na Podkarpaciu prowadzi Eko-Vital, która zajmuje się bezpośrednią sprzedażą piekielnie drogich "garów z Pazurą" albo z Andrzejem Grabowskim czy Jerzym Kryszakiem.
Nierzadko na Kolejową zaglądają zrozpaczeni ludzie, którzy poczuli się oszukani na garach i którzy starają się je zwrócić, tak jak pan Artur harmonizer matki. Nie mają komu. W swojej bezsilności zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Podpoznańska centrala firmy podaje tylko numer telefonu komórkowego. Równie głuchy, jak rzeszowska filia. Uwagi można zostawić na automatycznej sekretarce.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?
- Nowe wieści o tajemniczym ojcu dziecka Tomaszewskiej. Wygadała się bliska osoba
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej. Projektant gwiazd ocenia