Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syna mi zamykają! A gdzie dowody?

Andrzej Plęs
Matka Tomasza z rozprawy na rozprawę nabierała przekonania, że na sali sądowej robi się wszystko,  by tylko jej syn trafił za kraty.
Matka Tomasza z rozprawy na rozprawę nabierała przekonania, że na sali sądowej robi się wszystko, by tylko jej syn trafił za kraty. Andrzej Plęs
Był alkohol, być może jakaś szarpanka. Panowie pamiętają niewiele, zeznania im się plączą. Ale sąd nie ma wątpliwości, kto jest winny.

Tomasz nałykał się prochów przeciwbólowych, poprawił nasercowymi, podlał dla pewności alkoholem, ale i tak odratowali go na oddziale intensywnej terapii przeworskiego szpitala. Nie był tym zachwycony, bo będąc żywym - miał trafić na 2 lata i cztery miesiące za kraty. Za coś, czego - zapewnia - nie zrobił.

Zamiast więzienia wolał odejść w nicość. Jego matka wciąż ma nadzieję, że 21-letni syn nie trafi pod celę, przecież nie może trafić tam za coś, czego nie zrobił. Wyciąga kolejne dokumenty, które mają udowodnić, że ten proces przed przeworskim sądem to była farsa.

- Kiedy policjanci przyjechali po mnie, nie wiedziałem, o co chodzi - opowiada Tomasz. - Zabrali mnie na komisariat, jeden z nich powiedział do mnie: przyznaj się, bo dostaniesz w ryj. A ja nawet nie wiedziałem, do czego mam się przyznać.

29 lutego - dzień... przestępczy?

Wieśka i Tadka w Sieteszy znają wszyscy. Ot, niebieskie ptaki, co ze złomu żyją i dobrodziejstw opieki społecznej. Trzymają się razem i razem popijają. Najpierw to Wiesiek doniósł na Tomasza, że ten go pobił i obrabował.

Parę dni później na Tomasza doniósł Tadek. Też miał zostać pobity i obrabowany. Nikt inny pobicia i kradzieży nie widział. A w kolejnych przesłuchaniach Wiesiek już nie był pewny, że w ogóle jakieś pobicie było, a parę dni później zrabowane mu niby pieniądze znalazł pod własną wersalką.

W zeznaniach Tadeusza aż roi się od niekonsekwencji, ale dla przeworskiego sądu wszystko było jasne - Tomasz powinien trafić za kratki.

To był wyjątkowy wieczór, bo 29 przestępnego lutego 2012 roku. Wiesiek wybierał się do urzędu gminy po miesięczną zapomogę, to mu przypadkowo spotkany Tomasz postawił piwo na drogę. Spotkali się drugi raz po południu, dogadali, że łykną sobie coś jeszcze, pojechali do norki Wieśka.

Z kwadrans wytrzymali ze sobą, obaj przyznają, że w norce Wieśka szarpanka była, po czym Tomasz wyszedł, wsiadł do czekającego na niego samochodu kolegi i wrócił do domu. I to ów kolega miał namówić Wieśka, żeby poszedł na policję, doniósł na Tomasza, że ten go pobił i obrabował z 70 zł.

Kilka dni później zeznawał policji, że Tomasz tylko go pchnął, on upadł twarzą na kant stołu, a te 70 zł, z których niby go obrabowano, to znalazł pod wersalką. A w ogóle, to nie bardzo pamięta, jak to wszystko było, bo pijany był wtedy.

Wysoki sąd nie dał się przekonać do nawrócenia Wiesława, przyjął, że pierwsza wersja jest prawdziwa, ale dla porządku zapytał pokrzywdzonego, skąd te rozbieżności w zeznaniach do policyjnego protokołu.

- To policja tak napisała, upiększyła, ja nie umiem tak zeznawać - oświadczył wysokiemu sądowi. - Nie pamiętam, czy oskarżony mnie popchnął, czy uderzył, wiem, że poleciałem na stół.

Upierał się, że nie widział, żeby Tomasz wyciągał mu z kieszeni pieniądze. Sąd nie dał się przekonać i uznał, że Tomasz Wieśka jednak pobił i obrabował. A że Wiesiek pieniądze znalazł pod wersalką? Sąd i na to znalazł wytłumaczenie: "Pieniądze te zostały podrzucone do domu pokrzywdzonego w okresie od 1 marca do dnia 2 kwietnia 2012 roku".

Kto i jak podrzucił? Tego sąd już nie wyjaśniał.

W pętli czasu

Jeszcze ciekawiej wygląda materiał dowodowy w sprawie rzekomego pobicia i rozboju na Tadeuszu. Miało się to stać tego samego dnia, ale wieczorem. Na ciemnej ścieżce w Sieteszy Tadeusz miał był pobity i obrabowany ze 130 zł zasiłku z GOPS. Też przez Tomasza.

Kto to widział? Tylko Tadeusz. Kto jest jedynym świadkiem? Tylko Tadeusz.

I nie tylko pobity miał być, ale i skopany, czego Tadeusz sobie nie przypomina, ale sąd jest o tym przekonany. Dlaczego? Bo "Tadeusz B. w dniu 5 marca 2012 roku nie wspomniał, aby po upadku był kopany przez oskarżonego, ale w czasie drugiego przesłuchania podał, że bolały go żebra, co może wskazywać, iż był kopany" - konkluduje sąd.

A skoro mógł być kopany, to znaczy, że był kopany, co znalazło się w akcie oskarżenia. Jeszcze ciekawiej się robi, kiedy sądowi przyszło rozstrzygać czas zdarzenia. Sam Tadeusz upierał się i w zeznaniach policyjnych, a potem przed sądem, że do pobicia i rabunku doszło między godz. 18. a 19. Brat Tadeusza oświadczył, że widział krewniaka w domu już o godz. 19., a pewien jest, codziennie ogląda telewizyjne "Fakty" o tej porze. Brat twarz miał we krwi, nietrzeźwy był mocno, ale dla Tadeusza taki stan to niemal codzienność.

- W tym dniu mój brat pojechał po zapomogę. Przyszedłem, rozbieram się w kotłowni, a tu brat jak zwykle zapity i łeb rozbity - opowiadał Kazimierz o spotkaniu z bratem.

Tadeusza przed godz. 19 widziała w domu partnerka Kazimierza, więc już trójka upierała się, że o godz. 19 Tadeusz był w domu z pokrwawioną twarzą. Kłopot w tym, że w takim przypadku Tomasz nie mógł pobić Tadeusza, bo w tym czasie był w domu. Co potwierdzają jego rodzice, ale przecież nie są bezstronni.

Gorzej (dla sprawiedliwości), że potwierdził to także Mateusz S., akwizytor, który akurat był w domu rodziców Tomasza. Prowadził prezentację odkurzacza. I upiera się, że prowadził ją od godz. 17 do co najmniej 19.30, i w tym czasie Tomasz był w domu. Nawet po prezentacji pomagał mu pakować sprzęt do samochodu.

Logika podpowiada więc, że Tomasz nie mógł pobić Tadeusza, bo nie potrafi istnieć w tym samym czasie w dwóch miejscach. Co robi sąd? Wbrew uporczywym zeznaniom samego pokrzywdzonego, przesuwa czas pobicia Tadeusza na godz. 19.30-20.30. Bo na te godziny Tomasz już nie ma alibi ani świadków.

Prywatne śledztwo

Matka Tomasza, Alfreda, z rozprawy na rozprawę nabierała przekonania, że na sali sądowej dzieją się rzeczy dziwne i wszystko zmierza do tego, by jej syn trafił za kraty. Dopadła Wieśka na ulicy, chciała pogadać od serca, ale w telefonie nagrywanie miała włączone. O czym Wiesiek nie wiedział.

Na pytanie, czy Tomasz go bił, Wiesiek mówi: - Byłem wypity, może trochę za dużo wypity, nie pamiętam, jak to dokładnie było - słychać na nagraniu. - Coś się stało, ale naprawdę nie pamiętam. Dlaczego zeznał policji, że został przez Tomka pobity? - Bo to była namowa kolegów, bośmy pod "Centrum" debatowali, bo byłem opuchnięty trochę, jeszcze krew była na stole, bo zatoczyłem się, uderzyłem o rant stołu - opowiadał matce chłopaka. - Ale nie wiem, czy mnie Tomek uderzył czy sam się zatoczyłem... Nie pamiętam. A jak mi pieniądze mógł wziąć, jak się pieniądze, kurczę, znalazły pod wersalką?

Przyznał też, że zaznania to mu policjant podczas przesłuchania "ułożył, upiększył i ulepszył". Nagranie chciała przedstawić w sądzie, jako dowód w sprawie. Sąd uznał, że to ze strony matki tylko przeciąganie procesu, na prezentację się nie zgodził.

Sędzia Małgorzata Reizer, rzecznik Sądu Okręgowego w Przemyślu tłumaczy, iż przeworski sąd miał powód do takiej decyzji, ponieważ wniosek pani Alfredy złożony był nas ostatniej rozprawie. A dlaczego nie wcześniej?

Pani Alfreda drążyła dalej. Niby pobity Tadeusz zeznał, że doskonale widział, kto go w ciemnościach wieczoru na ścieżce uderzył, bo lampy przy drodze się świeciły, a i latarnia w pobliskim zakładzie też.

Pani Alfreda sprawdziła: lampy przy drodze miały tego wieczoru awarię, świecić nie mogły. Uzyskała nawet oświadczenie od zakładu energetycznego. A latarnia w pobliskim zakładzie nie funkcjonuje od kilkunastu lat, co sprawdził i przyznał także sąd. A jednak bezkrytycznie przyjął, że Tadeusz został pobity, i to przez Tomasza.

Matka zaproponowała wizję lokalną: czy Tadeusz rozpozna znanego sobie człowieka w tym samym miejscu w ciemności wieczoru, kiedy lampy się nie świecą. Nawet na trzeźwo, choć tego wieczoru - sam przyznał - trzeźwy nie był. Sąd odrzucił pomysł.

Pani Alfreda poszła dalej: gdyby Tadeusz chciał się znaleźć na tej ścieżce, na której ponoć został pobity, musiałby przechodzić obok sklepu "Groszek". Poszła do jego właścicielki, uzyskała zapis z monitoringu kamer przed sklepem. Tadeusz na filmie tego dnia nie pojawił się ani razu. Ale i tego dowodu sąd nie przyjął.

- Już na początku śledztwa policjanci mi radzili: zapłaćcie tym dwóm, to się od was odczepią - opowiada pani Alfreda. - Mowy nie ma, nie będę nagradzać kłamstwa, oszustwa i wyłudzenia, bo jeszcze trochę wierzę w sprawiedliwość.

A raczej wierzyła. Po wyroku skazującym adwokat napisał apelację. Punkt po punkcie wyłuszczył, jak i w którym miejscu przeworski sąd "bezprawnie uzupełnia swoje ustalenia zawarte w treści uzasadnienia wyroku nieistniejącymi okolicznościami i niemającymi miejsca zdarzeniami". Poza tym "żaden z dowodów, oprócz wątpliwych dowodowo zeznań pokrzywdzonych, nie wskazuje, aby oskarżony dokonał zarzucanym mu przestępstw".

Przemyski sąd okręgowy apelację odrzucił, bo w pracy rejonowego w Przeworsku nie dopatrzył się uchybień.

- Zdaniem sądu okręgowego, w świetle zebranych dowodów fakt popełnienia przez oskarżonego przypisanych mu przestępstw oraz jego wina nie budzą wątpliwości, zaś argumentacja zawarta w uzasadnieniu apelacji sprowadza się w istocie do polemiki z ustaleniami sądu - przytacza uzasadnienie decyzji sędzia Małgorzata Reizer.

Podkreśla, że przeworski sąd przyjął, iż zeznania obu pokrzywdzonych w pierwszym etapie postępowania były bardziej wiarygodne, a te jednoznacznie wskazywały na winę Tomasza. Te kolejne, składane przed sądem, były chaotyczne, niespójne, niekiedy sprzeczne i mogły służyć pomniejszaniu winy oskarżonego.

- Adwokat wyszedł z sali oniemiały - opowiada pani Alfreda. - Powiedział tylko, że niczego z tego nie rozumie.

Ona i Tomasz czekają na wezwanie do zakładu karnego. Ona pilnuje syna, żeby mu nie przyszło do głowy znów się nałykać prochów. Co może zrobić po drugiej stronie krat - o tym nawet nie chce myśleć. I na dodatek jeszcze te jego stwierdzone przed laty torbiele na substancji białej mózgu. Ktoś się w pierdlu przejmie, że chłopak jest poważnie chory?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24