Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żona i mąż leżeli z wbitymi nożami. Morderstwo w Straszydlu

Dorota Wilk
Podczas pierwszej rozprawy w sądzie, Bogdan S. płakał.
Podczas pierwszej rozprawy w sądzie, Bogdan S. płakał.
Rzeszów 46-letni Bogdan S. ze Straszydla oskarżony o zamordowanie małżonki. - To był nieszczęśliwy wypadek - twierdzi.

40 - letnia Renata S., zginęła od ciosu nożem. Prokuratura uważa, że sprawcą jest jej mąż. Wczoraj został dowieziony z zakładu karnego do Sądu Okręgowego w Rzeszowie, w którym rozpoczął się proces mężczyzny.

Oprócz popełnienia morderstwa, prokuratura oskarża Bogdana S. o znęcanie się nad żoną i córką. Zarzuca mu wszczynanie awantur, bicie, niszczenie przedmiotów, grożenie żonie śmiercią i popełnieniem wspólnego samobójstwa.

Sąd wysłuchał wczoraj wyjaśnień oskarżonego. Bogdan S. twierdzi, że nie pamięta jak doszło do tragedii. W kwietniu 2013 roku w Straszydlu kobieta została znaleziona na łóżku z nożem w brzuchu. Obok niej leżał mąż również z wbitym w brzuchu nożem. Mężczyzna przyznał się, że pił tego dnia alkohol.

Zdaniem prokuratury najpierw zabił żoną, a potem próbował popełnić samobójstwo. Kobieta ostatkiem sił zdołała jeszcze zadzwonić po pomoc.

- Karetka przyjechała za późno. Gdyby zjawili się szybciej, można ją było uratować - w ten sposób Bogdan S. próbował wczoraj obarczyć pogotowie winą za śmieć kobiety.

Na pytanie sądu, dlaczego nie poszedł po pomoc na przykład do sąsiadów, odpowiedział: - Byłem zaskoczony tym, co się stało. Czekałem na pogotowie, skoro żona zadzwoniła.

Wersja zdarzenia przedstawiona przez niego różni się od tej, którą ustaliła prokuratura. Bogdan S. twierdził na początku, że próbował nożem odciąć szelki od plecaka. Miała pomagać mu w tym żona. Mężczyzna spakował plecak, bo wyjeżdżał do pracy za granicą.

- Nóż mi się wyślizgnął i wbił się w brzuch żony - wyjaśniał jeszcze na etapie prokuratorskiego śledztwa. Opisywał wówczas, że gdy zorientował się, iż Renata umiera, napisał do syna na karteczce, że nie będzie mógł żyć bez żony. Wtedy też postanowił wbić sobie nóż w brzuch i położyć się obok niej. Jego zdaniem inne noże, które leżały między łóżkiem a ścianą mogły wypaść z walizki.

- To nie było tak, jak twierdzi prokurator, że wstałem i wbiłem żonie nóż - mówił wczoraj przed sądem.

Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Nie ukrywa jednak, że nie miał dobrych relacji z trójką z czwórki swoich dzieci. - Dzieci wytrącały mnie z równowagi. Nie chciały wykonywać moich poleceń - skarżył się w sądzie.

Nie przeczy, że w domu dochodziło do awantur i była wzywana policja. Tłumaczył jednak, że powodem były relacje z teściową, która, jego zdaniem buntowała żonę przeciwko niemu.

- Nasz związek z żoną był dość udany. Tylko teściowa się wtrącała i prowokowała do awantur, żeby potem wzywać policję - podkreślał 46-latek. - To było specjalne wywoływanie złości między nami. Teściowa nie chciała, żebyśmy przeprowadzili się do nowego domu, bo ona zostałaby sama - dodawał.

- Mówiłem żonie, że jak ma coś przeciwko mnie, to żeby wbiła mi nóż. Nie pamiętam jednak, żebym proponował jej samobójstwo - odpowiadał.

Mężczyźnie grozi dożywocie. Kolejna rozprawa odbędzie się 4 czerwca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24