Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowco, nie łam przepisów! Ktoś może właśnie cię nagrywa

Bartosz Gubernat
Rafała Baran: - Moje działanie przynosi efekt. Jestem pewien, że kierowcy, którzy zobaczą swoje wyczyny w sieci, później starają się nie powielać błędów na drodze.
Rafała Baran: - Moje działanie przynosi efekt. Jestem pewien, że kierowcy, którzy zobaczą swoje wyczyny w sieci, później starają się nie powielać błędów na drodze. Krzysztof Kapica
- Wykroczenia drogowe nagrywam od ponad trzech lat. To mój sposób na walkę z drogowym chamstwem i bezmyślnością - mówi Rafał Baran z Rzeszowa.

Ponad 300 filmów z wykroczeniami drogowymi kierowców opublikował w swoim kanale internetowym.

- Ludzie odbierają to różnie, jedni nazywają mnie konfidentem, inni trzymają kciuki i popierają - mówi Rafał Baran. - Najważniejsze, że moje działanie przynosi efekt. Jestem pewien, że kierowcy, którzy zobaczą swoje wyczyny w sieci, później starają się nie powielać błędów na drodze.

Złe drogi? Niekoniecznie

Spotykamy się w środę w centrum Rzeszowa. Jest 14.30, na drogach szybko robi się tłoczno. Chcemy sprawdzić, czy tylko z powodu - jak uważają kierowcy - niewystarczającej infrastruktury. Startujemy na al. Cieplińskiego, skąd kierujemy się na rondo Dmowskiego.

Pierwszy błąd mistrzów kierownicy pan Rafał rejestruje swoją kamerą już na wysokości pomnika. Chociaż samochody jadące w stronę wiaduktu Śląskiego mogą skręcić w jego kierunku z dwóch pasów, niemal wszystkie stoją na skrajnym lewym. Efekt? Korek sięga kościoła Ojców Bernardynów, a środkowy pas, będący także lewoskrętem, jest niemal pusty.

- Tak jest tu codziennie. Ci sami kierowcy za chwilę popełnią dwa kolejne wykroczenia. Najpierw wjadą na rondo, chociaż przy jednej zmianie świateł i tak nie zdołają go opuścić. Po zmianie świateł uniemożliwią przejazd kierowcom jadącym od strony Krakowa na Przemyśl. Kilku kierowców pojedzie w stronę wiaduktu Śląskiego na czerwonym - mówi Rafał.

Ma absolutną rację. Stojąc na środkowym pasie ronda, słyszymy, jak za nami kierowcy trąbią na maruderów blokujących przejazd. Przed nami dwa samochody wciskają się na pasy prowadzące w kierunku wiaduktu na czerwonym.

Na kolejnej zmianie świateł ruszamy ich śladem. Stajemy na skrajnym, prawym pasie. Pan Rafał patrzy we wsteczne lusterko i wytyka kierowcom kolejny błąd.

- Stoją na lewym i środkowym pasie, a za nami nie ma nikogo. Gdyby auta najpierw ustawiły się na prawym pasie, a potem na środkowym i lewym, przy jednej zmianie świateł skrzyżowanie opuściłoby więcej pojazdów. A tak każdy patrzy tylko na siebie i ma gdzieś innych - irytuje się Rafał.

Na wysokości Galerii Rzeszów skręcamy w prawo i objeżdżając sklep, kierujemy się w stronę ul. Jabłońskiego. Na ścieżce rowerowej, mimo zakazu parkowania zagrożonego odholowaniem auta, stoi biały citroen. 50 metrów dalej wyświetlacz systemu parkingowego galerii pokazuje 163 wolne miejsca na górnym poziomie i 27 wolnych na dolnej kondygnacji.

Przez al. Piłsudskiego dojeżdżamy w okolice parkingu pod ogrodami ojców bernardynów. Przed wjazdem auta stoją dosłownie wszędzie. W środku połowa placu pusta. Wnioski?

- Ludzie twierdzą, że parkują na zakazie, chodnikach i trawnikach, bo w Rzeszowie brakuje parkingów, a jak widać, jest zupełnie inaczej - przekonuje Rafał. - Są po prostu leniwi i mają gdzieś rowerzystów oraz pieszych. Parkingów jest sporo, a jak pokazuje przykład z galerii, nawet gdy miejsca są bezpłatne, wielu osobom nie chce się na nie wjeżdżać. Słyszałem, że w weekend z tej ścieżki, na której przed chwilą widzieliśmy citroena, policja odholowała 9 aut, a 37 kierowców dostało mandaty.

Skoda na jezdni - pas nieczynny

Dojeżdżamy do ronda przed teatrem. Na ul. Sokoła sznur samochodów jadących w al. Cieplińskiego sięga przejścia dla pieszych przy Sanktuarium Matki Bożej Rzeszowskiej. Chociaż bliżej czytelni wjazd w Cieplińskiego rozszerza się w dwa pasy, z prawego nie można skorzystać. Powód? Dojazd blokują renault i skoda, które kierowcy zaparkowali poza wyznaczonym parkingiem, na jezdni.

Kiedy w końcu udaje się nam dojechać do skrzyżowania, zajmujemy prawy pas. Podczas włączania się w al. Cieplińskiego zniecierpliwiony kierowca audi jadący lewym zajeżdża nam drogę...

Kierujemy się w stronę okrągłej kładki. Tu sznur samochodów jadących od Przemyśla na Kraków sięga centrum handlowego Europa II. Stoją jeden za drugim, w kilkudziesięciocentymetrowych odstępach. Pod kładką żaden nie zostawił wolnego miejsca dla skręcających z al. Piłsudskiego w kierunku dworca PKS. Tak było także przed kwadransem, kiedy jechaliśmy tędy od strony ul. Jabłońskiego.

- Niestety w Rzeszowie kierowcy notorycznie łamią przepis, który po ostatniej zmianie taryfikatora jest karany nie tylko mandatem, ale także dwoma punktami karnymi - mówi pan Rafał. - Problem w tym, że oni chyba naprawdę nie wiedzą o zakazie wjazdu na skrzyżowanie, jeśli nie da się go opuścić przy jednej zmianie świateł. Dlaczego tak myślę? Kiedy zostawiam przed sobą wolne miejsce, jadący za mną kierowcy często trąbią.

Bez szacunku dla pieszych

Jazdę kontynuujemy w kierunku al. Rejtana, a następnie przez al. Powstańców Warszawy dojeżdżamy do ul. Dąbrowskiego. O dziwo, bez przygód. Korek sięgający wiaduktu kolejowego nad al. Batalionów Chłopskich jest po drugiej stronie ulicy. Tu także kierowcy bezmyślnie wjeżdżają na skrzyżowanie z ul. Podkarpacką, by po zmianie świateł doprowadzić do drogowego paraliżu.

Na ul. Dąbrowskiego ciąg dalszy drogowych popisów. Auta znowu jadą jedno za drugim w takich odległościach, że między zderzaki trudno byłoby włożyć przysłowiową zapałkę. Efekt? Z ul. Skłodowskiej-Curie i Niedzielskiego nie można się włączyć do ruchu.

Na wysokości ogródka jordanowskiego zatarasowane jest nawet przejście dla pieszych, które zablokował biały volkswagen. Przez ul. Unii Lubelskiej dojeżdżamy do ul. Jagiellońskiej i kierujemy się w stronę komendy miejskiej policji.

Do ul. Zygmuntowskiej dojeżdżamy dopiero na trzeciej zmianie świateł, bo wcześniej przecięcie ul. Lisa-Kuli uniemożliwiają samochody blokujące kolejne skrzyżowanie na naszej trasie. Tym razem jadą od al. Cieplińskiego w stronę ul. Hetmańskiej.

Na ul. Moniuszki pan Rafał pokazuje kolejny sznur samochodów zaparkowanych beztrosko za znakiem zakazu.

- Tu także jest tabliczka informująca o możliwości odholowania, ale jakoś nie robi to na nikim wrażenia - mówi pan Rafał.

I ma rację. Blondynka, która zatarasowała chodnik terenowym bmw, z błogim wyrazem twarzy beztrosko ładuje coś do samochodu, a starszy pan wysiadający ze srebrnego renaulta otwiera drzwi wprost przed nasz samochód. Obcierki unikamy, przejeżdzając o kilka centymetrów od nich...
Na miejsce spotkania wracamy przed godziną 16.

- Czy jestem zaskoczony treścią nagrania? Wcale - mówi Rafał. - Tak kierowcy jeżdżą po Rzeszowie codziennie. Problem w tym, że zamiast się szkolić i eliminować błędy, oni je powielają i utrwalają. A kiedy ktoś, tak jak ja, zarejestruje ich "wyczyny“, nazywają go donosicielem i opluwają na formach internetowych. Robią to, bo są anonimowi i czują się bezkarni. Ja się tym jednak nie przejmuję. Mam nadzieję, że do nas także dotrze kultura jazdy znana z zachodniej Europy. Jeśli włączymy myślenie, zaczniemy się nawzajem przepuszczać i przestaniemy patrzeć na drugiego kierowcę jak na rywala w wyścigu, korków będzie znacznie mniej - uważa pan Rafał.

A filmy z naszej wycieczki wylądują wkrótce na jego kanale w portalu YouTube.com.

Uważaj, bo zapłacisz!

Co na to policja? Zdaniem insp. Mariusza Sokołowskiego, rzecznika Komendy Głównej Policji, taka postawa kierowców jest godna pochwały.

- W Katowicach, Bydgoszczy i Opolu udostępniliśmy nawet specjalne skrzynki e-mailowe, na które można przesyłać takie filmy. Na podstawie nagrań kierowcy są karani za wykroczenia. Z czasem akcję rozszerzymy na cały kraj. Nie widzę w tym niczego dziwnego, dziś każdy może mieć kamerę i nagrywać, a nasza akcja jest na to odpowiedzią. To element postępu, technika się rozwija, my też musimy iść z duchem czasu - mówi insp. Sokołowski.

Podkarpaccy policjanci na oficjalne rozpoczęcie akcji jednak nie czekają. Filmy i zdjęcia od "straży obywatelskiej" cały czas spływają na skrzynkę elektroniczną Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, a ich bohaterowie są wzywani do komisariatów w całym regionie.

- Materiały dotyczą różnych wykroczeń, od parkowania na zakazie i miejscach dla niepełnosprawnych po niebezpieczną, brawurową jazdę - mówi podinsp. Zdzisław Sudoł, szef drogówki w KWP w Rzeszowie. - Każde z nich traktujemy bardzo poważnie. Jeśli widać numer rejestracyjny nagranego auta, a świadek zgłaszający wykroczenie zgadza się zeznawać, sprawy kierujemy do sądu, gdzie trudno uniknąć kary.

W sklepie z elektroniką dowiadujemy się, że zainteresowanie kamerami jest olbrzymie.

- Sprzedajemy je codziennie - mówi Bogdan Kawa ze sklepu Apollo w Rzeszowie. - Ceny zaczynają się już od ok. 100 zł, ale za lepsze modele trzeba zapłacić ok. 250-300 zł. Nagrywają obraz bardzo wysokiej jakości, a niektóre potrafią nawet rejestrować prędkość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24