ZAKSA pokonana! Asseco Resovia uciekła spod topora

Tylko wygrana w Kędzierzynie dawała szanse rzeszowianom na przedłużenie nadziei. Resoviacy wykonali to zadanie, ale wciąż muszą trzymać się na baczności, bo kolejne potknięcie będzie ich sporo kosztować.

Mecz w Kędzierzynie miał bardzo nieciekawy początek. Rzeszowianie przegrali dwa pierwsze sety i wszystko wskazywało, że stracą szansę na obronę tytułu.

W pierwszym secie nasz zespół poniósł sromotna klęskę, ale drugi był znacznie bardziej wyrównany. Rzeszowianie nawet momentami prowadzili, niestety końcówka należała do gospodarzy. Bliźniaczo podobna była partia trzecia. W końcówce jednak bardzo dobrze zafunkcjonował blok rzeszowian, którzy przedłużyli swoje szanse o kolejną partię.

Gdy w czwartej odsłonie kędzierzynianie odskoczyli na kilka punktów. Wydawało się, że będzie po wszystkim. Na drugą przerwę techniczną nasz zespół schodził z czterema punktami straty. Od tego momentu zaczęło się jednak odrabianie. Bezcenne okazywały się ataki Dawida Konarskiego, nieźle radził sobie tez Piotr Nowakowski. Zdenerwowani gospodarze zaczęli popełniać błędy. Przy stanie 23:24 Kooy trafił z drugiej linii, ale okazało się, że przekroczył linie trzeciego metra i punkt na wagę seta przyznano Resovii.

W tie-breaku góra byli również rzeszowianie.

W sobotę o 14.45 w Kędzierzynie spotkanie nr 4.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia 2-3 (25-16, 27-25, 23:25, 23:25, 10:15)
Zaksa: Zagumny, Ruciak, Witczak, Możdżonek, Wiśniewski, Kooy, Gacek (libero) oraz Ferens, Pilarz, Bociek. Trener Sebastian Świderski
Resovia: Tichacek, Lotman, Veres, Nowakowski, Perłowski, Konarski, Ignaczak (libero) oraz Schops, Drzyzga, Penczev, Kosok. Trener Andrzej Kowal
Sędziowali: Piotr Król (Katowice) i Waldemar Niemczura (Węgierska Górka)