Środkowy Zaksy: Resovia nie powiedziała jeszcze ostatniego slowa

- Wykonaliście w Rzeszowie chyba 200 procent normy?...- Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nie ma co ukrywać, że wywozimy z Rzeszowa bardzo dużą zaliczkę. Na bardzo trudnym terenie pokonaliśmy gospodarzy dwukrotnie. Ale przestrzegam, to nie jest jeszcze koniec rywalizacji.

W swojej hali musimy podejść do meczu jeszcze bardziej skoncentrowani niż w Rzeszowie, bo Resovia na pewno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Mecze zbliżone, ale poziom sobotniego był wyższy. Jednym słowem do finału tylko, albo aż jeden krok. Zrobimy wszystko, aby postawić kropkę nad "i" już w trzecim spotkaniu.

- Do sobotniego tie-breaka wyszliście z dużą złością?- Tak trzeba. Nie tylko w tie-breaku, w każdym secie próbujemy nakręcać się pozytywnie na boisku, bo to bardzo pomaga. Jeżeli chodzi o tie-break, to składam wielkie gratulacje i chylę czoła przed Dominikiem Witczakiem, bo sam załatwił całą sprawę. MVP zostałem wybrany ja, nagroda indywidualna zawsze cieszy, ale oddaję ją Dominikowi.

- Mecz odbywały się trochę w cieniu kontuzji Achrema…- To bardzo przykra sprawa. Bardzo współczujemy Alkowi, jego kontuzja pokrzyżowała plany drużynie z Rzeszowa, bo nie mają polskiego przyjmującego, muszą rotować składem, ale jest on wyrównany i pozostali przyjmujący prezentują taki poziom, że spokojnie mogą zastąpić Alka. Osobiście życzę mu zdrowia i najszybszego powrotu na boisko.
- W sobotnim meczu sporo krwi swoimi flotami napsuł wam Łukasz Perłowski…- No tak, w swojej hali będziemy na to szczególnie uczuleni, ale nie tylko będziemy uważać na Łukasza, ale na pozostałych zawodników także, bo w piątek każdy z nich, kto meldował się w polu serwisowym robił nam dużo szkody.

- Będzie trochę nerwów we wtorek przed ogłoszeniem kadry? Chyba, że są jakieś przecieki?...- Ja nic nie wiem, wszystko się okaże. Bardzo bym chciał być w tej kadrze.