Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Weterynarze odratowali zatrutego orła przedniego [WIDEO]

Ewa Gorczyca
Norbert Ziętal
W Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu dochodzi do siebie jeden z dwójki orłów przednich, które zatrute znaleziono w Osieku Jasielskim. - Próbuje już latać, więc jesteśmy dobrej myśli - cieszy się weterynarz Radosław Fedaczyński.

Samiec miał więcej szczęścia niż jego partnerka, która nie przeżyła. Zdaniem przyrodników z Magurskiego Parku Narodowego - orły zatruły się padliną lisa, który prawdopodobnie został otruty przez kogoś z okolicznych gospodarzy.

Na ptaki w szczerym polu natrafił jeden z mieszkańców Osieka Jasielskiego. Nie wiedział, co to za gatunek, ale widok był na tyle nietypowy, że zaalarmował Stację Ornitologiczną w Gdańsku. Jej pracownicy skontaktowali się z dr Marianem Stójem z Komitetu Ochrony Orłów, ten z kolei przekazał informację do Magurskiego Parku Narodowego, który ma siedzibę w niedalekiej Krempnej.

- Nasi pracownicy pojechali na miejsce. Zastali parę orłów przednich w bardzo złym stanie. Samica praktycznie już nie reagowała na ludzi. Samiec próbował uciekać, ale był zbyt słaby - opowiada Katarzyna Gładysz, st. specjalista ds. ochrony przyrody w MPN.

Nieopodal znaleziono lisa, którym prawdopodobnie posilały się ptaki. Miały jeszcze w dziobach resztki mięsa.

- Wczesną wiosną orły przygotowują się do lęgów - tłumaczy Katarzyna Gładysz. - Intensywnie żerują, więc zapewne połakomiły się na łatwą łatwą zdobycz w postaci martwego lisa.

Jak podkreślają ornitolodzy, kluczowe dla zdrowia orła przedniego jest pierwsze 40 godzin po zatruciu. Ptaki zostały natychmiast przewiezione do gabinetu weterynaryjnego Wiktora Wiśniewicza w Nowym Żmigrodzie. Poddano je płukaniu żołądka w celu usunięcia toksyn, jednak samica, która była bardziej osłabiona, nie przeżyła. Samiec po wstępnych zabiegach został przetransportowany do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.

- W środę wieczorem trafił do nas w krytycznym stanie - opowiada weterynarz Radosław Fedaczyński. - Praktycznie bez oznak życia, oczy już zachodziły mgłą. Ale miał zachowany oddech i tętno. Natychmiast podjęliśmy próbę reanimacji.

Dwóch lekarzy zajmowało się orłem przez całą noc. Przepłukiwano mu żołądek, usuwano z wola zatrute mięso. Następnego dnia rano orzeł powoli zaczął dochodzić do siebie. Ustąpił oczopląs, wróciła równowaga, udało się mu nawet wejść na przygotowany dla niego pień. Opiekunowie uznali, że jest już na tyle silny, ze przed weekendem przenieśli go do specjalnego pomieszczenia, zbudowanego z desek, o wysokości 6 metrów, tzw. lotni.

- Najpierw próbował się lekko wzbijać, teraz przelatuje już całą wolierę - cieszy się Fedaczyński. - To potężny ptak, ma 2,7 metra rozpiętości skrzydeł - dodaje.

Orły przednie to największe polskie taki szponiaste. To gatunek niezwykle rzadki, objęty ścisłą ochroną. Na terenie Magurskiego Parku Narodowego gniazduje tylko jedna para, natomiast w całej Polsce ich liczebność szacowana jest na około 30 par. - Samica, której nie udało się uratować, była zaobrączkowana. Dzięki temu wiadomo, że pochodziła prawdopodobnie z Bieszczadów - mówi Katarzyna Gładysz.

Opiekunowie uratowanego orła karmią go ulubioną dziczyzną. Monitorują jego stan. Badania krwi wypadły pomyślnie, ale jeszcze przez kilkanaście dni pozostanie na obserwacji w przemyskim ośrodku. Potem będzie mógł wrócić do naturalnego środowiska.

- To są inteligentne ptaki, więc na pewno sobie poradzi - zapewnia Fedaczyński.

Niestety, w tym roku nie doczeka się już potomstwa.

- Orły przednie są monogamiczne, co oznacza, że łączą się w pary na wiele lat. Strata samicy jest zatem równoznaczna z utratą pary w tym sezonie lęgowym - tłumaczy Katarzyna Gładysz.

Przyrodnicy podkreślają, że każda taka sytuacja jest zagrożeniem dla populacji tego gatunku. To nie pierwszy przypadek zatrucia orłów w Beskidzie Niskim. Cztery lata temu, również w marcu, znaleziono w podobnych okolicznościach parę martwych ptaków.

- Padły po spożyciu lisiej padliny. Badania potwierdziły zatrucie pestycydami. Prawdopodobnie ktoś podsunął lisowi zatrutą kurę, bo znaleziono też jej resztki - opowiada Katarzyna Gładysz.

Zgodnie z prawem niszczenie lub uszkadzanie gatunków objętych ochroną gatunkową, jeśli spowodowało istotną szkodę przyrodniczą, jest przestępstwem, za które grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub nawet pozbawienia wolności. Pracownicy MPN o całej sprawie poinformowali Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska.

- Badamy tę sytuację, zawiadomimy prokuraturę, bo w jej gestii leży prowadzenie ewentualnego postępowania - mówi Robert Nowakowski, główny specjalista, ds. ochrony przyrody w RDOŚ w Rzeszowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24