Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bilard. Tomasz Kapłan i Anna Serwatowska wygrali Ósemce

Tomasz Ryzner
Tomek i Ania zgodnie współpracowali przy stołach a po turnieju byli w szampańskich nastrojach.
Tomek i Ania zgodnie współpracowali przy stołach a po turnieju byli w szampańskich nastrojach. archiwum
Tomasz Kapłan i Anna Serwatowska wygrali w rzeszowskiej Ósemce IV turniej z z cyklu "Nie lubię poniedziałków - pary 2014". W finale wymieniony duet ograł 4:0 Roberta Peckę i Jakuba Kurowieckiego.

Tomek w czwartych zawodach z cyklu odniósł czwarte zwycięstwo. Po raz pierwszy zwyciężył duet damsko-męski.

- To dzisiaj gramy razem - powiedziała do Tomka Ania jeszcze przed losowaniem.

Żartowała, ale okazało się, że przewidziała przyszłość, bo Łukasz Frącek, który losował pary, skojarzył ją z Tomkiem. Warto dodać, że Łukasz wykonał bardzo dobrą robotę, ponieważ po raz pierwszy zestaw par był wyłoniony w taki sposób, że trudno było wskazać zdecydowanych faworytów, jak i duety skazane na niższe pozycje.

Tomek z Anią największe kłopoty mieli w pierwszym meczu, gdy z duetem Bartosz Bielec/Roman Gałuszka wygrali tylko 4:3.

- W siódmej partii po drugiej stronie do łuzy wpadła siódemka z białą. Zostały nam dwie dość łatwe bile i mecz był nasz - wyjaśnia Tomek. Potem późniejsi triumfatorzy pokonywali dość łatwo Sebastiana Rosę i Łukasza Frącka (4:1), a w półfinale Adama Wisza i Bartosza Ostrowskiego (4:0).

Robert z Kubą do finału dotarli w jeszcze bardziej przekonującym stylu; pokonywali kolejno pary Pańczak/Zając (4:1), Wójcik/Łuczak (4:0), a w półfinale Stawarza/Pliś (4:0).

Finał tym samym zapowiadał się na zacięty, ale okazał się jednostronny. W okolicach północy Tomek i Ania wygrali czwartą partię, nie straciwszy wcześniej ani jednej.

- Graliśmy dobrze taktycznie, Ania fajnie trafiała, chwilami grała wcale nie gorzej ode mnie, a że mieliśmy też odrobinę szczęścia, mecze kończyły się przeważnie wysokimi wygranymi - komentował po wygranej zwycięzca.

Tomek został wylosowany do Jack Pota i stało się jasne, że tym razem bank, w którym zgromadziło się już nieco ponad 3 tysiące złotych, może zostać rozbity. Sęk w tym, że nomen omen rozbicie Tomkowi niespecjalnie wyszło.

- Coś wpadło, ale układ na stole nie był prosty. Musiałem grać cztery z rzędu bardzo trudne bile. Trafiłem je, zostały mi trzy bile, ale pierwszą musiałem wbijać pod ostrym kątem. Lubię takie sytuacje, ale tym razem trafiłem w kant łuzy i szansa na wygraną przepadła - komentował lider klasyfikacji generalnej zawodów.

Tomek nie krył, że swoje zrobił fakt, iż tego wieczoru nie pił, jak to ma w zwyczaju, wyłącznie wody z sokiem. - Skusiłem się na coś mocniejszego i w głowie trochę szumiało. Na pewno nie pomogło to w koncentracji, precyzji uderzeń, ale mówi się trudno. Nie ma co się tłumaczyć. Po wszystkim jeszcze pięć razy ustawiałem sobie identyczną bilę pod takim samym kątem i pięć razy trafiłem do łuzy - dodał.

Za tydzień w poniedziałek turniej nr 5. Początek - godzina 19.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24