Tomek w czwartych zawodach z cyklu odniósł czwarte zwycięstwo. Po raz pierwszy zwyciężył duet damsko-męski.
- To dzisiaj gramy razem - powiedziała do Tomka Ania jeszcze przed losowaniem.
Żartowała, ale okazało się, że przewidziała przyszłość, bo Łukasz Frącek, który losował pary, skojarzył ją z Tomkiem. Warto dodać, że Łukasz wykonał bardzo dobrą robotę, ponieważ po raz pierwszy zestaw par był wyłoniony w taki sposób, że trudno było wskazać zdecydowanych faworytów, jak i duety skazane na niższe pozycje.
Tomek z Anią największe kłopoty mieli w pierwszym meczu, gdy z duetem Bartosz Bielec/Roman Gałuszka wygrali tylko 4:3.
- W siódmej partii po drugiej stronie do łuzy wpadła siódemka z białą. Zostały nam dwie dość łatwe bile i mecz był nasz - wyjaśnia Tomek. Potem późniejsi triumfatorzy pokonywali dość łatwo Sebastiana Rosę i Łukasza Frącka (4:1), a w półfinale Adama Wisza i Bartosza Ostrowskiego (4:0).
Robert z Kubą do finału dotarli w jeszcze bardziej przekonującym stylu; pokonywali kolejno pary Pańczak/Zając (4:1), Wójcik/Łuczak (4:0), a w półfinale Stawarza/Pliś (4:0).
Finał tym samym zapowiadał się na zacięty, ale okazał się jednostronny. W okolicach północy Tomek i Ania wygrali czwartą partię, nie straciwszy wcześniej ani jednej.
- Graliśmy dobrze taktycznie, Ania fajnie trafiała, chwilami grała wcale nie gorzej ode mnie, a że mieliśmy też odrobinę szczęścia, mecze kończyły się przeważnie wysokimi wygranymi - komentował po wygranej zwycięzca.
Tomek został wylosowany do Jack Pota i stało się jasne, że tym razem bank, w którym zgromadziło się już nieco ponad 3 tysiące złotych, może zostać rozbity. Sęk w tym, że nomen omen rozbicie Tomkowi niespecjalnie wyszło.
- Coś wpadło, ale układ na stole nie był prosty. Musiałem grać cztery z rzędu bardzo trudne bile. Trafiłem je, zostały mi trzy bile, ale pierwszą musiałem wbijać pod ostrym kątem. Lubię takie sytuacje, ale tym razem trafiłem w kant łuzy i szansa na wygraną przepadła - komentował lider klasyfikacji generalnej zawodów.
Tomek nie krył, że swoje zrobił fakt, iż tego wieczoru nie pił, jak to ma w zwyczaju, wyłącznie wody z sokiem. - Skusiłem się na coś mocniejszego i w głowie trochę szumiało. Na pewno nie pomogło to w koncentracji, precyzji uderzeń, ale mówi się trudno. Nie ma co się tłumaczyć. Po wszystkim jeszcze pięć razy ustawiałem sobie identyczną bilę pod takim samym kątem i pięć razy trafiłem do łuzy - dodał.
Za tydzień w poniedziałek turniej nr 5. Początek - godzina 19.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?