Ile czekamy do lekarzy? Najdłuższe i najkrótsze kolejki na Podkarpaciu

Ile czekamy do lekarzy? Najdłuższe i najkrótsze kolejki.

Ile czekamy do lekarzy? Najdłuższe i najkrótsze kolejki.

Poradnie endokrynologiczne
COM Jarosław - do tygodnia
Centrum Medyczne Łańcut - do 2 tygodni.
Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie - 9 m-cy
Szpital w Brzozowie - 6 m-cy

Poradnie kardiologiczne
SP ZOZ nr 1, ul. Hetmańska - do tygodnia
Centrum Medyczne Medyk - do tygodnia
NZOZ Samed Krosno - 7 m-cy
SW nr 2 w Rzeszowie - 8 m-cy

Poradnie neurologiczne
ZOZ nr 1 w Rzeszowie, przychodnie specjalistyczne - na bieżąco
WZS ul. Warzywna w Rzeszowie - na bieżąco
Szpital MSW w Rzeszowie - 5 m-cy
Dermamed Leżajsk - 9 m-cy

Źródło: POW NFZ

Zespół, który analizuje kolejki do poradni specjalistycznych, liczy 7 osób. To urzędnicy, którzy pracują w oddziale NFZ w Rzeszowie. Cel prac? Regularne monitorowanie kolejek i proponowanie zmian, które pomogą je skrócić.

- Często się słyszy, że kolejki do lekarzy to efekt braku pieniędzy na leczenie. Tymczasem, gdy sprawdziliśmy wydatki na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną w ub. roku, okazało się, że nadwykonań jest mniej więcej tyle samo, ile niewykonań - mówi Violetta Tyczyńska, z-ca dyrektora POW NFZ, która koordynuje pracą zespołu.
Czyli jedne poradnie przyjęły więcej pacjentów niż powinny, inne - mniej niż mogły.

Co ustalili kontrolerzy?

Urzędnicy funduszu przyjrzeli się kolejkom do poradni endokrynologicznych. W następnej kolejności pod lupę trafią "ogonki" do kardiologów i neurologów.

- Nie ma wątpliwości, że niektóre kolejki to efekt nie najlepszej organizacji. Np. przychodnie nie przypominają pacjentom o terminach. Tymczasem, gdyby weryfikowano kolejkę np. dzień lub dwa przed dniem przyjęcia, mogłoby się okazać, że część pacjentów nie wybiera się już do lekarza. I zwolnione w ten sposób miejsca mogliby zająć inni chorzy - twierdzi dyrektor Tyczyńska.

Niektóre lecznice nadal umawiają wszystkich pacjentów na tę samą godzinę. W efekcie pod gabinetami od rana kłębią się tłumy chorych. - Bywa i tak, że to lekarz się spóźnia. Zamiast na godz. 8 zjawia się w poradni godzinę, dwie później - dodaje Violetta Tyczyńska.

Ma być lepiej. Czy się uda?

Podczas kontroli niektórych lecznic okazało się, że do wybranych lekarzy pacjenci byli gotowi czekać nawet miesiącami, choć do innych mogli dostać się z "marszu". Decydowała renoma, jaką cieszą się niektórzy specjaliści.

Po każdej kontroli powstaje protokół. Stwierdzone błędy, które mogą sprzyjać powstawaniu kolejek, będą w nim wymienione. - Mamy nadzieje, że na tej podstawie dyrektorzy wyciągną wnioski i wprowadzą ulepszenia - przyznaje Tyczyńska.

NFZ nie będzie mógł szefom skontrolowanych lecznic niczego nakazać. Wyniki kontroli nie przełożą się też np. na wyższą lub niższą wysokość kontraktu.

Co robią dyrektorzy?

Szefowie lecznic przyznają, że to nie brak pieniędzy zawsze leży u źródeł kolejek.

- Niektórych specjalistów po prostu brakuje i w poradni nie ma, kto pracować. W efekcie czas oczekiwania się wydłuża, bo mamy np. tylko jednego specjalistę, a przydałoby się dwóch - mówi Grzegorz Materna, z-ca dyrektora ZOZ nr w Rzeszowie.

Dodaje, że częsta praktyka jest także rejestrowanie się przez pacjentów do kilku lekarzy tej samej specjalności: - To blokuje miejsca innym chorym. Mieliśmy przypadki, że ktoś szedł do jednego kardiologa, potem do innego tylko po to, by sprawdzić, czy dostanie te same leki.

Recepta na takie praktyki? To, zdaniem specjalistów wprowadzenie obowiązku dopłat do wizyt.

- Tak jest w wieku krajach Europy. Dopłaty są niewielkie, często symboliczne. Niemniej działają dyscyplinująco. Bo nie da się ukryć, że część pacjentów trafia do specjalistów na wyrost lub chodzi ze schorzeniami, które z powodzeniem mogliby leczyć lekarze rodzinni - twierdzi Stanisław Mazur, dyrektor CM Medyk w Rzeszowie.