Milenka przeżyła. Jednak do domu rodzice przywieźli ją dopiero po trzech miesiącach. Przez cały czas leżała w szpitalu podłączona do respiratora.
12 godzin nosimy na rękach
Rodzice dopiero po roku dowiedzieli się o chorobie córeczki. Diagnoza: dziecięce porażenie mózgowe i niedowład czterech kończyn.
- Nóżki i rączki Milenki są bardzo wiotkie, nie można nawet jej posadzić. Biorąc na ręce trzeba specjalnie trzymać. Nie chce leżeć. Śpi tylko w nocy. W ciągu dnia nosimy córkę cały czas na rękach, w sumie 12 godzin. Z tygodnia na tydzień robi się coraz cięższa - mówi mama dziewczynki.
Pani Jolanta na co dzień zajmowała się dziećmi niepełnosprawnymi.
- Wiem, jakie to ciężkie, dlatego nie dopuszczałam myśli, że Milenka jest chora. Niestety, z każdym miesiącem nieprawidłowości w rozwoju mojej córeczki zaczęły się pogłębiać. Potrzebowała coraz większej naszej opieki - opowiada mama.
Musiała zrezygnować z pracy.
- Utrzymujemy się tylko z mojej pensji, a mamy jeszcze dwoje starszych dzieci. Jest nam bardzo ciężko. Dotychczas jakoś sobie radziliśmy, ale w tej chwili bez pomocy dobrych ludzi, nie podołamy - przyznaje pan Arkadiusz, tato dziewczynki.
Milenka, od kiedy opuściła szpital, musi być pod opieką rehabilitantów. Część zajęć refunduje Narodowy Fundusz Zdrowia. Prawie drugie tyle rodzice dokładają do rehabilitacji.
Walczą o zdrowie córki
- Chcemy spróbować wszystkiego, co może pomóc Milence, dlatego zdecydowaliśmy się na leczenie aminokwasami. Pomagają w rozwoju mózgu i wspomagają rehabilitację. Kuracja jest bardzo kosztowna, bo za cztery miesiące trzeba zapłacić 5 tys. zł. Widzimy jednak efekty - podkreślają rodzice.
Rehabilitanci dają im nadzieję, że Milenka stanie kiedyś na nogi. Czy będzie chodzić jak zdrowe dziecko, nie wiadomo.
- Specjaliści mówią, że nasza córeczka ma duży potencjał i wszystko tak naprawdę zależy od niej. Na początku musieliśmy ją zmuszać do ćwiczeń. Było bardzo dużo płaczu. Teraz jest coraz lepiej. Jest szansa, że będzie chodzić. A to dla nas najważniejsze - podkreśla mama.
Na rehabilitację wożą ją pięć razy w tygodniu.
- To 60 km tam i z powrotem, a nie stać nas nawet na specjalny fotelik dla niej, który kosztuje aż 9 tys. zł. Poza naszym zasięgiem jest też specjalny wózek rehabilitacyjny, za który trzeba zapłacić 16 tys. zł. Będziemy wdzięczni, jeśli znajdą się życzliwi ludzie, którzy pomogą nam w walce o zdrowie córeczki. Nawet najmniejsze wsparcie finansowe bardzo nam pomoże - apelują rodzice.
Wpłaty można kierować na konto Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą", ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa: Bank BPH S.A. 15 1060 0076 00003310 0018 2615, tytułem: 21925 Milena Salach - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Hakiel złożył ukochanej arabską przysięgę miłości! Poznali się 6 miesięcy temu...
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"