Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mościska chcą do Europy [WIDEO]

Norbert Ziętal
Niewielkie Mościska, kilkanaście km od granicy z Polską, popierają wejście Ukrainy do Unii.
Niewielkie Mościska, kilkanaście km od granicy z Polską, popierają wejście Ukrainy do Unii. Norbert Ziętal
Na plac przed pomnikiem Tarasa Szewczenki przychodzą codziennie. Są już od południa i stoją do późnego wieczora. - Solidaryzujemy się z protestującymi na Majdanie w Kijowie - mówią mieszkańcy Mościsk.

Zachodnia Ukraina jest wyraźnie proeuropejska. Tutaj nikt nie boi się pokazywać swoich poglądów politycznych. Na budynku rady miejskiej w Mościskach, kilkanaście km od granicy z Polską, powiewa flaga ukraińska, a tuż obok niej Unii Europejskiej.

- Przecież na razie nie macie nic wspólnego z Unią. U nas unijne flagi też wiszą na urzędach, jednak my jesteśmy w Unii. Ale u was? Wolno tak? Nie boicie się? - zagaduję miejscowych Polaków.

- To budynek samorządowy, nie rządowy. Flaga wisi od dawna, nie od czasu tych protestów. My chcemy być w Unii - mówi Zbyszek, 45-letni Polak, mieszkaniec Mościsk.

Unijna flaga, niebieska ze złotymi gwiazdami ułożonymi w koło, wisi również na balkonie jednego z mieszkań. Kamienica stoi przy głównej drodze, wiodącej od polsko - ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce do Lwowa i dalej na wschód do Kijowa.

Za to na ogrodzeniu Rynku metalowa niebiesko - żółta flaga państwowa Ukrainy złączona z czerwono - czarną. To razi sporą część Polaków, bo czerwono - czarne to barwy UPA, a jej kult właśnie odradza się w zachodniej Ukrainie.

Duże zakłady pracy? Granica!

Niedziela, kilka minut po godz. 11. Na Rynek, tuż przed pomnikiem Szewczenki, wchodzi dwóch mężczyzn. Jeden targa sporą folię. Szybko ją rozkłada. Okazuje się, że to namiot partii UDAR Witalija Kliczki. Opozycyjnej w stosunku do rządzącego obecnie prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.

- Nasza akcja jest wybitnie pokojowa. Chcemy pokazać, że nawet w tak małym miasteczku, jak Mościska, są ludzie, którzy solidaryzują się z protestującymi w Kijowie - mówi starszy mężczyzna.

Opowiada, że na Rynek przychodzi, kto chce. Dużo jest młodzieży, są też starsi.

- Nie jest nas dużo, przede wszystkim dlatego, że Mościska są małe. Poza tym, kto miał czas i siły, ten pojechał albo do Lwowa, albo do Kijowa. Ale dzisiaj jest niedziela, może nas być więcej. Sporo osób przyjechało do domu ze studiów, szkół czy pracy. Pewnie przyjdą wieczorem - spodziewa się Anton.

Na razie, w południe, frekwencja mała. Zresztą, na ulicach pustawo.

W Mościskach mieszka ok. 11 tys. ludzi. Z tego 4 do 5 tys. Polaków. Nie ma dużych fabryk czy innych zakładów pracy, duże jest tylko bezrobocie. Największa firma? Przejście graniczne w Szeginiach, w odległości ok. 15 km.

W Unii nieprędko

- Dla nikogo nie jest tajemnicą, że tam zarabia lub dorabia sporo mieszkańców - mówi Michał. Mama Polka, tato Ukrainiec, on studiuje w Polsce turystykę i po jej skończeniu chciałby wyjechać z Ukrainy na stałe. Na niedzielę przyjechał do domu w Mościskach.

- Kto zarabia, a kto dorabia?

- Zarabiają ludzie, którzy mają tam pracę. Pogranicznicy, celnicy. Dorabiają ludzie, którzy jeżdżą do Polski. Z towarem lub po towar - objaśnia tajniki przygranicznej "turystyki".

Z Polski przywozi się wszystko. Od cebuli i żywności poprzez proszki do prania, płyny, słodycze, po sprzęt agd, elektronikę. Wywozi się alkohol i papierosy, ale coraz częściej po prostu jedzie z pieniędzmi na zakupy.

- W Mościskach jest bieda, tutaj nie ma przyszłości - tłumaczy Michał.

- A jak będziecie w Unii?

- Oj, kiedy my będziemy? Ja na to nie liczę. Jak już, to nie stanie to się szybko - odpowiada student.

Kostka brukowa w centrum

Jednak Mościska zmieniają się. Na chodnikach kostka brukowa. Przy głównej ulicy sporo banków. Jest polski PKO i znany z naszego kraju, francuski Credit Agricole.

Wystawy sklepowe uboższe niż w Polsce, jednak zupełnie nie przypominają dawnych, siermiężnych magazynów. Raczej urządzone po europejsku małe sklepiki.
Spożywcze zachęcają reklamami Coca - Coli. Sporo bankomatów. Główna ulica wyłożona równym asfaltem, jednak boczne to w większości dziura na dziurze.
Niedziela, a prawie wszystkie sklepy otwarte.

- U nas nie ma zakazu, jak w Polsce, a zarobić każdy chce - mówi sprzedawczyni w średniej wielkości sklepiku przy Rynku. Oferuje głównie cukierki i alkohol.

- Bo to najczęściej kupują u nas Polacy - tłumaczy. - Jeszcze papierosy, ale ja nie mam.

Jak jej się żyje w Mościskach?

- Ja jestem sprzedawczynią. Mam pracę, wypłata dobrze, że jest. Tak żeby przeżyć - tłumaczy.

Nie wie, czy ma popierać ludzi na kijowskim Majdanie, czy prorosyjską opcję.
Takich wątpliwości nie ma małżeństwo z fasonem podjeżdżające starą ładą samarą pod bankomat. Są po sześćdziesiątce. On w skórzanej kurtce, sportowa, dresowa bluza pod spodem, złoty łańcuch na szyi. Pani w brązowym futrze, taka sama czapka na głowie.

- Chcecie do Unii, ale na początku to dla was będzie oznaczać zaciskanie pasa. W Polsce tak było - zagadujemy.

- A teraz niby co robimy, jak nie zaciskamy pasa. Bieda wszędzie. Czy można jeszcze bardziej zacisnąć pasa? - rzuca pytanie mężczyzna.

- Ale Rosja może wam pomóc? - prowokuję.

- Pomoże nam, ale za nasze pieniądze, a jeszcze więcej weźmie niż da - mówi.

Goście z Polski mile widziani

Głęboko wierzy, że Ukraina podpisze w końcu umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, a kiedyś jego kraj wejdzie do Unii.

- Tam jest przyszłość - tłumaczy.

Rozmawiamy w niedzielę, na wieczór zapowiadana jest wielka demonstracja w Kijowie. Ma przyjść kilkaset tysięcy demonstrantów, a mówi się nawet o milionie. ale wspomina się również o tym, że ukraiński rząd może siłą rozpędzić protestujących, że może dojść do wprowadzenia stanu wyjątkowego.

- Mogą ich siłą przegonić, może dojść do masakry - mówimy.

- Janukowycz na to nie pójdzie. A jak się zdecyduje, to opór społeczny będzie jeszcze większy.

W Mościskach nie ma przeciwników Unii. Przynajmniej nikt się oficjalnie do tego nie przyznaje. Podobnie jak nie ma zwolenników Janukowycza, a przynajmniej ich nie widać. Wizyta polskich dziennikarzy (jesteśmy tutaj z okazji akcji Kresowy Mikołaj) wywołuje sympatyczne reakcje.

- My sobie w Rynku protestujemy i nikt nas nie przegania. Czasami stoją milicjanci, ale tak tylko popatrzą, bo przecież zawsze jakiś pijak w tłumie się znajdzie. Tutaj milicja jest z nami - mówi Anton.

I jak na zawołanie zaczepia nas mocno podchmielony jegomość.

- Je…ć Janukowycza. Unia hura - wykrzykuje. Za chwilę śpiewa polski hymn.
Zagadujemy jeszcze kilka osób, które idą na mszę do kościoła. Ludzie chętnie godzą się na rozmowę.

- No, my nie mówimy dobrze po polsku, ale chcemy do Unii. Bo po co nam Rosja, żeby nas jeszcze bardzie rozkradała? - mówi starsza kobieta. W grupie kilku innych idzie do kościoła. Jej koleżanki kiwają głowami, że ją popierają.

Pomarzną i pójdą

Boris pracuje w Polsce. Legalnie, w firmie w Przemyślu.

- Do Unii najbardziej chcą młodzi ludzie. Większość moich znajomych z facebooka, w ostatnich dniach pozmieniała swoje zdjęcia profilowe. Powstawiali symbole unijne. Starsi też są za Unią, bo mają dość biedy - tłumaczy Boris.

W kościele czekamy na zakończenie mszy. Po niej św. Mikołaj na rozdawać prezenty.
Pan Stanisław, koło siedemdziesiątki, nie ma wątpliwości.

- Tam, już wszystko z Putinem uzgodnione. Dokąd on zechce, dotąd będzie Majdan. Ludzie pomarzną i pójdą. Jeszcze z kilka dni najwyżej - przewiduje.

Tęskni za starym systemem. Źle nie było. Ludzie w takich Mościskach pracę mieli.

- A przyszło nowe i co? Kołchozy takie piękne wkoło były, dobrze sobie radziły. Polikwidowali i rozkradli. A teraz chcą do Unii? My nie jesteśmy narodem, który się nadaje do Unii - ocenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24