Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z wiatraka w Sienawie odpadła część śmigła

Ewa Gorczyca
Grzegorz Wołczański/Stowarzyszenie "Eko-Rymanów"
W ciągu ostatnich trzech tygodni to już drugie zdarzenie, które zaniepokoiło mieszkańców gminy Rymanów, na terenie której działają 21 elektrownie wiatrowe, należące do różnych firm.

Pierwsze miało miejsce w okolicy Wróblika, gdzie z wiatraka odpadł fragment osłony elementów mocowania wirnika. Spadła na ziemię z wysokości ok. 100 metrów.

Kolejny przypadek miał miejsce w niedzielę w Sienawie, gdzie stoją dwa wiatraki, należące do prywatnej spółki z woj. śląskiego. W jednym z nich pękło skrzydło. Jego fragment oderwał się i spadł ok. 200 metrów od trasy Krosno - Sanok.

Obie elektrownie zostały wybudowane w tym miejscu kilka lat temu. Są średniej mocy, maszty sięgają ok. 50 metrów. - Prawdopodobnie nastąpiło rozwarstwienie jednego pióra - mówi burmistrz Wojciech Farbaniec.

- Zdarza się, że rymanowskie wichury zrywają dachy z budynków, łamią drzewa. A w niedzielę wiał silny wiatr, w porywach było nawet do 120 km. Dodaje, że oba wiatraki są zlokalizowane daleko od zabudowań i nie stwarzają zagrożenia. - Gmina zrobiła to, co do niej należy. Informujemy właściciela i powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego.

W obu przypadkach nikomu nic się nie stało. Ale - zdaniem Tomasza Śmietany ze Stowarzyszenia Eko-Rymanów - jest powód do dyskusji o ustawodawstwie dotyczącym budowania elektrowni wiatrowych.
- Jesteśmy organizacją ekologiczną, popieramy odnawialne źródła energii, ale brakuje precyzyjnych przepisów. Nie walczymy z wiatrakami jako takimi, ale o sensowne regulacje określające warunki dla tych inwestycji, które teraz powstają za blisko zabudowań - tłumaczy. Poza tym - jak twierdzi - wiele z instalowanych elektrowni wiatrowych opiera się o wyeksploatowane urządzenia sprowadzone z Zachodu. - Taki wiatrak działał ponad 20 lat w Niemczech, został zdemontowany i sprzedany do Polski, gdzie ma pracować kolejne 20 lat - mówi.

Zdaniem Śmietany, jeden z takich "wiekowych" wiatraków stoi na terenie gminy Rymanów. - U podnóża, niespełna 300 metrów dalej, jest dom. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby tam, na tej górce, doszło do podobnej awarii jak w Sieniawie a skrzydło uderzyło w budynek albo spadło na podwórko.

Zdaniem Śmietany, fragment, który spadł ważył ok. 300 kg i miał kilkanaście metrów długości. Rymanowianin obawia się, że od uszkodzonego wirnika w każdej chwili może odpaść resztka złamanej łopaty, bo wciąż utrzymuje się silny wiatr.

Na miejsce, po sygnale od burmistrza, przyjechali dziś pracownicy PINB.

- Szlaban i tablica informują, że jest to teren prywatny, ale telefonicznie skontaktowaliśmy się z właścicielem i zobowiązaliśmy do dodatkowego oznakowania terenu taśmą ostrzegawczą - mówi Alicja Buczek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Krośnie. - Uzyskaliśmy też zapewnienie, że zostaną podjęte działania sprawdzające stan wiatraka. Wirnik nie pracuje, doszło do jego automatycznego wyłączenia. Właściciel wysyła na miejsce dźwig, niezbędny do usunięcia pozostałych fragmentów uszkodzonego skrzydła.

Szefowa PINB zapowiada, że będzie wyjaśniać, czy właściciel elektrowni wywiązuje się z obowiązków, które nadkłada na niego prawo budowlane. Zażąda dokumentów i sprawdzi, czy firma wykonywała okresowe kontrole stanu technicznego, potwierdzające, że obiekt nie stwarza zagrożenia.

Mieszkańcy chcą śledztwa w tej sprawie. Stowarzyszenie Eko-Rymanów zapowiada złożenie zawiadomienia do prokuratury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24