Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez słowa wyciągnął nóż i zadał śmiertelny cios

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
W poniedziałek do sądu trafi akt oskarżenia przeciwko 65-letniemu mieszkańcowi Haczowa. W październiku ub. roku mężczyzna śmiertelnie ugodził nożem 25-latka, gdy ten próbował dostać się do jego domu. Zdaniem prokuratury Marian M. nie działał w obronie własnej.

Prokuratura Rejonowa w Brzozowie oskarżyła go o zabójstwo, choć on sam utrzymuje, że działał pod wpływem strachu.

Marian M. i Mateusz S. mieszkali w tej samej wsi. Znali się i czasem spotykali, choć dzieliła ich spora różnica wieku. Obaj nie stronili od alkoholu. Według ustaleń prokuratury w niedzielę, w dniu, w którym zginął 25-latek, widzieli się kilkakrotnie. Najpierw rano, przelotnie, przed sklepem. Potem Mateusz S. miał przyjść do domu Mariana M. ze znajomym. Przynieśli alkohol i wypili go we trójkę, po czym wspólnie poszli na stadion, gdzie miejscowa drużyna rozgrywała mecz.

- Oskarżony wypiera się, że był tego dnia razem z Mateuszem S, ale zeznania świadków mówią co innego - opowiada Alicja Barbara Bąk, prokurator prowadzący śledztwo.

Kibicowali razem, popijając alkohol kupiony przez 25-latka. Jednak w pewnym momencie Marian M. opuścił stadion i wrócił do domu. Prawdopodobnie poczuł się urażony, gdy Mateusz S. odmówił poczęstowania go papierosem.

25-latek po meczu poszedł jeszcze do sklepu. Kupił najtańsze wino, w plastikowej butelce. Potem był widziany, jak idzie w stronę mostu, w kierunku domu Mariana M.

Z wyjaśnień oskarżonego wynika, że w niedzielne późne popołudnie nie miał już ochoty na żadne towarzystwo. Pozamykał drzwi, nie zapalał światła. Gdy usłyszał pukanie do drzwi, nie reagował. Jednak nieproszony gość nie chciał odejść. Szarpał za klamkę, kopał w drzwi, wołał, żeby gospodarz otworzył. "Wpuść mnie, albo cię szlag trafi" - krzyczał. Zachowywał się coraz bardziej agresywnie - twierdzi oskarżony.

Marian M. nie odzywał się, udawał, że nie ma go w domu, licząc, że Mateusz M. zrezygnuje i odejdzie. Przygotował sobie nóż: zwykły, kuchenny, z drewnianym trzonkiem i solidnym ostrzem, 20 centymetrów długim 3 centymetry szerokim. W tym czasie młody mężczyzna podszedł do okna. Uderzył w szybę, rozbił ją i włożył rękę, próbując otworzyć okno od środka.

Marian M. podszedł bez słowa i przez dziurę w szybie zadał cios. Dźgnął tylko raz. Gdy poczuł, że ostrze wbiło się w ciało, wyciągnął je i zakrwawiony nóż położył na parapecie. Potem poszedł do najbliższej sąsiadki.

Kobieta zeznała, że powiedział jej "Mateusz się do mnie dobija, rozbił szybę, dzwoń na policję". Nie przyznał się, że go zranił. On sam twierdzi, że nie mówił o Mateuszu, tylko że "ktoś się dobija" i że od sąsiadki wrócił prosto do domu. Inaczej zeznaje kobieta: widziała, że rozglądał się po posesji. Zdaniem prokuratury oskarżony wiedział, że intruzem był jego znajomy.

- Sam stwierdził, że poznał go po głosie - mówi prokurator Bąk.

Dla Mateusza S. jeden cios okazał się śmiertelny. Trafił w serce. Młody człowiek zdołał odejść kilka kroków i upadł na ziemię. Gdy po 15 minutach przyjechali policjanci i zauważyli go na podwórku, nie dawał już znaku życia. Lekarz wezwanego na miejsce pogotowia stwierdził zgon.

Marian M. złożył w śledztwie wyjaśnienia, ale do zabójstwa się nie przyznaje. Potwierdza, że ugodził nożem Mateusza S, ale tłumaczy, że kierował nim strach, bo próbujący wtargnąć do jego domu mężczyzna był agresywny.

Prokuratura nie wierzy w tę wersję i zamierza przekonać sąd swoimi argumentami.

- Widział człowieka stojącego za oknem i zadając cios miał świadomość, gdzie celuje - uważa prokurator Bąk. - Zrobił to w milczeniu, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia.

25-letni Mateusz S. był we wsi znany z wybryków i konfliktów z prawem. Marian M. opowiadał, że wcześniej mężczyzna pobił go, zabrał mu pieniądze, dlatego się go bał. Tak mówił śledczym. Znajomym przedstawiał nieco inną wersję. Swoje siniaki na twarzy rzeczywiście tłumaczyl pobiciem, ale nie wiedział, kto mu to zrobił, bo był zbyt pijany.

Za zabójstwo 65-latkowi grozi co najmniej 8 lat więzienia. Przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy, bo areszt tymczasowy został zmieniony na dozór policyjny. Marian M. ani raz od początku lutego nie zgłosił się na policję, nie skontaktował się też z obrońcą. Matce swojej ofiary miał powiedzieć "bój się, bo możesz być następna".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24