To tylko niektóre przypadki znęcania się nad zwierzętami, w których musieli interweniować pracownicy rzeszowskiego schroniska "Kundelek". W obu przypadkach psy zostały odebrane właścicielom. Sprawy trafią do sądu.
Zapomniała o sznurze
Rana na szyi owczarka niemieckiego powoli się goi. Pies trafił do lecznicy na początku września. Odebrano go mieszkance Markowej, która prawie 3 lata temu założyła psu sznurek na szyję. I zapomniała. Sznur wrósł w kark psa. Pracownicy schroniska zawieźli zwierzę do lecznicy, ale właścicielka psa nie chciała kontynuować leczenia swojego pupila.
Wyjątkową nieodpowiedzialnością wykazał się właściciel suczki w typie rasy husky. Zostawił psa na kilka dni bez jedzenia i wody. Skowyt suczki zainteresował sąsiadów, którzy powiadomili policję i schronisko. Pies był sam w mieszkaniu przez cztery dni. Suczka trafiła do "Kundelka". Teraz czeka na nowego pana, który będzie pamiętał, że pies musi coś jeść.
- Większość naszych podopiecznych trafia na Ciepłowniczą właśnie z takich interwencji - mówi Halina Derwisz, szefowa "Kundelka".
Psa z guzem musiano uśpić
Niestety, nie wszystkie zwierzęta udaje się uratować. Psa z ogromnym, rozpadającym się guzem nowotworowym na głowie trzeba było uśpić i w ten sposób skrócić jego cierpienia. Właściciel psa tłumaczył, że nie stać go na leczenie pupila. Psu podawał silny lek przeciwbólowy, a ranę spryskiwał środkiem dezynfekującym.
Podobnie tłumaczyła się właścicielka 6 - letniej suczki rasy cocker spaniel. Miała na brzuchu guz wielkości kokosa, na uszach skołtunioną sierść, na której aż roiło się od wesz i pcheł. Twierdziła, że pies ma dobre warunki, czyli budę, wodę i jedzenia, ale na lekarstwa ona nie ma już pieniędzy. Cocker spaniel trafił do "Kundelka".
Tylko cztery wyroki skazujące
Większość spraw o znęcanie się nad zwierzętami trafia do prokuratury, ale sądy rzadko karzą właścicieli. W tym roku w Sądzie Rejonowym w Rzeszowie zapadły cztery skazujące wyroki. W Krośnie ani jeden.
- Sądy bardzo często odstępują od wymierzenia kary. Wszystko zależy od wrażliwości sędziego. Nieraz spotkałam się z sytuacją, gdzie tego samego typu sprawa trafiała do dwóch sądów. I zapadały dwa różne wyroki. Bardzo mnie to dziwi - mówi Halina Derwisz. Z doświadczenia wie, że części osób udaje się uniknąć kary: - Pamiętam sprawę porzuconego psa. Sąd I instancji skazał właściciela czworonoga i nałożył karę finansową. Ten złożył apelację. Sąd okręgowy uznał co prawda jego winę, ale nie ukarał - denerwuje się szefowa schroniska.
- Taka praktyka jest zgodna z prawem, ale kłóci się z założeniami ustawy, która ma chronić zwierzęta - twierdzi prof. Czesław Kłak, karnista z Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Rzeszowie. Uważa, że przynajmniej w tych najbardziej drastycznych przypadkach, właściciele powinni być ukarani.
- Jeśli sąd uznaje właściciela za winnego znęcania się nad zwierzęciem, ale odstępuje od wymierzenia mu kary, to społeczeństwo może przyjąć, że w Polsce mamy niejako przyzwolenie na maltretowanie czworonogów - dodaje karnista.
Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!
- Tak wygląda Bohun z "Ogniem i Mieczem". 60-latek nie przypomina siebie sprzed lat
- Wystrojona Cichopek dystansuje się od Kurzajewskiego na imprezie. Kryzys w niebie?
- Nieznana przeszłość Anity Werner. Zdjęcia dziennikarki w negliżu