Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Podkarpacia umierają na choroby układu krążenia i nowotwory

Małgorzata Motor
Zdaniem lekarzy, gdyby chorzy od razu zgłaszali się po pomoc, mieliby większe szanse na ich ratowanie.
Zdaniem lekarzy, gdyby chorzy od razu zgłaszali się po pomoc, mieliby większe szanse na ich ratowanie. Krzysztof Kapica
Co roku przez choroby układu krążenia na Podkarpaciu umiera średnio 4 tys. mieszkańców. To najczęstsza, od lat, przyczyna zgonów - tak wynika z najnowszych danych GUS.

Zdaniem lekarzy, zwiększona zachorowalność na te choroby jest skutkiem rozwoju cywilizacji. Ale to mieszkańcy większych podkarpackich miast zapadają na nie najczęściej. W czołówce są żyjący w powiatach: niżańskim, lubaczowskim, jasielskim i kolbuszowskim.

- Świadomość mieszkańców dużych miast jest znacznie większa niż tych, którzy mieszkają w mniejszych. Jeśli zauważają niepokojące objawy, starają się iść do lekarza. To widać po liczbie przeprowadzanych badań. Zdarza się, że w małej miejscowości wykonuje się nawet sześć razy mniej badań niż w Rzeszowie - zwraca uwagę Stanisław Mazur, kardiolog z Rzeszowa.

Im szybciej zaczniemy się leczyć, tym lepiej. - Nie bez znaczenia jest to, że w ośrodkach zdrowia w dużych miastach jest też bardzo dobry sprzęt, który precyzyjnie potrafi wykryć chorobę. Poza tym, jak mieszkaniec dużego miasta wezwie karetkę, to przyjedzie ona szybciej - zaznacza Mazur.

O ile w powiecie kolbuszowskim choroby układy krążenia zbierają spore żniwo, to w przypadku nowotworów, które są drugą z kolei najczęstszą przyczyną zgonów na Podkarpaciu, na raka umiera tu najmniej mieszkańców regionu.
- Mamy wysoką stopę bezrobocia. Ludzie tracą pracę. A to spory stres, który przekłada się na choroby układu krążenia. Z kolei dobre powietrze i zdrowa żywność ratuje nas przed nowotworami. Ja nie ograniczam lekarzy rodzinnych w przeprowadzaniu pełnej diagnostyki, tych badań robionych jest u nas dużo. Wspiera nas też mielecka Fundacji SOS Życie - mówi Zbigniew Strzelczyk, dyrektor szpitala w Kolbuszowej.

Tymczasem w powiatach bieszczadzkim, sanockim i leskim umieralność na nowotwory jest najwyższa w regionie. - Tam kobiety są rzadziej badane. Gospodarstwa są bardzo rozproszone i jest problem z dostępnością. Świadomość mieszkańców związana z profilaktyką też jest niska - tłumaczy Łucja Bielec, szefowa Fundacji SOS Życie w Mielcu.

Niewiele niższy odsetek zgonów na nowotwór jest w dużych miastach, jak Przemyśl i Rzeszów. Na brak programów profilaktycznych nie można tu przecież narzekać.

- Co z tego, że tutaj kobiety są przebadane, skoro rak wykrywany jest za późno. Jeśli kobieta ma się badać co dwa lata, to trzeba ją do tego przyzwyczaić. Programy profilaktyczne przynoszą efekty, jeśli są należycie koordynowane, a badania przeprowadzane systematycznie - podkreśla Bielec.
I dodaje, że to nie choroby układu krwionośnego są najczęstszą rzeczywistą przyczyną zgonów, ale nowotwory.

- Nie jest to odnotowywane w kartach zgonu, bo chory na nowotwór umiera ostatecznie ze względu na problemy z układem krążenia - twierdzi szefowa fundacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24