Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedemnastowieczna cerkiew w Bałuciance uratowana [WIDEO]

Tomasz Jefimow
Cerkiew w Bałuciance jest dużą atrakcją dla turystów.
Cerkiew w Bałuciance jest dużą atrakcją dla turystów. Tomasz Jefimow
Teraz będzie najprawdopodobniej służyć jako kaplica cmentarna, a pary, które lubią oryginalne klimaty będą mogły wziąć w niej ślub. Dla turystów będzie ciekawym przystankiem na szlaku.

Kończą się prace renowacyjne przy siedemnastowiecznej cerkwi, która jeszcze kilka lat temu mogła się w każdej chwili zawalić. W ub. tygodniu w jej wnętrzu zamontowano odnowiony zabytkowy ikonostas.

Drewniana cerkiew greckokatolicka pw. Zaśnięcia Bogurodzicy, leży na Szlaku Architektury Drewnianej, pomiędzy Iwoniczem-Zdrojem a Rymanowem-Zdrojem. Łączy dwa style: cerkwi łemkowskiej, wschodni i zachodni.

Oryginalnym elementem jej architektury jest nietypowe zwieńczenie stropu. - Zrąb przechodzi w skośny strop, który również jest zbudowany z belek - opisuje Stefan Stempin, architekt sprawujący nadzór nad autorskim projektem konserwatorskim. - Majstersztykiem ciesielskiej pracy jest oktagonalny strop w babińcu (czyli części przeznaczonej dla kobiet) - pionowe ściany przechodzą nagle w skos, który zamyka się stropem nad nawą główną.

Odrestaurowanie cerkwi ma ogromne znaczenie dla mieszkańców Bałucianki, liczącej niespełna 140 mieszkańców. Wielu z nich zajmuje się rękodziełem artystycznym.
- Ożywienie ruchu turystycznego będzie szansą na dodatkowy zarobek - mówią. - Podkreślają, że świątynia jest dla wsi "perełką". Dlatego włożyli wiele wysiłku, żeby ją odbudować. Plany ratowania cerkwi powstały już dziewięć lat temu, ale realizacja się opóźniała. Impulsem do przyspieszenia prac było włamanie do niszczejącej i pozbawionej odpowiedniej opieki świątyni. Ktoś ukradł dwie najcenniejsze ikony. Do dziś nie zostały odnalezione.

Te, które ocalały, dwa lata temu trafiły do pracowni krakowskich konserwatorek Marty Żurowskiej i Marii Sokół-Augustyńskiej.

- Zrobiłyśmy konserwację zachowawczą. Chciałyśmy zachować jak najwięcej starej polichromii, srebra, i uzupełniać tylko braki - mówi Marta Żurowska. Wspomina, że zarośniętą i zaniedbaną cerkiew w Bałuciance odkryła 15 lat temu, podczas wycieczki w Beskid Niski. - Od tego czasu marzyłam, żeby zająć się odrestaurowaniem jej pięknych ikon - dodaje.

Ikonostas składa się z dwóch różnych części. Starsza pochodzi z XVII wieku. - To strefa górna, czyli rząd proroków i centralna ikona Deesis, najcenniejsza, pięknie malowana, bardzo wartościowa pod względem artystycznym i technologicznym - opisuje Maria Sokół-Augustyńska. - Natomiast druga pochodzi z XVIII wieku.

Niestety do Bałucianki nie wrócą carskie wrota (główne drzwi w ikonostasie) datowane na XV wiek, najstarsze w Polsce. - Można je obejrzeć w sanockim skansenie - mówi Maria Sokół-Augustyńska. - Poza tym ciężko byłoby wpasować je teraz w osiemnastowieczną część ikonostasu.

Skradziona ikona Matki Boskiej z Dzieciątkiem, która znajdowała się w rzędzie największych ikon - namiestnych, ma być odtworzona. Na renowację czeka ołtarz, w którym były zamontowane dwie ikony, m.in. najważniejsza dla świątyni ikona Zaśnięcia, która była odsłaniana i zasłaniana w zależności od święta.

Ostatni raz bałuciańska cerkiew przechodziła remont w 1899 roku. Jeszcze do 2002 roku służyła jako kościół filialny parafii w Króliku Polskim, ale przez ostatnich jedenaście lat nie była użytkowana.

Gdyby nie prace, rozpoczęte w 2009 roku, zabytkowa świątynia dziś już by nie istniała. - Stan cerkwi w 2004 roku był tragiczny - mówi architekt Stefan Stempin. - Były zniszczone podwaliny i konstrukcja nośna.

Podczas wojny w południową ścianę uderzył pocisk. Wyrwa została prowizorycznie zasłonięta deskami i płytami pilśniowymi. Uszkodzone belki i wilgoć powodowały postępującą degradację cerkwi. - Kolejne narożniki i łączenia zostały albo zjedzone przez drewnojady, albo zgniły. To po prostu cud, że się to wszystko trzymało i dotrwało do momentu, kiedy się tym zajęliśmy - mówi Stempin.

Teraz cerkiew wygląda tak, jak pierwotnie ją zbudowano. Jej uratowanie było możliwe dzięki zaangażowaniu mieszkańców wsi, gminy, konserwatora zabytków, marszałka i ministra kultury. Na ratowanie cerkwi udało się zebrać około 470 tys. zł.

W pierwszej kolejności ustabilizowano budynek. Trzeba było całą cerkiew unieść do góry wymienić podwaliny, zrobić podmurówkę i ponownie osadzić. Później zajęto się wymianą zniszczonych elementów konstrukcyjnych. Blachę na dachu zastąpił gont. Jest nowa instalacja elektryczna, alarmowa, przeciwwłamaniowa i przeciwpożarowa.

Do większości robót trzeba było zatrudnić specjalistyczne firmy, z cieślami-fachowcami znającymi się na pracach konserwatorskich. Ale bardzo dużo prac zrobili sami mieszkańcy.

Cerkiew jest okolona wartościowym historycznie murem z kamienia łamanego. Na razie udało się naprawić jego część północną i zachodnią oraz wyprofilować teren. Na renowację czeka jeszcze kamienna trzyarkadowa, parawanowa wieża dzwonna.

- Na przyszły rok planujemy jeszcze zbudowanie małej wiaty, która będzie służyła turystom - zapowiada Stempin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24