Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna z Rzeszowa: policjanci bili Wojtka. Policja: był bardzo agresywny

Anna Janik
Pani Anna: nie zgodziłam się na alkomat, zażądałam badania krwi - oto wynik: – nie ma alkoholu w organiźmie.
Pani Anna: nie zgodziłam się na alkomat, zażądałam badania krwi - oto wynik: – nie ma alkoholu w organiźmie. Krzysztof Kapica
Para z Rzeszowa oskarża funkcjonariuszy o pobicie. Policjanci twierdzą, że to mężczyzna ich poturbował.

Skarga do Komendanta Wojewódzkiego Policji, zażalenie do sądu na zasadność zatrzymania przez policję, wreszcie doniesienie do prokuratury - to kroki, na jakie zdecydowali się Anna i Wojciech z Rzeszowa. Oskarżają policjantów o przekroczenie uprawnień.

Policjanci nie mieli mundurów

Sprawa dotyczy wydarzeń w nocy z soboty na niedzielę 27 lipca. Ok. 23.30 pani Anna wraz z partnerem i niespełna rocznym synkiem Oskarem wracali z Nienadówki z imprezy rodzinnej do bloku przy ul. Krajobrazowej w Rzeszowie. Wcześniej uczestniczyli w mszy w intencji niedawno zmarłego ojca pana Wojciecha. Gdy wchodzili do klatki, p. Anna zobaczyła z tyłu biegnących w ich kierunku mężczyzn. Jak się później okazało, byli to dwaj policjanci KMP w Rzeszowie.

- Nieumundurowany policjant krzyknął, "że pod wpływem alkoholu opiekujemy się dzieckiem". Kiedy próbowaliśmy wejść do klatki, szarpnęli Wojtkiem i zaczęli go atakować, mimo, że na rękach trzymał dziecko - opowiada pani Anna.

- Jeden z policjantów krzyknął "Uderzył mnie". Udało nam się wbiec do mieszkania. Kiedy weszliśmy do środka, brutalnie powalili mojego partnera na podłogę. We dwóch leżeli na nim, chociaż krzyczał "duszę się, duszę się". Próbowałam go ratować, ale policjantka mnie odepchnęła. Po kilku minutach wyciągnęli go z mieszkania i już z okna widziałam, jak kopiąc wepchnęli go do radiowozu - dodaje rzeszowianka.

Na początku myśleli, że zatrzymano ich przez pomyłkę. Kiedy pani Anna próbowała ustalić powód wizyty policji usłyszała, że otrzymano zgłoszenie o awanturującej się parze z dzieckiem na parkingu przed blokiem. Mundurowi zażądali badania alkomatem 32-latki. Kobieta odmówiła.

- Bałam się mataczenia, wolałam, żeby zbadano mi krew, bo byłam pewna wyniku. Wypiłam tylko pół piwa bezalkoholowego o godz. 19. Jestem odpowiedzialną matką. Syn jest dla nas największym szczęściem - zaznacza Anna.

Trzy dni w szpitalu

Badanie, które wykonano dopiero ok. godz. 1 pokazało, że w jej organizmie nie było alkoholu. Pan Wojciech przebadać się nie pozwolił. Szpitalni lekarze stwierdzili, że nie ma przeciwwskazań, żeby zatrzymać go w policyjnym areszcie. Kiedy tam trafił, stracił przytomność, w końcu ponownie wylądował w szpitalu. Spędził tam trzy dni, lekarze stwierdzili urazy wielomiejscowe i wstrząśnienie mózgu.

- Jest cały obolały, posiniaczony, dostał 21 dni zwolnienia z pracy. Ja przez całą tę sytuację nie śpię po nocach, jestem znerwicowana. Jak to możliwe, żeby atakować słownie i cieleśnie niewinnych ludzi? - pyta zbulwersowana rzeszowianka. - Nie kłóciliśmy się i widać to będzie na monitoringu z bloku.

Oczekujemy, że policjanci nas publicznie przeproszą, nie jesteśmy żadną patologią, tyko normalnymi, wykształconymi i pracującymi ciężko ludźmi. Teraz musimy bronić się przed oskarżeniami o pobicie funkcjonariuszy - podkreśla.

Usłyszał już trzy zarzuty

Policja nie przejrzała jeszcze zapisu z kamer. Jednak wersja zdarzeń mundurowych diametralnie różni się od tej przedstawianej przez parę z Rzeszowa. Funkcjonariusze twierdzą, że na miejsce przyjechali po telefonie od anonimowej kobiety. Widziała pod blokiem przy Krajobrazowej parę z małym dzieckiem, która miała się głośno kłócić. Policjanci zapewniają, że podeszli do idących chodnikiem Anny i Wojciecha, wylegitymowali się i podali powód swojej wizyty.

Wtedy posypały się na nich wyzwiska, a jeden z policjantów, nazwany wcześniej "szmaciarzem" i "skur..." został kopnięty w kolano. Pan Wojciech miał być tak pijany, że tracił równowagę i chwiał się na nogach. Ponieważ trzymał na rękach dziecko, policja pozwoliła mu zanieść je do mieszkania.

Kiedy niespełna rocznego Oskara wzięła na ręce pani Anna, pan Wojtek miał rzucić się na policjanta, szarpać, uderzyć w twarz, wybijając mu ząb. Odgrażał się, że wszystkich pozwalnia, bo ma w policji znajomości. W końcu funkcjonariusze użyli chwytów obezwładniających i kajdanek.

- To skutek wyjątkowej agresji i oporu, jaki stawiał mężczyzna. Policjanci ostrzegli go, że jeśli nie podporządkuje się ich poleceniom, użyją siły. Mimo tego był ciągle agresywny. Po wprowadzeniu do radiowozu nie uspokoił się, uderzał ciałem w ściany i kraty w radiowozie - mówi kom. Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej policji.

To właśnie samookaleczenie się mogło być przyczyną obrażeń, jakie stwierdzono u rzeszowianina. Ten złożył do sądu zażalenie na bezzasadne zatrzymanie przez policję. Sąd nie uwzględnił zażalenia, bo po analizie akt stwierdził, że agresywny 36-latek stanowił zagrożenie dla otoczenia. Usłyszał już trzy zarzuty, w tym dwa o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta i znieważenie. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.

Skargę rozpatrzy przełożony

Prokuratura może rozszerzyć tę listę zarzutów o narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, jakiego mógł dopuścić się ojciec opiekujący się Oskarem w stanie nietrzeźwości.
Nie będzie zajmować się doniesieniem pana Wojtka na zachowanie policjantów.

- Ponieważ prowadzimy już postępowanie, które go dotyczy, zwróciliśmy się do prokuratury okręgowej o przekazanie tej sprawy do innej jednostki. Nie chcemy być posądzeni o stronniczość - tłumaczy Łukasz Harpula, prokurator rejonowy w Rzeszowie.

Skargę na interweniujących policjantów rozpatrzy ich przełożony. Z-ca komendanta miejskiego policji w Rzeszowie sprawę komentuje krótko.

- To nie policjanci, ale osoba, w stosunku, do której podjęliśmy interwencję powinna się tłumaczyć - ucina nadkom. Konrad Wolak.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24