Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeszowianka uzdrowiona na stadionie: poczułam takie szarpnięcie...

Ula Sobol
- Czułam, jakby niewidzialna ręka dotykała moich organów wewnętrznych – opowiada pani Magdalena z Rzeszowa
- Czułam, jakby niewidzialna ręka dotykała moich organów wewnętrznych – opowiada pani Magdalena z Rzeszowa archiwum rodzinne
- Cierpiałam na wiele chorób, zostałam uzdrowiona! - zapewnia pani Magdalena z Rzeszowa. I nie tylko ona podczas rekolekcji z księdzem Bashoborą na warszawskim stadionie odczuła działanie niezwykłej siły.

Stadion Narodowy w sobotę wypełniony po brzegi. John Baptist Bashobora, katolicki kapłan z Ugandy prowadzi rekolekcje pod hasłem "Jezus zbawia dziś, każdy, kto w Niego wierzy, nie zostanie zawiedziony".

Słynny na świecie charyzmatyczny kapłan, egzorcysta, o którym mówi się, że dokonuje wskrzeszeń, gromadzi w Warszawie prawie 60 tysięcy ludzi. Także z Podkarpacia. Podczas 13-godzinnego spotkania dzieją się rzeczy niezwykłe. Niektórzy mówią, że doświadczyli cudu.

Pani Magdalena z Rzeszowa na stadionie pojawia się już o godzinie 9. Oddaje się modlitewnej atmosferze, wsłuchuje się w słowa kapłana, obserwuje uniesienia ludzi i obserwuje niezwykłe doznania u... siebie.

- Zostałam uzdrowiona - zapewnia 29-latka z Rzeszowa. - Cierpiałam na wiele chorób, całymi dniami coś mnie bolało, zwijałam się z bólu. Lekarze stwierdzili zapalenie żołądka i dwunastnicy i poważny problem z kręgosłupem: skrzywienie w trzech odcinkach, dyskopatia, ucisk na nerwy, rwę kulszową i drętwienie kończyn górnych. Towarzyszyły mi silne bóle i zawroty głowy - wylicza.

Co się wydarzyło w sobotę?

- Czułam, jakby niewidzialna ręka dotykała moich organów wewnętrznych - opisuje pani Magdalena. - Odczuwałam takie dziwne wiercenie, a potem szybkie szarpnięcie. I od soboty nic mi się nie dzieje! Po raz pierwszy od kilku lat mogę wszystko jeść, mój brzuch wrócił do normalnego wyglądu, utrzymująca się opuchlizna zeszła. Nie drętwieją mi ręce, nie mam zawrotów. Zasypiam i budzę się bez bólu! - relacjonuje szczęśliwa rzeszowianka.

Ludzie tego potrzebują

- Ludzie borykają się z różnymi problemami: zdrowotnymi, ekonomicznymi i właśnie wtedy próbują odnosić się do różnych rzeczy, szukają wszędzie pomocy - zauważa dr Leszek Gajos, rzeszowski socjolog. - Jeśli na spotkaniu było tyle tysięcy ludzi, to znak, że społeczeństwo potrzebuje takich działań. I motyw religijny jest tutaj największy i najważniejszy - podkreśla socjolog. - Dodatkowo istotne jest, że ojciec Bashobora to osoba legitymująca się stanowiskiem Kościoła. Spotkanie było pod patronatem diecezji warszawsko-praskiej.

- Ojciec Bashobora jest tylko narzędziem w rękach Boga i pomaga ludziom otworzyć się na niego. To Bóg uzdrawia - uściśla ojciec Janusz, pijar z parafii pw. św. Józefa Kalasancjusza z Rzeszowa.

Wśród uczestników rekolekcji była rzeszowianka Dorota Michno. - Słyszałam wcześniej o ojcu Bashoborze - mówi. - Jednak jadąc do Warszawy, nie jechałam dla niego. Nie oczekiwałam konkretnego cudu. Owszem, miałam swoje prośby i intencje, ale ja chciałam uwielbiać Jezusa. W cuda wierzę, a proste modlitwy zostają zawsze wysłuchane.

Że takie spotkania są potrzebne, przekonany jest Krzysztof Balicki z Rzeszowa. - Ten człowiek ma naprawdę charyzmę, jest szafarzem daru uzdrowienia - podkreśla. - To ciepła, pokorna osoba, doświadczona ciężkim życiem.

Dobry moment na nawrócenie

- To było naprawdę wielkie wyznanie wiary i jedność modlitwy, tak, jakby Duch Św. prowadził całe spotkanie - opisuje rekolekcje z charyzmatycznym kapłanem ojciec Rafał, franciszkanin ze Skarżyska Kamiennej. - W jednym momencie wszyscy klaskali, śpiewali, modlili się i śmiali.

Tłumy uczestników przystępowały też do spowiedzi. Niektórzy zapewne po raz pierwszy od lat.

- Kolejki do spowiedników były kolosalnie długie - wspomina pani Magdalena. - Kapłani spowiadali na schodach, w ławkach, w przejściach...

Kamila Dembowska na rekolekcje pojechała z mamą, która przez około 8 lat wróżyła z kart tarota.

- Nie potrafiła wejść do kościoła, bo czuła, jak coś zaciska się jej na szyi, powodując, że się dusi - opisuje Kamila. - Podczas warszawskich rekolekcji miała możliwość skorzystania z posługi księdza egzorcysty. Opowiadała, że podczas modlitwy księdza czuła ogarniający ją błogi spokój. Po rekolekcjach okazało się, że jest w stanie czytać gazetę bez okularów, co wcześniej nie było możliwe, bo była dalekowidzem.

Mama Kamili niedługo wybiera się do okulisty, aby potwierdził uzdrowienie.
Także ojciec Rafał był świadkiem nawróceń. Do Warszawy przyjechał z ludźmi ze Skarżyska Kamiennej i okolic. Wśród nich były osoby, które po 16 latach przystąpiły do sakramentu pokuty.

Przepędzić złego ducha

- Byłam świadkiem zarówno wielkiej radości, skupienia, życzliwości i szczęścia, ale słyszałam także krzyki, stękania ludzi dręczonych przez złego ducha - opowiada Dorota Michno. - Niektóre osoby potrzebowały pomocy i egzorcyzmów.

Różne krzyki i jęki zaobserwowali również Kamila Dembowska, studentka z Olsztyna i Krzysztof Balicki. - Ze swojego rzędu widziałam kobietę, którą wynosiło czterech mężczyzn. Ten widok robił ogromne wrażenie - relacjonuje Kamila.

Wolontariusze odprowadzali takich ludzi do specjalnych pomieszczeń, gdzie modlono się oraz odprawiano egzorcyzmy.

Na stadionie było wielu niepełnosprawnych, ciężko chorych, także rodziny z malutkimi dziećmi. Przyjechali z różnych krańców Polski.

- Patrząc na tłum wielbiący Boga, przechodziły mnie ciarki. Tego nie da się opisać słowami, tej atmosfery, tego poczucia wspólnoty - wspomina Marta Garal z Warszawy.

Człowiek musi wierzyć

Zdaniem dra Gajosa, intencje uczestników spotkania są czyste, klarowne i jasne. - Jechali tam w konkretnym celu. Pomodlić się, podziękować, poprosić. A czasami w oczekiwaniu na cud.

Jedyną obawę, jego zdaniem, można mieć tylko o to, czy takie spotkanie nie wymknie się spod kontroli. Ale nic takiego nie miało miejsca - uspokaja dr Gajos.

- Istotą jest w coś wierzyć: w Boga, materię, szczęśliwy los. Wiara daje nadzieję i daje aktywność - podkreśla socjolog. - Jeśli człowiek przestaje wierzyć, traci sens życia. Jeśli wszystko byłoby wytłumaczalne, bylibyśmy automatami.

- Wiara może, lecz nie musi być związana z uczuciami religijnymi - dodaje Aneta Krawczyk, psychologa z Sokołowa Małopolskiego. - Jest raczej wyrazem pozytywnego nastawienia, które wyzwala optymizm, energię do działania. Łatwiej wtedy dostrzec możliwości rozwiązania trudnej sytuacji. Gdy wierzymy, że się uda, przestajemy dostrzegać przeszkody, jesteśmy zmotywowani na dostrzeganie sposobów osiągania celów. Wiara też czyni życie bezpieczniejszym. Łatwiej o wsparcie oraz zrozumienie wśród ludzi o tym samym światopoglądzie.

Kamila Dembowska zaznacza, że nie każdy lubi masowe imprezy religijne. Nie każdy potrafi w takim tłumie się modlić.

- Rozumiem to. Uważam jednak, że wszystkie te cechy: masowość, tłok, mogą stać się zaletą - dodaje Kamila. - Czy to nie poruszające widzieć, gdy 58-tysięczny tłum wypowiada słowa, że wierzy w Jezusa. Że powierza Mu całe swoje życie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24