Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adrian idzie w ślady Rafała. Rośnie nam kolejny olimpijczyk!

Anna Janik
Rafał Wilk (z lewej) trenuje Adriana m.in. z myślą o budowie silnej reprezentacji Polski na kolejne igrzyska. - Adrian ma duże szanse na zdobycie medalu - twierdzi dwukrotny mistrz z Londynu.
Rafał Wilk (z lewej) trenuje Adriana m.in. z myślą o budowie silnej reprezentacji Polski na kolejne igrzyska. - Adrian ma duże szanse na zdobycie medalu - twierdzi dwukrotny mistrz z Londynu. Bartosz Frydrych
Łączą ich podobne doświadczenia, a od niedawna taka sama pasja. Były karateka Adrian Beściak i mistrz olimpijski Rafał Wilk rozpoczęli wspólne treningi na handbike'u.

- Pierwsze dni po wypadku były naprawdę trudne, bo wszystkie moje myśli krążyły tyko wokół tego, że już nie będę mógł uprawiać karate. Zwłaszcza, że niewiele brakowało mi do stopnia mistrzowskiego - wspomina 17-letni Adrian Beściak. - Wiedziałem, że nadal chcę uprawiać sport i pierwsze, co przyszło mi do głowy, to właśnie rower i sukcesy Rafała Wilka.

Adrian już blisko dwa lata jeździ na wózku inwalidzkim. Wcześniej uczeń V LO i zawodnik Podkarpackiej Szkoły Praktycznej Samoobrony w Rzeszowie przez 10 lat uprawiał sztuki walk: karate, kickbixing i judo, odnosząc na tym polu spore sukcesy.

Medale przywoził zarówno z ogólnopolskich, jak i międzynarodowych turniejach w karate sportowym. Wywalczył m.in. wicemistrzostwo w zawodach Pucharu Europy, mistrzostwo świata dwóch federacji WMAA-ROCK oraz WIASKA.

Dziecko w ciele dorosłego

Karierę znakomicie zapowiadającego się sportowca niespodziewanie przerwał wypadek na motorowerze. Doszło do niego na dwa tygodnie przed jego 16 urodzinami.

- Jechałem z kolegą jako pasażer. On się zagapił, nie skręcił w porę, ja przeleciałem przez niego i uderzyłem głową o ziemię, a kręgosłupem w betonowy murek - opowiada. - Już jak zabierała mnie karetka nie czułem ani nóg ani brzucha. Lekarze stwierdzili wielomiejscowy uraz kręgosłupa, a ja musiałem przesiąść się na wózek - zamyśla się.

Adrian, który czuł się jak dziecko w ciele dorosłego, od nowa musiał nauczyć się podstawowych czynności: od przewracania się w łóżku po wchodzenie na stopnie. Teraz jest zupełnie samodzielny, a na jego twarz powrócił uśmiech.

Wzorem do naśladowania stał się były żużlowiec Rafał Wilk, który po wypadku na torze również stracił władzę w nogach, ale do życia przywrócił go sport.

Na swoim napędzanym ręcznie rowerze trenował z takim uporem, że po zaledwie dwóch latach przygody z handbike'em wywalczył dwa złote medale na paraolimpiadzie w Londynie.

Sponsorzy mile widziani

Podobne sukcesy chce osiągać Adrian. Z prośbą o pomoc zwrócił się właśnie do Rafała, od którego najpierw pożyczył, a później odkupił rower. Oprócz garści porad i ułożonego specjalnie dla Adriana planu treningowego, przekonał się, jak wygląda wspólna jazda z mistrzem.

- Rafał naprawdę mnie wymęczył. Było dużo trudniej, niż myślałem - przyznaje Adrian. - Ręce wysiadały, mimo, że wcześniej próbowałem przyzwyczaić je do wysiłku. Było też trochę strachu, bo na tym rowerze praktycznie się leży nisko przy ziemi, a prędkości są duże - opowiada.

Teraz Adrian 6 razy w tygodniu wyjeżdża na swojej maszynie w teren, często z pełnosprawnymi znajomymi. Już planuje udział w pierwszych maratonach i zawodach. Te na razie uniemożliwiają koszty.

Ponieważ mama Adriana wszystkie oszczędności przeznaczyła na rower, nie stać jej na dojazdy i opłacenie pobytu syna w miejscu zawodów.

Dlatego młody sportowiec liczy na pomoc sponsorów, zwłaszcza tych, którzy od początku wspierali jego idola Rafała, przyczyniając się do jego sukcesów.

Sam też uczy innych

Na razie Adrian sam jest wzorem dla podopiecznych Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, z której pomocy do niedawna korzystał. Teraz już jako instruktor wyjeżdża z nimi na obozy, uczy techniki poruszania się na wózku, pokonywania barier architektonicznych, a przede wszystkim pozytywnego myślenia.

- Przed wypadkiem jeździłem na zawody po to, żeby je wygrywać. A teraz resztę życia traktuję jak zawody i chcę na koniec zdobyć złoto - przyznaje.

Z tego, że syn tak szybko wyznaczył sobie nowe cele w życiu, najbardziej cieszy się mama Adriana.

- Ja dużo trudniej znosiłam całą tę sytuację. Dlatego cieszę się, że znalazł swoją pasję - mówi pani Marta. - Sam Rafał też ma bardzo dobry wpływ na Adriana. Pamiętam, jak podczas pierwszego spotkania zapytał go, czy ma dziewczynę. Kiedy Adrian zaprzeczył, Rafał się uśmiechnął i powiedział: "Co się martwisz, laski polecą na twoją nową maszynę".

Będziemy mieć silną drużynę

Czy młody adept kolarstwa wytrzyma mordercze treningi? Jak sam twierdzi, to właśnie one najbardziej go kręcą.

- Nie ma nic przyjemniejszego niż takie umęczenie się do tego stopnia, że przed oczami pojawiają się mroczki. Nakręca mnie też upór i determinacja samego Rafała. Jak już sobie coś postanowi, to dąży do celu bez względu na wszystko - opowiada Adrian - Wierzę, że jeśli on będzie mnie trenował, to uda mi się pojechać na paraolimpiadę, a kto wie, może zdobyć nawet jakiś medal?

Sam Rafał, który na swoim napędzanym ręcznie rowerze przejechał już blisko 400 tys. kilometrów, przyznaje, że jest to bardzo możliwe, bo Adrian ma doskonałe warunki do uprawiania kolarstwa.

- Jego postura, waga są idealne, jest młody i wcześniej uprawiał już sport. Jak wykorzysta te atuty, będzie zależało tylko od jego zacięcia - mówi Rafał Wilk.

Odnaleźć radość w życiu

Jak zaznacza, cieszy się, że Adrian akceptuje samego siebie, nie koncentruje się na niepełnosprawności i nie "walczy z wiatrakami". Tylko takie podejście daje szanse na zbudowanie silnej drużyny kolarskiej, reprezentującej Polskę na następnych igrzyskach w Rio.

Zwłaszcza, że obaj sportowcy startują w innych grupach jeśli chodzi o stopień uszkodzenia kręgosłupa. W przypadku Adriana jest on złamany na wysokości klatki piersiowej (grupa H2), a Rafała na wysokości lędźwi (grupa H3).

Obaj sportowcy często zresztą żartobliwie się z sobą licytują, kto jest "bardziej złamany" i kto ma gorzej. Rafał zapowiada, że nie zostawi nastolatka bez pomocy i będzie z nim trenował pomiędzy kolejnymi wyjazdami na zawody.

Tych w jego sportowym rozkładzie jazdy nie brakuje. Tegorocznym celem jest obronić wywalczony w ubiegłym roku Puchar Świata, a najważniejszą imprezą sezonu będą Mistrzostwa Świata w Kanadzie. Rafał chce wziąć też udział w prestiżowym tygodniowym wyścigu na Alasce.

- Tylko w tym roku zrobiłem już ponad sześć tysięcy kilometrów, a licznik cały czas bije. Poza tym odwiedzam szkoły, pojawiam się na spartakiadach, w programach telewizyjnych. Niedługo będę w "Pytaniu na śniadanie" - zapowiada dwukrotny złoty medalista olimpijski. - Robię to po to, żeby ludzie na wózkach przestali się chować w domach, żeby nie bali się pokazywać i odnaleźli radość w życiu. Chociażby tak jak ja lub Adrian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24