Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod okrągłą kładką i wiaduktem w Rzeszowie sypią się drogi

Bartosz Gubernat
Olbrzymia kałuża stoi po deszczu na wysokości domu rzemiosła.
Olbrzymia kałuża stoi po deszczu na wysokości domu rzemiosła. Krystyna Baranowska
Asfalt i studzienki pod okrągła kładką wytrzymały zaledwie pół roku.
Tak po roku od remontu wyglądają studzienki pod wiaduktem kolejowym w rejonie ul. Batorego.
Tak po roku od remontu wyglądają studzienki pod wiaduktem kolejowym w rejonie ul. Batorego. Krystyna Baranowska

Tak po roku od remontu wyglądają studzienki pod wiaduktem kolejowym w rejonie ul. Batorego. (fot. Krystyna Baranowska)- Nawierzchnia już się zapada. Wpadając w studzienkę na lewoskręcie w kierunku dworca PKS można uszkodzić felgę, a na wysokości domu rzemiosła po deszczu stoi potężna kałuża. Samochody chlapią pieszych i niedawno odmalowane elewacje kamienic. Kto odpowiada za to dziadostwo? - pyta pan Mirek z Rzeszowa.

Skrzyżowanie al. Piłsudskiego z ul. Grunwaldzką było asfaltowane jesienią ubiegłego roku, tuż przed hucznym otwarciem okrągłej kładki. Drogowcy wymienili nawierzchnię od pomnika Walk Rewolucyjnych po Podkarpacki Urząd Wojewódzki i dworzec PKS. Roboty wykonała firma Skanska, która budowała także kładkę. W tym samym czasie asfaltowane były także przejścia dla pieszych w rejonie Galerii Rzeszów. Asfalt niemal od razu się zapadał i pofałdował.

- Po deszczu stoi na nim woda, widać setki pojedynczych załamań i śladów, jakby po kołach rowerów. Dlaczego miasto nie ściga wykonawców takich fuszerek? Jako mieszkaniec, z którego podatków prace są finansowane domagam się naprawy usterek - dodaje pan Mirek.

Niestety nie popisał się także wykonawca drogi pod wiaduktem kolejowym w ciągu ul. Batorego i Siemieńskiego. Tutaj studzienki zapadły się na głębokość ok. 5 cm poniżej poziomu jezdni. Co ciekawe, tu także nowy asfalt drogowcy kładli w ubiegłym roku.

- Jeździłem po drogach w wielu krajów Europy, ale takiego problemu jak w Polsce nie ma ze studzienkami chyba nigdzie. Skoro firmy z Rzeszowa nie potrafią znaleźć sposobu na ich skuteczne i trwałe osadzenie w jezdni, dlaczego nie przenoszą ich na pobocza, albo chodniki? Przecież ich ciągłe podnoszenie i asfaltowanie to wyrzucanie pieniędzy w błoto - uważa pan Tomek.

Co na to miasto? Wczoraj z prośbą o interwencję u wykonawców remontów zwróciliśmy się do Miejskiego Zarządu Dróg. - Drogi są na gwarancji, więc usterki będą musieli usunąć na własny koszt. Niestety przeniesienie studzienek nie wchodzi w grę, bo wymagałoby przebudowy całej kanalizacji, a to dodatkowe, potężne koszty. Poza pasem ruchu montujemy je tylko na nowo budowanych ulicach, jak np. łącznik miasta z autostrada A4. Na pozostałych muszą zostać na sowim miejscu - mówi Piotr Magdoń, dyrektor MZD.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24