Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łapówki, donosy i tajne nagrania. Szykuje się trzęsienie ziemi w tarnobrzeskim WORD

Andrzej Plęs
Marek Lipiński, twierdzi, że jest bliski skierowania do sądu sprawy o mobbing.
Marek Lipiński, twierdzi, że jest bliski skierowania do sądu sprawy o mobbing. Andrzej Plęs
Zwolnieni pracownicy wojują z dyrekcją. Dyrekcja twierdzi, że są sterowani przez osoby wysoko postawione i zastanawia się, czy ściągnąć CBŚ. W tarnobrzeskim WORD trzęsienie ziemi dopiero się zaczyna.
Dyrektor Wiesław Lichota zastanawia się, czy wynająć kancelarię prawną, by znów zwolnić Lipińskiego dyscyplinarnie.
Dyrektor Wiesław Lichota zastanawia się, czy wynająć kancelarię prawną, by znów zwolnić Lipińskiego dyscyplinarnie.
Klaudia Tajs

Dyrektor Wiesław Lichota zastanawia się, czy wynająć kancelarię prawną, by znów zwolnić Lipińskiego dyscyplinarnie.
(fot. Klaudia Tajs)

Kilkadziesiąt zarzutów korupcyjnych usłyszało ośmiu egzaminatorów tarnobrzeskiego WORD i pięciu instruktorów nauki jazdy. W opinii prokuratury kursanci, chcąc zdać egzamin na prawo jazdy, wręczali egzaminatorom łapówki. W przekazaniu pieniędzy mieli uczestniczyć instruktorzy. Czterech egzaminatorów decyzją sądu zostało tymczasowo aresztowanych na trzy miesiące. Wobec dwóch innych zastosowano poręczenia majątkowe wysokości od 7 i 20 tysięcy złotych oraz zawieszono ich w wykonywaniu zawodu egzaminatora.

Marek Lipiński przyznaje, że jako egzaminator fuszerki za kierownicą nie podaruje. I dyrektorowi WORD też nie podaruje. Może dlatego zaledwie 16 proc. jego kursantów zdaje egzamin, choć średnia zdawalność w tarnobrzeskim WORD to 30 proc.

A dyrektor Wiesław Lichota dzięki Lipieńskiemu żyje między sądem a prokuraturą.

"Dość dziadostwa na drodze" - miał powiedzieć Lipiński do jednej ze swoich kursantek, za co omal nie został zwolniony dyscyplinarnie za "niegodne zachowanie".

I jeszcze za to, że nie kłania się dyrektorowi Wiesławowi Lichocie. I jeszcze za to, że jego 16 procent "wpływa na zmniejszenie zainteresowania zdających naszym ośrodkiem, przez co [Lipiński] narusza pozytywny wizerunek WORD i naraża go na spadek przychodów".

Z takimi zarzutami wyleciał z roboty dyscyplinarnie, bo inaczej wylecieć nie może - jest w przedemerytalnym okresie ochronnym. Dwie instancje sądowe przywracały go do pracy, bo nie doszukały się powodu, dla którego miałby zostać zwolniony w tym trybie.

- Wiedziałem, że dyrekcja mi tego nie daruje, zaczęło się polowanie na mnie - twierdzi Marek Lipiński.

To i on poszedł na wojnę z dyrekcją. Za broń posłużył mu dyktafon, regulamin pracy w WORD i doniesienia do prokuratury. Innych dwóch zwolnionych też poszło do sądu wadzić się z dyrekcją.

- Niech pan nie koncentruje się na tych trzech, niech pan zapyta pozostałych 50 pracowników WORD - podpowiada dyrektor Lichota. - Są zadowoleni, że w firmie wreszcie zaczęły się porządki. I tylko kilku nie jest. A większość z tych kilku aresztowano pod zarzutami korupcyjnymi.

Rzeźnik i morderca

Jeszcze w październiku 2011 roku podczas spotkania z egzaminatorami, dyrektor WORD zapowiedział:

"Jeśli dojdzie do zwolnień, to wśród tych, którzy mają najniższą zdawalność".

Lipiński nagrał sobie te kilkanaście minut przemowy dyrektora Lichoty, który zastrzegał, że nie namawia do przymykania oczu na błędy kursantów, ale apelował, by ich przesadnie nie stresować. I podkreślał, że tarnobrzeski WORD ma najniższą w województwie zdawalność.

W efekcie "Ci, którzy tak postępują, są rzeźnikami i mordercami tych ludzi i tego ośrodka". Takich "tajnych" nagrań rozmów z dyrektorem i kierownikami Lipiński ma całe godziny.

Niespełna rok później "szesnastoprocentowy" Lipiński przesłał dyrektorowi mail: "Dyrektor WORD!
Oto powód wysokiej zdawalności w WORD Krosno!".

W załączniku - artykuł prasowy o zatrzymanych za łapówki egzaminatorach krośnieńskiego WORD. Wtedy w największych koszmarach nikt nie przypuszczał, że za łapownictwo posypią się głowy i w Tarnobrzegu.

Tymczasem Lipiński poczuł, że jest na celowniku dyrekcji.

- Najpierw były skargi od kursantów, których nie przepuściłem przez egzamin - opowiada Lipiński. - Mam podejrzenia, że zostali do tego namówieni przez instruktorów nauki jazdy, bo pod ich adresem też jestem krytyczny. Były rozmowy z dyrektorem, nie powiem, że miłe dla obu stron. Potem zwolnienie dyscyplinarne, trzy miesiące byłem bez roboty i czekałem na wyrok.

Po wyroku drugiej instancji sądowej dyrekcja nie miała wyboru, Lipińskiego musiała przywrócić do pracy. Ten musiał jeszcze zaliczyć okresowy kurs egzaminatorów WORD, bez którego nie ma prawa egzaminować.

I tu okazało się, że żaden z czterech wojewódzkich ośrodków na Podkarpaciu nie ma dla niego miejsca. Choć w minionych latach nie było z tym problemu. Najbliżej sukcesu był w rzeszowskim WORD.

Jak opowiada, w rozmowie telefonicznej pani od szkoleń tłumaczył, że hotel sam sobie zapewni, że chodzi mu tylko o zaliczenie kursu. Dopiero na sali sądowej dowiedział się, że WORD rzeszowski wysłał do WORD tarnobrzeskiego notatkę z tej rozmowy.

A w niej stoi, że w rozmowie telefonicznej "Lipiński podniósł głos" i "zagroził, że zadzwoni do Marszałka [województwa]". Notatkę przesłano "do wykorzystania służbowego i wyciągnięcia konsekwencji".

- Owszem, wspomniałem, że poproszę o pomoc urząd marszałkowski, bo to on nadzoruje WORD-y - przyznaje Lipiński. - Głosu nie podnosiłem.

I na dowód wyciąga nagranie z tej rozmowy, w której jest rzeczowy, kategoryczny, ale głosu nie podnosi.

A kurs ostatecznie zrobił w Kielcach.
Notatek w aktach osobowych Lipińskiego znalazło się więcej.

Jedna z nich barwnie opisuje sytuację w sekretariacie, jak to Lipiński niegrzecznie odburknął dyrektorowi: "przecież mówiłem", na jego: "dzień dobry" i podczas rozmowy stał do niego plecami.

Jesienią ub. roku dyr. Lichota wydał zarządzenie, które włączył do Regulaminu WORD Tarnobrzeg. Punkt 12 określa "rażąco niewłaściwe zachowanie" pracowników wobec przełożonych i klientów.

Wśród nich jest: mówienie podniesionym tonem, buczenie, mruczenie, brak powitania, obraźliwe slogany. Swego czasu Lipiński do dyrektora śmiał powiedzieć, że "to nie jest pana prywatny folwark i musi pan działać zgodnie z prawem".

I coś jeszcze wspomniał o dyktacie. Oba epizody posłużyły potem w sądzie, jako argument za zwolnieniem egzaminatora. Choć jeszcze wtedy pkt. 12 nowego regulaminu nie istniał.

Lipiński był przekonany, że czeka się na jego błąd. W WORD Tarnobrzeg jest egzaminator nadzorujący, który sprawdza wyrywkowo nagrania z kamer, zamontowanych w pojazdach egzaminacyjnych.

Dla oceny egzaminatorów. Lipieńskiemu przydzielono specjalnego nadzorcę, który ogląda teraz wszystkie jego egzaminy. Czyli ok. 1300 rocznie, bo Lipiński ma uprawnienia do egzaminowania wszystkiego: od motocykla po tiry.

Wy mnie notatką, ja was prokuraturą

To był dla Tarnobrzega koszmarnie śnieżny, lutowy dzień. Lipińskiego, jak innych egzaminatorów, WORD wysłał na ulice miasta, żeby testowali umiejętności kierowców. Po kwadransie Lipiński wrócił z kursantem i oświadczył, że w takich warunkach nie jest w stanie przeprowadzić egzaminu zgodnie z instrukcją.

- Znaki pionowe oblepione śniegiem, że ich nie widać, znaki poziome na jezdni - kompletnie niewidoczne, bo przykryte śniegiem - tłumaczy. - Jak mam sprawdzać wiedzę i umiejętności egzaminowanego?

Za odmowę przeprowadzenia egzaminu dostał naganę. Z odpowiednią notatką, że przecież "warunki tego dnia były typowe dla okresu zimowego w naszym kraju".

A i tak polecono mu egzaminować w takich warunkach. Lipski zwraca uwagę, że miesiąc później, 15 marca, na ulicach Tarnobrzega było niewiele lepiej, a jednak decyzją marszałka województwa egzaminy odwołano.

- W związku z sytuacją z lutego złożyłem w prokuraturze zawiadomienie o łamaniu przepisów egzaminacyjnych przez kierownictwo WORD - dodaje.

Za "świadome, celowe i długotrwałe naruszanie przepisów" o prowadzeniu egzaminów uznał też niezgodny z przepisami plac manewrowy i parę innych grzechów.

Prokuratura wezwała go na przesłuchania. Po powrocie do pracy musiał napisać notatkę uzasadniającą nieobecność w miejscu pracy. Z powodu wizyty w prokuraturze.

- Nie bez powodu - zapewnia dyrektor Lichota. - Kiedy na piśmie pytam prokuraturę, czy ten pan był wzywany, to otrzymuję odpowiedź, że albo nie był wzywany, albo się nie stawił. W ogóle rzadko bywa w pracy.

W poniedziałek dzwoni, że jest chory, we wtorek idzie do lekarza coraz to innej specjalizacji, w środę wysyła poleconym zwolnienie i tak w koło. Zawiadomiłem prokuraturę, że ten pan wyłudził zwolnienie, bo niby był chory, a pracował u sąsiada w cegielni.

I inni

Lipiński nie jest jedynym pracownikiem tarnobrzeskiego WORD, z którym dyrekcja postanowiła się rozstać. Waldemar (prosi, by nie ujawniać nazwiska) dostał wypowiedzenie umowy o pracę, kiedy był na zwolnieniu lekarskim.

Wyczuł, że i na niego zaczęło się polowanie, kiedy w jego domu zaczęła się pojawiać trójka pracowników WORD, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście jest chory. Kadrowa, księgowa i pracownik techniczny z każdej takiej wizyty sporządzali notatkę.

- Takie mam prawo i kodeksowy obowiązek - tłumaczy dyrektor.

Dyrekcja WORD ciągle nie dowierzała, że Waldemar jest chory, więc zawiadomiła ZUS o swoich podejrzeniach, że ich podwładny symuluje i tym samym wyłudza świadczenia.

ZUS powołał komisję, zbadał sprawę, odpowiedział dyrekcji WORD, że jej podejrzenia są bezpodstawne. Na zwolnienie Waldemar poskarżył się sądowi i prokuraturze, że dyrektor złamał prawo, wyrzucając go z pracy.

I do Państwowej Inspekcji Pracy też wystąpił ze skargą. W sądzie wygrał, a wymiar sprawiedliwości nakazał dyrekcji WORD przywrócenie go do pracy.

Waldemar pracował miesiąc, po czym znów został zwolniony. Ze względu na długi okres chorobowy i konflikt z pracodawcą. Z którym nawet nie widział się przez ten miesiąc. Znów odwołał się do sądu i czeka.

- Po co mi piąty portier, który w dodatku miesiącami był na zwolnieniu lekarskim? - dyr. Lichota mówi o Waldemarze.

I zastanawia się, jak to jest, że portier z pensją niewiele powyżej 2 tys. zł, z niepracującą żoną, jest w stanie utrzymać duży dom i posyłać syna do prywatnych szkół, a potem na prywatne studia. I dodaje, że to chyba nie przypadek, że dwóch sądowych świadków Waldemara siedzi teraz w areszcie z podejrzeniami korupcyjnymi.

WORD leczony przez CBA?

Zresztą stan majątkowy niektórych podwładnych (byłych?) zaniepokoił dyrektora do tego stopnia, że zawiadomił służby skarbowe i Izbę Skarbową. Bez skutku, więc zawiadomił wiceministra finansów, niech poleci przyjrzeć się tym "dziwnym" majątkom.

Informatyk WORD (prosi o nie ujawnianie jego danych) został zwolniony dyscyplinarnie (też będąc na zwolnieniu) pod zarzutem, że swoimi działaniami osłabił bezpieczeństwo informatyczne firmy.

Mężczyzna mówi, że lata przepracował w jednym z największych polskich banków i podobne standardy próbował wprowadzić w WORD, co tutaj odczytano, jako zamach na bezpieczeństwo informatyczne.

Od roku sąd nie może rozpatrzyć jego sprzeciwu wobec zwolnienia, bo to wymaga specjalistycznych ekspertyz informatycznych.

- Na tego pana złożyłem donos do prokuratury, ta odmówiła dochodzenia, ale sąd zmusił ją do podjęcia sprawy - broni się Lichota. - Na firmowym sprzęcie i oprogramowaniu uprawiał sobie prywatę, nawet by się pan nie domyślił, czym się zajmował. Zresztą od początku nie miałem do niego zaufania.

Lipiński mówi, że bliski jest skierowania do sądu sprawy o mobbing. Lichota zapowiada, że wynajął krakowską kancelarię prawną i być może jeszcze raz zwolni Lipieńskiego dyscyplinarnie. I uderza jeszcze mocniej. I tajemniczo.

- To nie jest inicjatywa własna tych panów, są sterowani - dyrektor uchyla rąbka tajemnicy. - Przez jedną panią sędzię i przez jednego pana prokuratora, który był przyjacielem WORD…

A dlaczego? Jest CBA, te sprawy się nie skończą, mam nadzieję, że pójdą dalej - mówi o antykorupcyjnej akcji biura w WORD. - I zastanawiam się, czy nie sprowadzić tu jeszcze CBŚ na ludzi wysoko postawionych. I wtedy żaden immunitet ich nie uchroni…

***
W czwartek, 11 kwietnia, Lipiński dostał kolejne dyscyplinarne zwolnienie z opcją wyboru - może przyjąć rozwiązanie umowy za porozumieniem stron pod warunkiem zrzeczenia się wszelkich roszczeń wobec pracodawcy. Zapowiada, że z dyscyplinarką pójdzie do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24