Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęśliwe rzeszowskie lata Anny German (cz. I)

Cezary Kassak
Zespół "Porfirion” w programie "Spotkanie z Siódemką”. Pierwsza z lewej Anna German.
Zespół "Porfirion” w programie "Spotkanie z Siódemką”. Pierwsza z lewej Anna German. Archiwum Estrady Rzeszowskiej
U progu wielkiej międzynarodowej kariery Anna German pracowała w Estradzie Rzeszowskiej. I był to dla artystki ważny okres, który po latach niezwykle ciepło wspominała.

Miała talent, osobowość i głos, którym nikt inny nie mógł się pochwalić. Potrafiła zaskarbić sobie sympatię słuchaczy nie tylko z Polski, ale i z Włoch, USA, Japonii czy Związku Radzieckiego.

W Rosji do tej pory ma miliony wielbicieli i imienną gwiazdę przed moskiewską salą koncertową, w której wiele razy występowała. Jej imieniem nazwano… asteroidę, krążącą między Marsem a Jowiszem.

W Polsce przez pewien czas była nieco zapomniana. Dzisiaj, w ponad 30 lat od śmierci Anny German, można zauważyć renesans zainteresowania jej piosenkami i wcale nielekkim "człowieczym losem".

To dobry moment, aby przypomnieć, że legendarna artystka w swojej biografii ma również kartę rzeszowską...

List znad Wisłoka

Był rok 1960. Anna German kończyła studia geologiczne na Uniwersytecie Wrocławskim.

O procesach zachodzących we wnętrzu i na powierzchni Ziemi uczyła się wprawdzie pilnie, ale już wtedy myślała o tym, żeby poświęcić się śpiewaniu.

Mając za sobą udział w popularnym programie "Podwieczorek przy mikrofonie" oraz występy w studenckim teatrze Kalambur, postanowiła zdobyć uprawnienia estradowe. Przybyła na egzamin do Warszawy i… oblała. Dopiero za drugim podejściem została "legalną" piosenkarką.

Kiedy z niezdanego egzaminu wróciła do domu, czekał na nią list z Rzeszowa. Nadawcą był Julian Krzywka, dyrektor, a zarazem kierownik artystyczny Wojewódzkiej Agencji Imprez Artystycznych w Rzeszowie.

Wcześniej usłyszał Annę na którymś z koncertów. Uznał, że jest zdolna i zaoferował jej pracę w Estradzie Rzeszowskiej, w powstającej grupie wokalno-aktorskiej, która przyjęła nazwę "Porfirion".

Występy przy świeczkach

German z radością przystała na tę propozycję i pod koniec 1960 roku pojawiła się w Rzeszowie. Obok niej w zespole znalazł się m.in. aktor Zdzisław Kozień.

Członkowie "Porfiriona" tworzyli jedyny wówczas w kraju stały zespół estradowy. Odwiedzali największe miasta Rzeszowszczyzny, ale nie stronili od małych miejscowości; grali i śpiewali w domach ludowych, remizach, budynkach należących do PGR. Kultura trafiała pod strzechy…

- W niektórych miejscowościach, na przykład w Domaradzu czy Jaworniku Polskim, nie było prądu. W takich sytuacjach występy odbywały się przy świeczkach - przypomina sobie Marian Murjas, który z Anną German i spółką jeździł na koncerty jako elektryk. - A jeśli sala była nieogrzana, kupowało się dwie butelki denaturatu, wlewało do miednicy, podpalało i już robiło się ciepło...

Było biednie, po spartańsku, ale… sympatycznie. W książce "Wróć do Sorrento?..." German tak opisywała tamte czasy:

"Z naszym programem docieraliśmy nawet do najodleglejszych PGR-ów województwa rzeszowskiego. I muszę z przyjemnością stwierdzić, że im dalej (…) od głównych traktów, tym serdeczniej nas witano, tym goręcej oklaskiwano. A przyjęcia, na których nas po imprezie tak gościnnie częstowano bigosem, zsiadłym mlekiem, chlebem razowym, ciepłym jeszcze i pachnącym - czyż można porównać z jakimkolwiek balem na lśniącej posadzce, w powodzi świateł?".

W stolicy trema jej nie zjadła

Z niektórymi widowiskami zespół, w którym śpiewała, wyruszał poza województwo rzeszowskie. Pewnego dnia Julian Krzywka oznajmił członkom grupy, że pojadą do Warszawy.

Uczulał ich przy tym, że występ w stolicy to prestiż, ale też odpowiedzialność, zwracał uwagę, że warszawscy dziennikarze w stosunku do zespołów z prowincji lubią być złośliwi.

German nie poddała się tremie, zaśpiewała pięknie, swobodnie, z gracją. Publiczność brawami poprosiła o bis, a widz siedzący w trzecim rzędzie przesłał piosenkarce całusa…

W 1963 roku pierwszy raz wystąpiła na festiwalu w Sopocie. Za utwór "Tak mi z tym źle" zdobyła II nagrodę w Dniu Polskim.

W Sopocie towarzyszył jej Julian Krzywka. Zawsze wierzył w jej talent, przepowiadał "cudowną przyszłość". Utrzymywał z nią kontakt również wtedy, gdy nie pracowała już w Estradzie Rzeszowskiej.

On sam wyjechał z Rzeszowa w grudniu 1967 roku. W tym okresie odwiedzał Annę w szpitalu po dramatycznym wypadku samochodowym, jakiemu uległa na Autostradzie Słońca we Włoszech i w wyniku którego przez prawie pół roku leżała w gipsie po szyję, a lekarze początkowo nie dawali jej szans powrotu na scenę. Później Krzywka załatwiał też - bardzo już wtedy znanej - piosenkarce menedżera.

"Julian Krzywka [to był] człowiek niezwykle oddany sprawom teatru i estrady. Mój udział w programie, którego był reżyserem, przyniósł mi duże korzyści" - zrewanżowała się we "Wróć do Sorrento?..."

Tu najpierw zaśpiewała o Eurydykach

W wywiadzie dla "Panoramy" (1971 r.), w którym dobitnie zaznaczyła, że "najmilej wspomina czasy współpracy z Estradą Rzeszowską", przypomniała, iż w Rzeszowie poznała także kompozytorkę Katarzynę Gärtner.

Tę samą, która potem napisała muzykę do takich hitów, jak "Małgośka" wykonywana przez Marylę Rodowicz albo "Bądź gotowy dziś do drogi" w wykonaniu Haliny Frąckowiak. Gärtner co prawda utrzymuje, że z Anną German spotkała się jeszcze we Wrocławiu, ale niezależnie od tego, gdzie ta znajomość została zawarta, wiadomo, że w Estradzie Rzeszowskiej panie miały okazję razem pracować.

Dzięki temu publiczność z Rzeszowszczyzny, jako pierwsza w Polsce, usłyszała Annę German w piosence "Tańczące Eurydyki", którą w 1964 roku nagradzano na festiwalach w Opolu oraz Sopocie.

Co ciekawe, pierwotnie "Tańczące Eurydyki" wykonywała Helena Majdaniec. Ale dopiero German swoją interpretacją uczyniła z tego utworu szlagier.

- W Rzeszowie, w kamienicy na skrzyżowaniu ulic Sobieskiego (w czasach PRL ulica 1 Maja - dop. red.) i Asnyka mieszkał młody człowiek nazwiskiem Niemirski - opowiada dziennikarz i muzyk Jerzy Dynia, który na początku lat 60. w zespole Estrady Rzeszowskiej grywał "na zastępstwo". - Niemirski był osobą towarzyską, obracał się w kręgach artystycznych. Któregoś dnia spotkaliśmy się w jego w mieszkaniu; byłem ja, Ania German i Katarzyna Gärtner, która wtedy właśnie, przy Ani, robiła jeszcze jakąś "kosmetykę" piosenki o Eurydykach.

Wierna Rzeszowowi

W Estradzie Rzeszowskiej German terminowała w latach 1960-63. Z przerwami, wynikającymi między innymi z obowiązków na uczelni.

Marian Murjas jest w posiadaniu listu, jaki w październiku 1961 roku przyszła gwiazda polskiej piosenki wysłała z Wrocławia do Juliana Krzywki. Wyjaśniała w nim, że w związku ze śmiercią kierownika uniwersyteckiej katedry będzie musiała nieco dłużej pozostać we Wrocławiu, aby poczekać na wyznaczenie terminu egzaminu magisterskiego.

Już wówczas z różnych stron płynęły do niej zaproszenia na koncerty. Czuła się jednak związana z Rzeszowem.

"Dowodem na moją >>wierność<< Estradzie Rzeszowskiej niech będzie fakt, że przecież nie napisałam nawet do Szczecina, jak mi radził p. Potocki" - zapewniała Krzywkę w liście. "Wyjeżdżam tylko czasem (b. rzadko) na tzw. >>chałtury<< z ramienia Estrady Wrocławskiej. Ze względu na pieniądze, które są niestety czasami potrzebne. Proponują oni jakiś cykl imprez szkolnych. Ale przecież ja nie znam piosenek dla dzieci, a to, co śpiewam, dla nich się nie nadaje - to jasne. Organizatorzy twierdzą, że to nic, ale ja się nie zgodzę na to" - deklarowała.

Wkrótce później wystąpiła w satyrycznym programie zespołu "Porfirion" pt. "Spotkanie z Siódemką". W styczniu 1962 roku broniła (i obroniła - na piątkę) pracy magisterskiej z geologii, a w marcu, kwietniu, maju i potem również jesienią tego roku znowu śpiewała dla publiczności w województwie rzeszowskim.

W części drugiej:
- gdzie w Rzeszowie mieszkała Anna German,
- na jaki film kilka razy poszła do "Zorzy",
- z kim lubiła spędzać czas w chwilach wolnych od prób i koncertów,
- dlaczego podczas jej występów mikrofon nieraz musiał stać na stoliku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24