Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wymazali Rzeszów z życia Anny German

Małgorzata Froń, Współpraca Marcin Kalita
Anna German i Zdzisław Kozień – lato 1963 rok.
Anna German i Zdzisław Kozień – lato 1963 rok. Fot. ze zbiorów prywatnych Moniki Kozień
W bijącym rekordy popularności serialu nie ma ani słowa o mieście w którym tak naprawdę zaczęła się kariera Anny German. Mało tego. Autorzy filmowej produkcji rzeszowskie wątki osadzili są we Wrocławiu.

Anna German. Tajemnica białego anioła (serial emitowany w TVP), to polsko-rosyjsko-ukraińska produkcja, która ukazuje burzliwą i dramatyczną historię życia piosenkarki, która zrobiła międzynarodową karierę w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Anna German (w serialu gra ją urodzona w Wilnie polska aktorka Anna Moro) ma na swoim koncie liczne nagrody polskich i zagranicznych festiwali. W trakcie swojej krótkiej, ale błyskotliwej kariery nagrała kilkadziesiąt płyt (w tym 7 albumów w Rosyjskiej Mełodii w nakładzie ponad 50 milionów egz.) Śpiewała w siedmiu językach. Występowała w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii, Francji, Portugalii, Włoszech, na Węgrzech, w Mongolii, NRD, RFN, CSRS, oraz ZSRR.

W jednym z wywiadów Anna German powiedziała: "Śpiew jest dla mnie radością życia... Chciałabym śpiewać całe życie, ale nie tak, by słuchacze mówili: Co, znów ona?!, lecz: Aaa, ONA, no to posłuchajmy... Bardzo chciałabym na to zasłużyć."

"Anna German. Tajemnica białego anioła", to z założenia twórców serial biograficzny. Jego odcinki ogląda co tydzień średnio 6 milionów widzów. Ostatni z nich, emitowany w piątek przed tygodniem, traktował o początku lat 60. ubiegłego stulecia. To właśnie wtedy artystka mieszkała i pracowała w Rzeszowie. Tego widzowie serialu się jednak nie dowiedzieli.

Mieszkałam z Anią w Rzeszowie

- Anię German poznałam zimą na przełomie 1960 i 1961 roku w Warszawie. Rok później obie zostałyśmy oddelegowane przez wysokich urzędników ministerstwa do współpracy z Estradą Rzeszowską. Pod dyrekcją Juliana Krzywki była to najlepiej działająca tego typu instytucja w Polsce - wspomina Katarzyna Gärtner, znakomita kompozytorka. - Zima była wtedy bardzo sroga, mróz dochodził nawet do minus 30 stopni. Pamiętam, że dostałam wtedy zaliczkę na zakup kożucha. Mieszkałam w Rzeszowie przez półtora roku na stancji. Jako akompaniatorka razem z Anią, już jako gwiazdą, zjeździłyśmy całe ówczesne województwo rzeszowskie wzdłuż i wszerz.

Gärtner dodaje, że właśnie w Rzeszowie zaproponowała Annie German zaśpiewanie słynnego utworu "Eurydyki tańczące".

- Wcześniej nagrała tę piosenkę Helena Majdaniec, ale chyba trochę jej nie wyszło. Gdy poznałam Anię, od razu wiedziałam, że jest to utwór stworzony specjalnie dla niej. Pierwszy raz wykonała tę piosenkę właśnie w Rzeszowie. Wówczas ministerstwo wytypowało nas do występu na festiwalu w Opolu. I dopiero stamtąd trafiłyśmy do Wrocławia. Serial przekłamuje nieco historię. Szkoda, że pominięto w nim tak ważny dla Ani rzeszowski rozdział.

To Krzywka ją odkrył

Anna German do Rzeszowa przyjechała w ramach trasy koncertowej. Od pierwszego występu zrobiła ogromne wrażenie na dyrektorze Estrady Rzeszowskiej. Był nim Julian Krzywka, który w serialu o piosenkarce jest dyrektorem Estrady... Wrocławskiej.

- To wierutna bzdura - oburza się Dariusz Dubiel, wieloletni dyrektor Estrady Rzeszowskiej, który znał Juliana Krzywkę. - Był dyrektorem naszej, wtedy najlepszej estrady w Polsce. Kierował nią od 1960 do 1966 roku. Ania German od razu go oczarowała. Zaproponował jej etat w Rzeszowie. Powiedziała mu, że musi najpierw obronić się na uczelni, a potem zdecyduje. Zachował się list, w którym mu o tym pisze. Po obronie pracy, końcem 1962 roku przyjechała do Rzeszowa. Mieszkała najpierw w Hotelu Polonia, który wtedy był w kamienicy na rogu ul. Św. Mikołaja i Asnyka, potem wynajęto jej pokój.

Dubiel dodaje, że współpraca między German a dyrektorem układała się znakomicie, Anna odeszła z estrady, bo doszła do wniosku, że to nie jest dla niej.

- Ona bardziej widziała się na scenie jako solistka, a Krzywka proponował rodzaj wodewilu, kabaretu. Ona się w takim repertuarze dobrze nie czuła. Najpiękniej wyglądała, stojąc sama przed mikrofonem i śpiewając tym swoim anielskim głosem - ocenia Dubiel.

W scenariuszu Rzeszów był

Reżyser części odcinków serialu Waldemar Krzystek jest zdziwiony tym, że w serialu nie ma rzeszowskiego wątku. - W scenariuszu Rzeszów był - zapewnia. - Akurat tego odcinka nie reżyserowałem, więc nie wiem, dlaczego tak się stało.

Odpowiedzi na to nie dał też kontakt z twórcami scenariusza i filmu, ukraińską wytwórnią Media Star Group. Telefony w Kijowie milczały jak zaklęte, a na e-maile z pytaniami też nikt nie raczył nam odpowiedzieć. - To zapewne bardziej wynik niedbalstwa, niż celowe działanie, ale i tak szkoda, że tak ważny etap jej życia został pominięty - podsumowuje Dariusz Dubiel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24