Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusza pożegnali na motocyklach

Anna Janik
Marcin: Mam nadzieję, że tam - w lepszym świecie - drogi będą dla ciebie bezpieczniejsze.
Marcin: Mam nadzieję, że tam - w lepszym świecie - drogi będą dla ciebie bezpieczniejsze. Krzysztof Łokaj
Kiedy usłyszałem, że w Trzcianie zginął jakiś motocyklista, od razu pomyślałem, że to może być Mateusz. Bo tylko taki zapaleniec mógł wyjechać na motor w lutym - wspomina Sebastian Kostrubała, znajomy 23-latka z Krzywej.

W 2012 r. na drogach w regionie doszło do 138 wypadków z udziałem motocyklistów, z czego 51 spowodowali fani dwóch kółek. Zginęło 15 osób, a 171 zostało rannych. Na Podkarpaciu motocykliści uczestniczyli w 212 kolizjach, z czego sami spowodowali 108.

Było niedzielne popołudnie. 23-letni Mateusz z Krzywej koło Sędziszowa Młp. wybrał się w odwiedziny do znajomych w Rzeszowie. Później był umówiony z kolegą w Ropczycach.

- Czekałem na niego, bo mieliśmy się spotkać. Kiedy się spóźniał, pomyślałem, że pewnie coś jest nie tak z motorem. Jechał na pożyczonym sprzęcie, bo jego Honda była w serwisie - opowiada Maciej Mussur, przyjaciel 23-latka, administrator Forum Podkarpackich Motocyklistów Podkarpackie 2oo.

Mateusz nie dojechał do celu. Około 18.45 w Trzcianie zderzył się z oplem corsą, którego kierowca, wyjeżdżając z drogi prowadzącej do salonu DAF, ruszył na wprost w kierunku znajdującej się po przeciwnej stronie stacji paliw. Jechał przez podwójną ciągłą, pomiędzy plastikowymi słupkami. Motocyklista uderzył w lewy bok auta. Siła uderzenia wyrzuciła go na odległość 40 metrów.

Widział go policyjny patrol

Akurat drogą przejeżdżał pochodzący z Leżajska Kamil, z zawodu fizyk medyczny. Razem z dwoma innymi osobami zaczął robić masaż serca.

- To nie było łatwe, bo przez usta cały czas lała się krew, a my nie mieliśmy, czym udrożnić dróg oddechowych. Przechylaliśmy tylko głowę na bok i uciskaliśmy klatkę piersiową, bo choć źrenice nie reagowały, tętno nadal było wyczuwalne - opowiada. - Parę minut później zjawili się strażacy, ale nie mieli z sobą nic: ani ssaka, ani nawet strzykawki. Krzyknąłem do nich, po co w ogóle przyjechali, skoro nie mogą mi pomóc! Chłopak umarł mi na rękach! - nie kryje wzburzenia.

Okazało się, że na miejscu jako pierwsi pojawili się strażacy z OSP w Trzcianie, którzy w swoich wozach nie mają sprzętu medycznego. Torby ratownicze typu R1 przywiozły z sobą dopiero jadące z komendy miejskiej PSP dwa zastępy straży.

Strażacy zajęli się uwalnianiem uwięzionych w oplu dwóch osób. Trzy wysiadły stamtąd samodzielnie. Mateusz był reanimowany kilkanaście minut.

Kiedy na miejscu pojawiła się karetka, ratownicy rozpoczęli defibrylację. Bez rezultatu. Zgon stwierdzono o godz. 19.15.

- Cały czas myślę, czy można było temu zapobiec - kręci głową Kamil. - Kiedy wyjeżdżałem z Rzeszowa, widziałem policyjny radiowóz i policjanta, który akurat wypisywał komuś mandat. Mateusz minął go z dużą prędkością, więc gdyby policjanci ruszyli za nim, zatrzymaliby go i może do tragedii by nie doszło.

Kierowca żałuje

Choć prokuratorskie postępowanie dopiero się rozpoczyna, wszystko wskazuje na to, że winny wypadkowi jest kierowca opla, który próbował się włączyć do ruchu w niedozwolony sposób.

Badanie alkomatem nie wykazało u niego alkoholu, ale kierujący oplem 24-letni Krystian K. ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów ważny do 26 grudnia 2014 r. Został przesłuchany we wtorek.

- Kierowcy postawiliśmy zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, a także obrażeń ciała pasażerów i prowadzenia pojazdu mechanicznego bez uprawnień - mówi Edyta Lenart, prokurator rejonowy w Rzeszowie. - Podejrzany przyznał się do winy, wyraził skruchę, dlatego zastosowaliśmy środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego i zakazu opuszczania kraju. Na razie nie możemy wykluczyć, że motocyklista jechał z nadmierną prędkością. To oceni biegły - dodaje.

Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym Krystianowi K. grozi mu do 8 lat więzienia.

Motocykle - pasja życia

Wiadomość o śmierci Mateusza "Wlewacza", jednej z najmłodszych, ale i najbardziej wyrazistych postaci wśród podkarpackich motocyklistów, poruszyła całą brać.

Mateusz aktywnie udzielał się na najbardziej znanych forach, na których dyskutują motocykliści, m.in. Motormanii i Forum Podkarpackich Motocyklistów Podkarpackie 2oo.

Chętnie pozował do zdjęć, ze swoją dziewczyną organizował sesje, wyjeżdżał szkolić umiejętności na tor w Biłgoraju, często podróżował po Polsce.

- Kiedy usłyszałem w radio, że w Trzcianie zginął jakiś motocyklista, od razu pomyślałem, że to może być Mateusz. Bo tylko taki zapaleniec jak on mógł wyjechać na motor w lutym - wspomina Sebastian Kostrubała, znajomy 23-latka z Krzywej.

Miał wiele planów na przyszłość, bo niedawno zrezygnował ze studiów na budownictwie i znalazł dla siebie nowy kierunek na SGH. Kilka miesięcy temu dostał pracę w sklepie motocyklowym, o jakiej zawsze marzył. Motory były jego największą pasją.

- To był chłopak, który "czuł temat", dla którego motocykl był czymś więcej niż tylko sposobem na przemieszczenie się z punktu A do B - opowiada Sebastian. - Na swojej Hondzie CBR wykonywał ewolucje i zachwycał umiejętnościami, w których szybko przegonił bardziej doświadczonych kolegów. Zawsze słuchał rad starszych, pokornie przyjmował krytykę i bardzo ambitnie podchodził do swojej jazdy. Tak jak ja lubił sportowe motocykle, zresztą jego poprzedni motor Suzuki GS 500 odkupiłem dla swojej siostry, która ma go do dziś... - urywa.

Ostatnie pożegnanie na motocyklach

W poniedziałkowy wieczór znajomi i przyjaciele Mateusza spotkali się w miejscu tragedii. Tam też stanął krzyż ze zdjęciem 23-latka i symbolicznym kołem motocyklowym. Była modlitwa, zapłonęły znicze.

- On zawsze był uśmiechnięty, zawsze pierwszy do pomocy innym - wspominał Maciej Mussur. - Jeździliśmy razem do domów dziecka, z chęcią przebierał się za Mikołaja, mówiąc przekornie, że choć raz w roku będzie dobry.

Pogrzeb Mateusza odbył się w środę w Czarnej Sędziszowskiej. Na swoich maszynach pojawili się także motocykliści. Kolegę pożegnali kilkusekundową, głośną "odciną".

- Współczuję rodzinie. Odeszła kochająca życie, młoda, wartościowa osoba - mówi Marcin Lubecki, znajomy Mateusza. - Mam nadzieję, że tam w lepszym świecie drogi będą dla ciebie bezpieczniejsze i nadal będziesz kontynuował swoją pasję, którą tak kochałeś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24