Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa ewakuacja uczestników szkoły przetrwania z Bukowego Berda

Beata Terczyńska
Wojciech Zatwarnicki
Ratownicy GOPR i Straży Granicznej ewakuują uczestników szkoły przetrwania z Bukowego Berda. Dwie osoby są transportowane na noszach.

- Ok. godz. 12.30 ratownikom GOPR i ze Straży Granicznej udało się dotrzeć do 10-osobowej grupy nastolatków (15 - 19 lat) i dwójki opiekunów z wrocławskiej szkoły przetrwania, którzy rano wezwali pomoc z Bukowego Berda - mówi rzecznik Pikor.

- Dwie osoby mają poważne odmrożenia i wymagają transportu na noszach. Reszta jest w stanie poruszać się o własnych siłach. Są mocno przemarznięci, ale nie mają poważniejszych odmrożeń. Zejście do Mucznego może potrwać ok. 2 - 3 godzin. Akcję utrudnia fatalna pogoda. Przed momentem przeszła burza śnieżna. - relacjonuje Grzegorz Chudzik, naczelnik bieszczadzkiego GOPR.

Karetki pogotowia czekają w Mucznem, aż ratownicy sprowadzą w dół pechowców.

- Mamy przygotowane nosze, ale nie wiem, czy będzie potrzeba ich użycia. Niżej masywu czeka też sześć skuterów śnieżnych - mówi rzecznik. - Niestety, z powodu zamieci śnieżnej śmigłowce nie są w stanie dolecieć do poszkodowanych.

Dlaczego młodzież wybrała się w góry i rozbiła obóz w rejonie zagrożenia lawinowego?

- Z tego, co usłyszałem, miał to być egzamin dla tej szkoły przetrwania. - kwituje naczelnik GOPR.

Przypomnijmy. Dramatyczna akcja ratunkowa rozpoczęła się ok. godz. 9, tuż po telefonie młodzieży do bieszczadzkiego GOPR. Wrocławianie utknęli na ok. 1200 m masywu górskiego (najwyższy szczyt Bukowego Berda to 1311 m n.p.m.).

- Sytuacja w górach jest bardzo trudna. Wieje silny wiatr, jest niski pułap chmur. Młodzież jest przemrożona, mają prawdopodobnie odmrożenia nóg. Młodzi ludzie nie są w stanie opuścić namiotu, który jest zasypywany przez śnieg - mówił nam Grzegorz Chudzik, naczelnik bieszczadzkiego GOPR.

Natychmiast do akcji włączył się śmigłowiec LPR, jednak z powodu trudnych warunków panujących na Bukowym Berdzie został zawrócony.
W Bieszczadach powyżej górnej granicy lasu leży pół metra śniegu. Jest 7 stopni mrozu, a prędkość wiatru dochodzi do 70 km/godz. W górnych partiach obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego.

- Powiadomiliśmy wszystkich ratowników m.in. z Ustrzyk Dolnych, Cisnej i Sanoka. W akcję zaangażowała się także Straż Graniczna i pracownicy Lasów Państwowych. Na pomoc ruszyło w sumie kilkadziesiąt osób - relacjonuje Grzegorz Chudzik.

Survivalowcy mieli przy sobie GPS, więc podali swe namiary ratownikom. Na miejscu okazało się, że niełatwo jest jednak ich odnaleźć.

- Sytuacja staje się coraz bardziej nerwowa. Ratownicy muszą pokonywać ok. 1,5 metrowe zaspy śniegu - mówił naczelnik.

Na szczęście udało się dotrzeć do wrocławian.

Niebawem kolejne informacje na temat akcji ratowniczej w Bieszczadach.

Aktualizacja, godz. 15.30:
Zakończyła się ewakuacja. Jeden z nastolatków trafił do szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24