- Do budżetu miasta od stycznia do września trafiło około 740 tys. zł. Pieniądze te pochodziły jednak nie tylko z fotoradarów i mandatów. Do tej puli dolicza się także różne opłaty naliczane za np. niepłacenie za śmieci - mówi Agata Koba, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Jaśle.
Kilka tysięcy mandatów
Jasło nie jest jednak wyjątkiem. Na mandatach sporo zarabia także Przemyśl.
- Od początku roku wystawiliśmy kilka tysięcy mandatów na łączną kwotę około 500 tys. złotych. 500 mandatów na kwotę około 100 tys. zł pochodziło z fotoradarów - przyznaje Jan Geneja, komendant Straży Miejskiej w Przemyślu.
Komendant tłumaczy, że sama straż miejska nie dostaje ekstra pieniędzy za to, że wystawi więcej mandatów.
- Nie mamy żadnych profitów z tego tytułu. Wszystkie pieniądze idą do budżetu gminy. Kasa z mandatów, które nałożono na kierowców za przekroczenie prędkości są przeznaczane na poprawę stanu dróg i bezpieczeństwa. Zapewniam, że łapanki nikt u nas nie robi. Fotoradary mają u nas przede wszystkim cel prewencyjny. Choć wolałbym, żeby nie było potrzeby stawiania ich przy drogach, żeby kierowcy zwracali uwagę na znaki ograniczenia prędkości - mówi komendant.
Bez fotoradaru
Zarówno w Rzeszowie, Tarnobrzegu jak i Jarosławiu budżet zasilają pieniądze z mandatów wystawionych przez strażników miejskich. W tych miastach nie ma bowiem fotoradarów.
- Do października straż wystawiła ok. 600 mandatów. Do budżetu wpłynęło w tym czasie ok. 57 tys. zł - wylicza Ewa Kłak - Zarzecka, doradca burmistrza Jarosławia.
Niewiele więcej zarobił Tarnobrzeg. Miasto, od stycznia do września, zyskało na mandatach prawie 65 tys. zł. Liderem w grupie miast bez fotoradarów jest Rzeszów gdzie od początku roku wystawiono prawie 2,5 tys. mandatów na kwotę około 197 tys. zł.
Winni sami kierowcy
Tym, którzy uważają, że fotoradar to narzędzie biznesu Marek Poręba, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Rzeszowie przypomina, że fotoradar jest urządzeniem, za pomocą którego karze się kierowców.
- Postawiono je w miejscach, w których kierowcy przekraczali dozwoloną prędkość. Coraz więcej osób robi prawo jazdy, mamy na drogach coraz więcej aut więc tym samym częściej zdarza się, że ich kierowcy łamią przepisy. Im częściej je łamią, tym więcej płacą. Moim zdaniem fotoradar to narzędzie, ale prewencji - mówi dyrektor WORD.
Trochę biznesu, trochę prewencji
Ekonomista Krzysztof Kaszuba przyznaje, że trudno odpowiedzieć na pytanie czy mandaty i fotoradary to tylko maszynki do zarabiania pieniędzy, czy raczej środki, dzięki którym dba się o bezpieczeństwo.
- Prewencja i biznes się tutaj łączą. Bo przecież na produkcji, instalacji czy też obsłudze fotoradarów zarabiają firmy. I to jest biznes w stu procentach. Z drugiej strony cel tych urządzeń jest jeden - bezpieczeństwo. Widząc fotoradar wielu kierowców zwalnia - podkreśla Kaszuba.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!
- Tak wygląda Bohun z "Ogniem i Mieczem". 60-latek nie przypomina siebie sprzed lat
- Wystrojona Cichopek dystansuje się od Kurzajewskiego na imprezie. Kryzys w niebie?
- Nieznana przeszłość Anity Werner. Zdjęcia dziennikarki w negliżu